PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=33510}
6,1 29 921
ocen
6,1 10 1 29921
5,7 6
ocen krytyków
Solaris
powrót do forum filmu Solaris

Może się mylę, ale odnoszę wrażenie, że średnia wieku oceniających na FW spada, bo wspinają się od ponad roku filmy gangsterskie i inne łatwe w przyjęciu oraz dające mocne przeżycia, a spadają filmy wymagające empatii i myślenia. Jest to bardziej wrażenie niż ocena (brak mi prłnym informacji), ale może macie podobne wrażenie, lub wręcz wprost przeciwne. Szkoda, że na FW nie ma możliwości filtrowania ocen po grupach wiekowych, to by mogło nieco ułatwić interpretowanie ocen.

ocenił(a) film na 4
KarolZet

Ja na przykład dałam 4, czyli poniżej oczekiwań, ponieważ po przeczytaniu świetnej książki liczyłam na więcej... Po obejrzeniu czułam niedosyt. Mam 16 lat. Czy moja ocena jest z tego powodu gorsza od twojej?

ocenił(a) film na 9
persephonka

Hmmm... Dobrze zapytane ;-). Może bardziej chodzi o niedojrzałość niektórych filmożerów niż ich wiek. 16 lat Cię nie przekreśla, choć pewnie Ci się jeszcze wiele razy odbiór filmów zmieni. Niska ocena może faktycznie wynikać z kontrastu wobec książki. Z tego co zauważyłem ludzie, którzy znają książkę albo poprzedni film, oceniają ten niżej, a Ci którzy patrzą na niego jak na samotny byt - wyżej. Nie jest to chyba właściwe, choć sam trochę zawyżam ocenę dla Władcy Pierścieni ze względu na książkę i z poczucia, że lepiej tej prozy się nie dało adaptować, choć ... film sam w sobie arcydziełem nie jest. Muszę to przemyśleć ;-). Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 4
KarolZet

Cieszę się, że nie opowiedział Pan formułką w stylu: "jeśli się ze mną nie zgadzasz to nie zrozumiałaś filmu", "nie jesteś dość wrażliwa" albo "ty się nie znasz" :) Z takim samouwielbieniem trudno walczyć, bo nie sposób odpowiedzieć na nie sensownym argumentem, bo to same w sobie nie są argumenty! Trochę skomplikowałam, ale mam nadzieję, że mnie Pan rozumie:) Skoro już znalazłam inteligentnego partnera do dyskusji chciałabym zapytać jakie wnioski wyciągnął Pan z tego filmu? Nie chce Pana podpuszczać a potem krytykować, w żadnym razie:) Chciałabym poznać Pana punkt widzenia:) Z góry dziękuję za odpowiedź Pozdrawiam:)

ocenił(a) film na 9
persephonka

Cieszę się, że moja odpowiedź podpasowała. Ponieważ akurat w przypadku tego filmu autorzy portalu zaakceptowali moją recenzję (Solaris - Lekarz Duszy) to proponuję przeczytać. Powinna przekazać mój punkt widzenia. Pozdrawiam ;-)

ocenił(a) film na 4
KarolZet

Muszę przyznać, że zgrabna recenzja:)
Ja też mogę dodawać takie rzeczy??? Pytam bo mam konto dopiero kilkanaście dni i nie wiem jak to tu wszystko działa

ocenił(a) film na 9
persephonka

No chyba każdy moze, ale trochę się czeka na weryfikacje i są krytyczni.

ocenił(a) film na 4
KarolZet

I jeszcze jedno:) Mam do Pana małą prośbę:) Po śmiecie filmu, ze względu na swój stosunkowo niski wiek, poruszam się po omacku. Byłabym wdzięczna, gdyby zapisywał Pan w tym wątku filmy, które Pana zdaniem powinnam zobaczyć:) Byłabym wdzięczna zwłaszcza za te mniej popularne. MAm nadzieję, że obejmie Pan patronat nad młodą nieświadomą owieczką:D

ocenił(a) film na 9
persephonka

Swój panteon najlepiej zbudować sobie samemu, bo wrażliwość każdy ma inną. Jeśli chodzi o moje preferencje to proponuję zajrzeć na listę moich ulubionych filmów: http://www.filmweb.pl/user/737009/filmFavorites. Pozdrawiam i miłego oglądania :-)

ocenił(a) film na 9
KarolZet

Podam jeszcze raz link, bo widzę, że w poprzedniej wiadomości dodało kropkę do linku: http://www.filmweb.pl/user/737009/filmFavorites

ocenił(a) film na 10
KarolZet

Nie da się ukryć że "Solaris" to nieco inny rodzaj rozrywki i nie każdemu może przypaść do gustu. Ja oceniam ten film bardzo wysoko, mimo wieku, nie za nawiązanie do kapitalnej książki, ale za niezwykły klimat, w którym wyeksponowany wątek winy i odpowiedzialności naprawdę mnie zainteresował.
Trzeba obejrzeć ten film na spokojnie, żeby móc się w nim odnaleźć.

