Bruno Mattei lekko zmienia fabułę i jakieś detale (np. sławnym reżyserem porno jest tu kobieta), ale przez większość czasu po prostu powtarza sceny z filmu Joela Schumachera. Do tego dodaje trochę nagości, ale nie wystarczająco dużo, żeby film się sprawdzał jako erotyk. Miałem cichą nadzieję, że w filmie będzie choć trochę mocniejszych scen zabójstw, ale nawet tego się nie doczekałem. Ten film jest tak zły, jak się tego można było po nim spodziewać.