idealną adaptację na jej podstawie uwzględniając, że wcześniej był już film Tarkowskiego. Nie czepiam się tego filmu i uważam, że warto poświęcić mu czas choćby ze względu na to, że jest to jakby nie patrzeć dzieło na podstawię książki S. Lema.
Zgadzam się, szalenie trudno byłoby ekranizować oryginał literacki nie uchybiając/pomijając wszystkich pytań postawionych tamże.
Jak silny może być kodeks etyczny człowieka i jak bardzo jest mu potrzebny wobec poznawania nowych form życia/świadomości prezentujących kodeks odmienny, jeżeli już w ogóle jakikolwiek?
Wybrał Soderbergh elementy pozwalające mu koncentrować się na reakcjach ludzi wobec siebie, na bolesnym braku możliwości porozumienia i dokonywania wyborów. Byt o nazwie ,,Solaris" to ledwie katalizator skłaniający do takich refleksji.Ale to ograniczenie paradoksalnie wyszło filmowi na dobre, bo w moim odczuciu jest spójny i daje satysfakcję z obejrzenia.
Tej satysfakcji nie doznałem oglądając wersję Tarkowskiego utopionej w metafizyce i przeintelektualizowanej.
Good night and good luck, esforty.
7/10