ocenił(a) film na 4
mariez

"Trzeba obejrzeć ten film na spokojnie, żeby móc się w nim odnaleźć."
Oczywiście :/
Skoro nie mam takiego zdania jak ty to napwno nie oglądałam uważnie...

ocenił(a) film na 10
persephonka

Jeśli masz odmienne zdanie, możesz je wyrazić, nie krytykując zdań innych :)
Pozdrawiam serdecznie

ocenił(a) film na 4
mariez

Nawzajem... Mogłaś poprostu wyrazić swoje zdanie czego bym nie skrytykowała, bo każdy ma prawo do swojego zdania i to dla mnie świętość...
Niestety musiałaś dorzucić złośliwe zdanie na końcu:) Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
persephonka

Za pozwoleniem, Persephonko.

Lusterko przy moim nicku oznacza płeć. Symbol strzałki to płeć męska, więc skoro już musisz mnie "tykać" to mogłabyś użyć formy męskoosobowej. Mam nadzieję że nie zrobiłaś tego złośliwie, tylko przez nieuwagę ;)

"Trzeba obejrzeć ten film na spokojnie, żeby móc się w nim odnaleźć"

- com napisał, napisałem. Oznacza to dokładnie tyle, że moim zdaniem, żeby móc dostrzec walory tego filmu, powinno się go oglądać w ciszy i przy braku czegokolwiek, co mogłoby nas rozpraszać.
To samo mieli na myśli autorzy poniższych komentarzy do Solaris:

Logan 25 maja 2006 18:23
WCIĄGAJĄCY I KLIMATYCZNY
Jeśli ktoś usiądzie wieczorem i przy zgaszonym świetle puści sobie ten film, to przekona się, że ma świetny klimat i jest bardzo głęboki w swej prostocie... Można się przy nim "zdołować"...


7 pażdziernika 2003 18:50
To trzeba przemysleć
Po wyjsciu z kina byłam lekko oszołomiona, ale kiedy w domu przeanalizowałam sprawę okazało sie, że byłam na najbardziej niesamowitym filmie jakiego widziałam

15 lutego 2003 22:26
Solaris = Odyseja Kosmiczna a.d. 2003
[...] Film jest po prostu wspamnialy, tempo jest wolne (znowu jak w Odyseji), nie ma popisow kaskaderskich, wazne jest to co dzieje sie w czlowieku - w sercu, rozumie: w duszy. Bede go musial eszcze raz zobaczyc aby lepiej zrozumiec przeslanie rezysera. [...]

Te opinie też Cię złoszczą?

W swojej opinii nie znajduję nic obraźliwego wobec kogokolwiek, a tym bardziej wobec Ciebie. Bierzesz wszystko do siebie, jakby nikt poza Tobą nie istniał, i w dodatku zwyczajnie się mylisz.

Robisz problemy z tego, że ktoś wyraził opinię, która miała być skierowana do osób, które w przyszłości zajrzą tutaj szukając informacji na temat Solaris, a być może zastanawiając się, czy będzie to odpowiedni film na prywatkę przy chipsach w gronie znajomych. Twoje nietrafione repliki pod adresem innych użytkowników na pewno nikomu nie pomogą.

Skoro moje zdanie na temat odbioru filmu odbierasz do siebie, to widocznie jesteś ksobna, a to cecha neurotyków.

Każde forum ma swojego trolla.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 4
mariez

Co do płci przepraszam za niedopatrzenie:)
A co do reszty... Opinie, które przytoczyłeś są w zupełnie inaczej skonstruowane niż twoja i nie trudno to zauważyć... Jeśli to ostatnie zdanie nie miało takiego wydzwięku jak to założyłam trzeba było poprostu mi to powiedzieć bez tej całej tyrady...

"Bierzesz wszystko do siebie, jakby nikt poza Tobą nie istniał, i w dodatku zwyczajnie się mylisz." Taka psychoanaliza po jednym zdaniu... To chyba miało pokazać jaki jesteś inteligentny, niestety osiągnąłeś odwrotny skutek... Inteligentny człowiek nie ocenia innych zanim ich pozna:)
Ach te trolle:)

ocenił(a) film na 10
persephonka

To nie jest forum "poznajmy się" tylko forum filmowe. Swoimi pretensjami atakujesz samą siebie, bo też oceniasz mnie choć mnie nie znasz.

Moją opinię na temat filmu napisałem pod komentarzem Karola Z. a nie Twoim.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
mariez

Hmmm... Tak sobie pomyślałem po Twojej opinii, że może twórcy strzelili sobie samobója nazywając film właśnie Solaris, bo w ten sposób ściągnęli do kin nie tę grupę widzów, w którą konkretnie celowali. Muszę się nad tym głębiej zastanowić ;-).

KarolZet

Myślę, że warto zwrócić uwagę na wielowątkość przemyśleń, które "generuje" ten film. Część osób porusza kwestię winy i możliwości odkupienia, naprawienia błędów z przeszłości. Ja natomiast zastanawiałem się nad kwestią człowieczeństwa, która chyba jest równie ważna w Solarisie, co sprawia, że jesteśmy ludźmi, czy tylko ta nienamacalna cząstka w postaci duszy czy może jednak coś innego...

KarolZet

mnie po prostu nudził... moze dlatego ze wole filmy akcji, sci-fi ale w innym guscie, horrory.
To powinno wytlumaczyc nizsza w odczuciu innych ocene
Dlatego dalem temu filmowi 5 (OK).

ocenił(a) film na 9
matix87

Jak najbardziej OK. Jest jednak coś takiego, że jak się ma około 20 to się podobają bardziej rzeczy głośne, dynamiczne, szybkie. 10 lat później już się to chyba trochę zmienia. Klimat ma większe znaczenie niż taka nieco podkręcona dynamika. Wolniej, ale głębiej. Bez skojarzeń rzecz jasna ;-).

KarolZet

chyba tak, cos w tym jest, mam juz 21 :D wiec jak na razie wole filmy akcji a sci-fi z wiekszym tempem...

ocenił(a) film na 9
matix87

No to jeszcze buzują w Tobie hormony ;-)

ocenił(a) film na 10
KarolZet

film bardzo dobry,ta niska ocena to nieporozumienie,zresztą jak te całe Top,tajemnica bytu wkraczającego w transcendentność i zagadka indywidualności,co pociąga za sobą inne kwestie,jak istota miłości itd ,wystarczy na jeden film

ocenił(a) film na 9
Muhomorniczy

Wystarczy. I jeszcze do tego bardzo dobry warsztat filmowy. A co się tyczy topu, to wręcz kiedyś gdzieś zapytałem na jakimś forum, czy istnieje inny portal, gdzie byłoby więcej pasjonatów, a mniej konsumentów filmów. Uświadomiono mi, że trochę za dużo oczekuję. Gusta są przeróżne i ciężko byłoby jasno ustalić granice, a poza tym zaraz pojawiliby się konsumenci, stające się na siłę udawać pasjonatów. Ale mimo tego ciągle mam wrażenie, że duża ilość filmów gangsterskich w topie oznacza duże stężenie na filmwebie pasjonatów filmów płytkich, ale mięsnych.

ocenił(a) film na 7
KarolZet

Hmm... przyznam, że spodziewałem się czegoś zupełnie innego. Nie czytałem książki, nie oglądałem poprzednika, więc nie wiedziałem zupełnie czego się spodziewać. Przyznam szczerze, że jak zwykle po Sci-Fi spodziewałem się dość sporej dawki efektów i animacji. Szybko jednak zrozumiałem, że nie będzie to film akcji przepchany efektami. Równocześnie zauważyłem też, dość dziwny sposób jego wyreżyserowania - zaskoczyły mnie dość małomówne postacie i elementy "ciszy" w dialogach. Następnie zaskoczył mnie sposób obróbki...
Na pierwszy rzut oka film zdaje się być dość prostą produkcją, niewypchaną drogimi efektami specjalnymi i animacją komputerową. Po głębszym przyjrzeniu się, stwierdziłem, że nikt tu specjalnie nie oszczędzał. Wystarczy spojrzeć za postacie, na sam wygląd stacji w środku. Daje on wrażenie, jakby stacja naprawdę mogła istnieć (co jest ważne w przypadku Sci-Fi).
Muszę stwierdzić, że jest to film do rozmyślań, z którego można wyciągnąć cały ogrom wniosków, ale też film z który pozostawi nam wiele pytań.

Film jest jak najbardziej OK... można nawet stwierdzić, że to film dobry lub nawet bardzo dobry.
Jedyny problem, że według całej tej skali, film ten wypada gorzej, niż wiele naprawdę beznadziejnych filmów...
Cóż, ja powiem tak... Obejrzałem te ~100 min. i nie mogę stwierdzić, by był to czas stracony. 7/10!

ocenił(a) film na 5
KarolZet

no cóż ja dałam 4/10... niksa ocena, bo patrząc przez pryzmat książki (która była świetna) film jest kompletnie bezsensu... historia o tej samej plancie, dzieją się podobne rzeczy, a np. imiona bohaterów pozmieniane, i po co? na tej stacji byli sami faceci (chodzi mi o ludzi, a nie tych co się pojawiali), murzynka była jedną z tych "zjaw", nie było żadnego dziecka... i tak można by wymieniać w nieskończoność... poza tym o ile dobrze pamiętam kelvin, w książce, nie ginie na końcu...

ocenił(a) film na 9
Maratka

No właśnie to podejście zaniża wg mnie ocenę filmu. Sugerowałbym spojrzenie na film przez pryzmat filmu. Ja rozumiem, że to jest adaptacja, ale obniżanie oceny za luźność adaptacji wydaje mi się niesłuszne i krzywdzące. Proponują spojrzeć na to jak na autonomiczne dzieło. Wariację na temat pomysłu, wizji.

ocenił(a) film na 5
KarolZet

Może i masz rację, ale trudno oceniać ten film nie porównując go do książki... Musiałabym jeszcze raz go zobaczyć i obejrzeć go jako coś zupełnie innego... Tylko, że jakoś nie za bardzo mi się podobał i szczerze mówiąc nie mam ochoty.

Zresztą nie przepadam szczególnie za Sci-Fi (tylko nie jedźcie mnie teraz, że skoro nie lubię gatunku to nie powinnam oglądać), i Solaris było jedną z niewielu, jeżeli nie jedyną książką Sci-Fi, która mi się rzeczywiście spodobała... No więc nic dziwnego, że sięgnęłam po film...

Dawno go oglądałam, i pamiętam tylko, że nie podobały mi się te sceny z przeszłości, za dużo ich było... Denerwowała mnie również postać "Snow'a", nie mówiąc o zakończeniu, które było naciągane... To chyba tyle, nie porównując do książki oczywiście... Bo jakby porównywać wyszło by więcej ;p Może rzeczywiście powinnam lekko podwyższyć ocenę? O jeden punkt na pewno nie zaszkodzi ;p

ocenił(a) film na 9
Maratka

Nie zaszkodzi. To co wymieniasz faktycznie nie jest siłą filmu. Dla mnie jest to motyw nadziei na odkupienie błędów przeszłości (kończy się to zawsze porażką, takie granie na pospolitym pragnieniu ludzi po zmarnowanych związkach) i oprawa dźwiękowa. Muzyka pojawia się rzadko, a głównie dominuje nie dający o sobie zapomnieć szum maszynerii. Jak dla mnie to udane i finezyjne rozwiązanie.

KarolZet

Rzeczywiście takie motywy jako odniesienia się przeplatają, ja bym jednak interpretował całość bezpośrednio jako egzystencjonalną refleksja nad kreacjonizmem.

Czyli kreowanie nowych bytów umysłem, postacie nawet kilka razy mówią, że „goście” są „częścią naszego umysłu”, „częścią nas”. A ich formy mają kształt pragnień twórców

Świetnie pokazane jest, w jaki sposób Rheya została stworzona na podstawie wspomnień, jej wygląd, głos, sposób zachowania. Stała się jednak świadoma swojego istnienia świadoma tego, że jest niezależnym bytem a nie kontynuacją wspomnień, które zostały narzucone pamięta to wszystko, ale nie czuje, że tego doświadczyła, posiada wolną wolę jednak nie jest jeszcze świadoma swoich możliwości i niestety poprzez zdeterminowanie wspomnieniami Chrisa(destruktywność) jak i zaistniała sytuacje, z której nie widzi wyjścia postanawia się zniszczyć

W postaci Snowa widzimy byt który jest kopią twórcy i posiada jego pragnienia wytłumaczenia zachodzących zjawisk, czyli defakto genezy i sensu swojego istnienia

Piękny fragment, kiedy Chris mówi „widzę po prostu ciebie” to moment, kiedy nowy byt został przez niego zaakceptowany jednak, na ta akceptacje składa ukrywające się w tym momencie pragnienie zatrzymania obrazu żony. Gdyby film był dłuższy miło byłoby zobaczyć, jaki tragiczny wymiar ma takie brniecie fałszywą akceptacje nowej osoby a zarazem dążenie do urzeczywistnienia wspomnień. Choć odkupienie mogliby znaleźć w tym, co mówiła Rheya „chciałabym trwać w tym uczuciu”, jeśli by się nadym oboje skupili, mogli by nauczyć się ignorować fizyczna formę

I w zakończeniu również ciekawy motyw kreacji poprzez nowy byt Chrisa powtórnie swojej żony. Widzimy znów, iż jego pragnienia zostały przekazane temu niejako wolnemu bytowi, w tym momencie tez ich forma przestaje mieć znaczenie. Pokazuje to siłę uczucia mogącego trwać poza forma fizyczna i osobowością.

Wszystko to stawia pytania o istotę bytu człowieczeństwa, czym jest poza fizycznością, osobowością

A książki nie czytałem, także podchodzę do filmu jako osobnego dzieła

Ode mnie 10/10 za poruszenie kwestii, której w żadnym innym zachodnim filmie nie widziałem

ocenił(a) film na 9
valgard

Hmmm. Nad końcówką, w której zostają dwa nowe byty stworzone z uczuć i pragnień, a niezależne już od pierwotnej, słabej cielesności, to się nie zastanawiałem. To faktycznie pogłębia możliwość interpretacji. Jest to niejako rozwinięcie wcześniejszych motywów, ale takie mocno dopełniające. Taka kropka nad "i". Czyżby jednak istniała nadzieja na odkupienie i naprawę życiowych błędów?

"Byty są częścią nas". Dodałbym więcej. Są najpiękniejszą naturą, najszczerszymi chęciami, wyidealizowanym obrazem bytów, na podstawie których powstały. Piękniejsza wersja. Bez przyziemnych słabości.

"Widzę po prostu Ciebie". Odnoszę wrażenie, że od pewnego momentu Chris zatraca poczucie miejsca i widzi tylko naprawienie błędów, odkupienie winy, ułudę zapomnienia o otaczającym świecie i zagłębienia się w szczęściu swojego uczucia. Taki powrót do pierwszej, szczerej, młodej miłości bez balastów krzywd i porażek. To też jest dosyć ciekawa nuta, na której gra ten film, bo mamy do czynienia z pierwotną, systematycznie wygłuszaną potrzebą.

Mam nadzieję, że coraz więcej osób zobaczy potencjał i film z czasem zyska. Może nie tak jak "Blade Runner", ale coś na tą modłę.


ocenił(a) film na 5
KarolZet

Na mnie film zrobił negatywne wrażenie... .
Po przeczytaniu książki oczekiwałem czegoś znacznie lepszego. No ale zacznijmy wymieniane tego co mi się nie podobało:
- podczas oglądania aktorzy zachowywali się jakby przed wejściem przed kamery zażyli jakiś środek uspokajający. Np. scena gdzie główny bohater próbuje uratować swoją "wskrzeszoną" żonę, w książce scena przedstawiona raczej dramatycznie: próbował ją ratować, biegł z nią do laboratorium. A tymczasem w filmie: podniósł ją, spokojnie się przeszedł, położył na stole i popatrzył spokojnie jak "umiera i ożywa". No bez przesady!
- w książce były dość dobrze opisane "twory" oceanu. A tymczasem w filmie nie było o tym nawet wzmianki, nawet jednego ujęcia.
- nie przypominam sobie żeby ktokolwiek z załogi stacji miał swojego "klona" i żeby tenże "klon" go zabił.
- a co do kompletnie zmienionej końcówki... .Toż to typowy amerykański Happy End(jakby film nie mógł istnieć bez niego).

ocenił(a) film na 5
Enestaer

Nie lubię jak ktoś stara się zrobić ekranizację książki. A potem pisze prawie że nową historię.
No chyba że to miał być film na podstawie...

ocenił(a) film na 9
Enestaer

Czyli nie lubisz Ridleya Scotta za "Blade Runnera"?

ocenił(a) film na 9
Enestaer

Nie będę polemizował czy błędem było nazwanie filmu tak jak książki, natomiast uważam, że ocenianie filmu przez porównanie do książki jest nieuprawnione, tym bardziej, że mamy świadomość, że jest bardziej wariacją na temat.

