.... jak naiwnym, glupokowatym i łykającym bajki jak pelikan - jest się człowiekiem, gdy jest się "młodzieżą" :)
Łykaliśmy ten film jak objawienie :D
A dopiero jak po latach, pojawiały się filmy dokumentalne (ale nie te przez robione przez psycho-fanów), gdy teraz oglądam ten film jak leci w telewizji, czuję zażenowanie poziomem tego ile... NAZMYŚLALI! Wyolbrzymili! Pokręcili! Nakłamali!
ŻAŁOSNE.
Jakby przedstawienie prawdy co to historii tego człowieka było zbyt nudne :/
Dodatkowo jak dzisiaj ogląda się choreografię walk... dziecinada :/ Za wolno, nie pokazuje wielu koncepcji stylu walki Bruce'a Lee, za to pokazuje techniki jakich on w normalnej walce na pewno by nie użył.
Ale poza tym, jest to jedyny film naprawdę "kinowy". Dużo zasługi w tym (wg mnie) muzyki. Te główne motywy muzyczne równie oryginalne i specyficzne co np. motyw z "Gwiezdnych wojen" czy "Terminatora". Pełne emocji, mocy, historii.
Inne para-biograficzne filmy o Bruce Lee, które potem powstawały, to kreskówki, karykatury, gdzie głównym zmartwieniem twórców i odtwórców głównej roli było to czy poprawnie odzwierciedlają wkurzoną minę Bruce'a i jego piszczenie "kurki".
A propos! Jedno z największych debilizmów i groteskowych aspektów filmów z Brucem Lee było to jego "piszczenie kurki" podczas walk. Po latach okazało się, że on tych dźwięków NIE WYDAWAŁ (wydał może raz, dwa podczas naprawdę kluczowych momentów) a ci filmowcy potem wzięli i PODKŁADALI te jęko-gdaki :D Podkładali na potęgę :D I zrobili z niego karykaturę :D
Jakich "dźwięków" naprawdę używał Bruce Lee podczas walki, można posłuchać np. w takim serialu o niewidomym gościu, którego Bruce uczy (nie wiem czy to wybrane odcinki tego serialu, w których gościnnie występował Bruce czy cały serial jest o nim i o Brusie).
Nie piszczy, nie skrzeczy, nie gdacze :D