PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=636980}

The Veil of Twilight

Skumringslandet
5,2 345
ocen
5,2 10 1 345
Skumringslandet
powrót do forum filmu Skumringslandet

Film szalenie nierównomierny, ale na pewno wart, aby poświęcić mu półtorej godziny. Z plusów należy niezaprzeczalnie wymienić: świetne zdjęcia w pełni wykorzystujące potencjał norweskiego krajobrazu. Pierwsza scena – z dziadkiem i chłopcem wyrzucającymi odpadki w leśnych ostępach – po prostu świetna: mroczna, klimatyczna i tajemnicza – zapowiadająca film bardzo obiecująco.
Norweskie lasy, skaliste jary i wąwozy, oraz mroczne czeluście kopalni – wszystko skąpane w klimatycznych mchach, bagniskach, czy grotach – kamerzyści wykorzystali kapitalnie. Nieźle wypada także reszta scenografii zatopionej w średniowiecznym klimacie. Błoto, brud, nieogrzewane chaty… Wydaj się, ze o cała tą otoczkę nieźle zadbano. Wizualnie ogląda się bardzo dobrze i człowiek zapomina, że siedzi przed telewizorem wchodząc w mroczne korytarze kopalni, czy w zatopionych w puszczy jaskinie…

Sam początek filmu sprawił – za sprawą narratora intonującego opowieść, że zaciągnęło mi klimatem z „Bravehearth” zaczynającym się niczym gawęda opowiadana przy ognisku… Recz wyglądała obiecująco…

Ale…
No właśnie.
Gdyby przy powyższej scenerii zadbano o dobry montaż i nieco bardziej przemyślany scenariusz – widz dostał by naprawdę dobry thriller osadzony w urokliwej scenerii skandynawskiego średniowiecza.
Niestety zabrakło konsekwencji.
Może reżyser nie dał rady…
Oglądając film (na początku bardzo obiecujący) miałem wrażenie, jakby – z pierwotnie 2-2.5 godzinnego obrazu – powycinano sporo ujęć, zostawiając półtoragodzinny szkielet. Da się zrozumieć fabułę, ale wszystko to jakieś takie porwane, ledwo posklejane.
Mnie przynajmniej to bardzo przeszkadzało.
Na samym końcu historii wyjawia się przyczynę konfliktu między braćmi (rzecz jasna – kobieta) i w sumie nic to nie wnosi do opowiadanej historii. W filmie pojawia się kilka dziwnych postaci, jak na przykład tajemnicza staruszka na początku, o coś tam oskarżająca głównego bohatera. Kompletnie nic nie dodają do opowieści, widz czeka zakładając, że mu się wszystko etapowo wyjaśni, po czym widzi napisy końcowe.
Wrażenie małego chaosu i niedopracowania towarzyszyło mi im bardziej film zbliżał się do finału

Przyznam też, że zaskoczyła mnie rola, czy raczej – rólka - Ewena Bremnera

http://www.filmweb.pl/person/Ewen+Bremner-6348

Może i nie jest to jakiś mocno wypasiony gwiazdor, ale jednak kojarzę kilkadziesiąt filmów z Jego udziałem. Ten szkocki aktor często grał spore role w filmach z najwyższej półki – jak „Trainspotting”. Jego udziałem były też ważne epizody w niezaprzeczalnych hollywoodzkich hitach pokroju „Black Hawk Down”. A w norweskiej produkcji ten, bądź co bądź uznany i dobrze rozpoznawalny aktor z imponującym dorobkiem filmowym dostał rólkę, która nic nie wnosi do opowiadanej historii.
Trochę mnie też zastanowił fakt, jak wielu z przedstawionych w filmie bohaterów potrafi pisać i czytać. Ja rozumiem, że konwencja opowiadanej historii taki fakt wymuszała, niemniej upowszechnienie takich umiejętności jednak nastąpiło dopiero po paru dekadach od przełomu dokonanego w Europie przez Gutenberga. A w filmie mamy zagubiona w głuszy kopalnię wokół której funkcjonuje może 100, może 200 osób, głównie górników, myśliwych, czy żołnierzy z pilnującego okolicy garnizonu i wśród nich ma zbyt bohaterka wyrabiająca tusz (atrament) umożliwiający pisanie.

Na koniec nieco oderwane od powyższych wypocin trzy refleksje.
Prawie udało się wkręcić widza w klimat grozy i niepewności w temacie trolli. Świetnie filmowano ciała ofiar, ich pokruszone czaszki, poogryzane szczątki. Scena w drugiej połowie filmu, gdy dwójka bohaterów, w scenerii spowitego mrokiem nocy lasu jest przez coś niepokojona a potem odnajduje zniszczony wóz wraz ze szczątkami pasażerów – ta scena miała na prawdę znaczny potencjał. Część widzów, a przynajmniej ja – zaczynała się po 1-2 podobnych scenach zastanawiać, czy aby nie zaciągnie to trochę horrorem. Tyle, że potem – wg mnie – ten nieźle stworzony klimat zaprzepaszczono. Vilhelm rzuca okiem na ślad łapy. Stwierdza to, co stwierdza i jest po ptokach i czar pryska. A można było inaczej. Bardziej mrocznie i klimatycznie. Bardziej dramatycznie. Zabrakło mi tu jakiejś stanowiącej „przejście” - sceny pokroju tej, którą pamiętam z „Krzyżaków” Forda – gdy Jagienka ze Zbyszkiem wpadają w nocnej zasadzki na niedźwiedzia…
Zostały tylko przewijające się non stop gadki o trollach, tuzin rozrzuconych po leśnym odludziu ciał, ryki roznoszące się po spowitej mrokiem puszczy i… żadnej w sumie mocnej puenty na koniec…

Refleksja druga:
czy aby na pewno ktoś z zespołu Filmweb przypisujący powyższy film do gatunku – fantasy – w ogólne go oglądał? Kryminał, thriller, dramat historyczny – to tak. Natomiast fantasy z norweską produkcją ma tyle samo wspólnego co przygody Harrego Pottera z filmem pornograficznym. Warto by to, jak najszybciej skorygować, bo trochę wstyd względem tych, co oglądali.

Refleksja trzecia:
To już któryś z rzędu film skandynawski oglądany przeze mnie ostatnio - zaczepiony fabułą o klimat średniowiecza. Lepszy, czy gorszy – ale już któryś tam z rzędu. Biorąc do kupy wszystkie skandynawskie nacje – nas, Polaków jest dalej znacznie więcej. Mamy w temacie średniowiecza nie najgorszą historię, pełną epizodów o świetnym potencjale. Ale ile bym nie szukał w pamięci – to jakoś nie mogę sobie w ciągu ostatniej dekady przypomnieć jakiejś historycznej produkcji osadzonej w realiach średniowiecza, którą mogła by się pochwalić polska kinematografia…
I ta refleksja napawa mnie niestety odrobinę przygnębiająco…

Pozdrawiam,
jabu

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones