Jest znacznie bardzie zaskakujący, trzymający w napięciu, głębszy. Tak jakby Frank Darabont genialnie
przyprawił "potrawę" sporządzoną przez kucharz Kinga.
A ja się nie do końca zgodzę z Twoją opinią. Na mnie większe wrażenie zdecydowanie zrobiło opowiadanie Kinga, towarzyszyło mi wraz z czytaniem wiele emocji. Na filmie troszkę się z początku nudziłam, ale to pewnie za sprawą tego, że akcja do połowy filmu jest identyczna jak w opowiadaniu, aktorzy wypowiadaja nawet kwestie identyczne jak w noweli. Jednak podobała mi się nieco zmieniona końcówka, w końcu reżyser dodał coś od siebie, a mianowicie chodzi mi o kwestię skad Andy miał ubrania na zmianę oraz wkopanie naczelnika w oszustwa podatkowe. Podsumowując film dostaje 7/8, ale już raczej do niego nigdy nie wrócę. A po książkę pewnie jeszcze sięgnę :)