Oglądałam "Siedem" razem z moją klasą (2 kl. liceum). Po filmie jedna z dziewczyn powiedziała: "Gdyby to była (Piła) to by tą głowę pokazali". Ja myślę tak samo, tzn. wszystkie filmy, które są teraz kręcone pokazują coraz więcej brutalności, krwi, okrucieństwa. Ale moim zdaniem wcale nie są straszniejsze. Np. ja moge sobie spokojnie oglądać "Piłę" czy "The Ring" albo "Shutter" a boję się na starych filmach Hitchocka, w których przecież nie pokazywano rozszarpanych ciał... Zauważyłam że horrory i thrillery są coraz głupsze i stawiają tylko na orucieństwo i obrzydliwość (moja koleżanka podczas oglądania filmu "Hostel" zwymiotowała). Na prawdę takie filmy nie są straszne tylko po prostu obrzydlwe. Dlatego uważam, że bardzo dobrze, że w "Siedem" nie pokazano tej głowy.

Proponuję ci zagłebić się w klasykę tego gatunku. Teraz film są niezwykle łagodne w porównaniu ze starszymi horrorami a Piła nie była jakaś okrutna czy straszna - może dla młodego widza ale bez przesady - co tam było takie obrzydliwe, bo ja nie za bardzo pamiętam.

Polecam (jak zwykle) Teksańską Masakrę...(1964), Canibal holocaust, Necronomicon, Evil Dead, Żywe trupy Romero, Wysłannik Piekieł a z dreszczowców Czerwona Głębia, Psychoza, Milczenie owiec, Maniac Cop. I żeby był cały komplet to takie slasherki jak Piątek 13 czy Haloween też powinieneś zobaczyć o ile już nie widziałeś ;)

Jeśli chodzi o nowe horrory, to jest parę, które może by Ci się spodobały: Zejście, Calvaire, Dead End, Blady strach.

Reasumując.
Nie mogę się zgodzić, że horrory są brutalniejsze od tych starszych, to chyba każdy fan gatunku by powiedział. Może technika pokazywania brutalności poszła do przodu ale klimat tych scena został sprowadzony niemal do zera.
Zgodzić się natomiast mogę i muszę z tym, że horrory stały się trochę głupkowate, liniowe i bez większych emocji jednak zawsze znajdą się perełki i te właśnie (według mnie) masz wymienione wyżej.
Pozdrawiam i życzę miłego oglądania.

Zgadzam się z autorem wątku. Zakończenie było bardzo przewidywalne, wymienione filmy miały zdecydowane bardziej mocniejsze kopnięcie na koniec.

Zakończenie początkowo miało być zupełnie inne. To Somerset miał zabić Johna Doe, a nie Mills. Niestety, twórcy filmu wybrali wersję, która wg nich ma mocniejsze przesłanie. No i w efekcie morderca osiągnął swój cel, którym było zmuszenie Millsa do takiego a nie innego zachowania. Młody dał się wciągnąć w jego grę i przesrał całą resztę swojego życia. Za zastrzelenie w akcie zemsty bezbronnego człowieka, w dodatku podejrzanego, który przyznał się do winy, pójdzie siedzieć na wiele lat.
Tymczasem, gdyby Somerset wyrwał broń Millsowi i sam zastrzelił Johna, a przynajmniej go postrzelił, miałoby to wymowę równie mocną - wszak wcześniej mówi, że NIGDY, przez 30 lat służby, nie strzelał do człowieka. On już o karierę ni musi się obawiać, bo odchodzi na emeryturę. Z zastrzelenia podejrzanego też by się wybronił - w czasie szamotaniny z Millsem broń sama wypaliła i już. Takie zakończenie zdecydowanie bardziej by do mnie przemówiło.
PS. "Szósty zmysł" - genialny film. Końcówka wymiata.

Tak, w związku z PS. w Szóstym Zmyśle to dopiero było petarda na koniec.