taki typowy linklater: czyli gadanina, gadanina i jeszcze raz gadanina. jak ogladam takie filmy to nie wiem dlaczego, ale na mysl przychodzi mi haslo 'pseudointelektualizm' ;)
to oczywiscie przesada, bo mimo ze do wiernych fanow amerykanskiego rezysera sie nie zaliczam, to jednak widzialem pare jego obrazow i trzeba przyznac ze ten natlok slow plynacy z ekranu ma swoj niebanalny urok, ktory mimo przesycenia wrecz iloscia informacji wcale nie slabnie.
w 'slackerze' bardzo podobala mi sie konstrukcja fabuly, z ktorej wynikala ta nietypowa praca kamery przeskakujaca od jednego watku do kolejnego - wydawaloby sie - w nieskonczonosc. jest tez kilka interesujacych watkow, pare smiesznych historii i prawdziwe zloza ciekawych postaci :):)
nie bez znaczenia jest tez 'dokumentalna' waga filmu. chocby z tego powodu zachecam do obejrzenia, szczegolnie mlodych, lubiacych rozmawiac ludzi ;)