- W filmie on zanosi, jak mi się wydaje, zwłoki. A przynajmniej on myśli, że ona już umarła.

- Film ewidentnie skupił się na jednym motywie. Solaris pełni bardziej rolę niepokojącego tła.

- Nie wolno twórcy filmu pozostać twórczym artystą i zmienić paru postaci? Materia kina jest inna niż materia filmu. Na to, że warto czasem nie być doktrynalnym i odejść w interpretacji nieco od pierwowzoru wskazują choćby "Blade Runner" i "Władca Pierścieni". Filmy będące klonami książek zwykle są mało ciekawe. Nie mówię, że zawsze, ale oskarżenie twórcy filmu, że był kreatywny, jest IMHO małą przesadą.

- No cóż. Jak chce się zrobić film z porządnym budżetem, to trzeba się zgodzić na takie przeróbki. "Blade Runner" w wersji nie reżyserskiej też był popsuty przez takie producenckie wtranżolenia.

Popatrz na film jako na osobne dzieło i tak go oceń.

ocenił(a) film na 5
KarolZet

O ile dobrze pamiętam to film był reklamowany(również w trajlerach) jako ekranizacja, a nie adaptacja. http://www.filmweb.pl/%22Solaris%22+-+nowy+zwiastun,News,id=8745
No ale cóż jeśli nawet uznamy to za adaptacje to według mnie aktorzy zachowywali się bardziej jak... roboty, a nie ludzie(trochę to przypominało film z programem Ivona jako lektor).

Także jeśli to miała być adaptacja to po co cała gadanina że to ekranizacja?

ocenił(a) film na 9
Enestaer

Mogę tylko zgadywać, że to zwyczajna marketingowa papka. To tak jak "Parnassusa" w PL dotytułowano "człowiek, który oszukał diabła", choć nijak się to ma do sensu filmu. Niestety promocją i dystrybucją filmów w Polsce zajmują się tacy, a nie inni ludzie.

Abstrahując od tego: Ja tak trochę bronię tego filmu, bo mi pasuje ten film (o czym świadczy napisana przeze mnie recenzja). Książki jeszcze nie przeczytałem, choć nabyłem i dlatego oceniam film jako samodzielne dzieło. Nie widzę nic robotycznego w grze aktorów. Takie tempo, klimat wymyślił sobie Sodenbergh skupiając się na motywie jakby "drugiej szansy". Mi to tempo pasuje.

ocenił(a) film na 5
KarolZet

Cóż nie mam zamiaru się z tobą kłócić, bo to jest moje osobiste odczucie.
Ale mimo wszystko nie daje mi spokoju ta scena gdy niesie ją do laboratorium, nie pamiętam na tyle dobrze filmu żeby dać sobie rękę uciąć, ale mnie się wydaje że gdy ją niósł to jeszcze żyła i dopiero na stole nastąpił zgon (a może mi się już film z książką miesza).
No cóż spróbuje jeszcze raz go obejrzeć...

ocenił(a) film na 9
Enestaer

Też nabrałem wątpliwości i będę musiał obejrzeć. No nic. Wrócimy do wątku najwyżej pod sensach. Proponuję spojrzeć na film bardziej pod kątem tego cytatu "... and death shall have no dominion ...", bo wydaje mi się, że to jest bardziej klucz do zrozumienia tego filmu, niż sama Solaris. Solaris jest tu bardziej narzędziem do pokazania ludzkiej natury, niespełnialnej chęci naprawienia błędów przeszłości. Solaris komunikuje się dostarczając "narzędzia" do spełnienia potrzeba bliskości z osobami, których już nie ma. W końcu wszyscy dostają wyidealizowane odbicia osób ze swojej przeszłości. Niby dostają to czego pragną, a okazuje się, że niekoniecznie. Może nawet mamy tu film bardziej psychologiczny niż SF, ale niewątpliwie jednak SF.

KarolZet

dokładnie ten cytat pokazuje całą sytuacje w filmie, jak osobowości ich cechy, uczucia, pragnienia przechodzą z jednej formy egzystencji na inną. Pokazuje to że jesteśmy stwórcami sami dla siebie, i nie tylko na płaszczyźnie metafizycznej, a w odniesieniu do gatunku ludzkiego i jego kultury

ocenił(a) film na 7
Maratka

ja osobiście podejrzewałam, że "gościem" Sartoriusa było właśnie dziecko w słomkowym kapelusiku :) Nawet przy pierwszej wizycie w labie Kris chyba słyszał dziecko. Ale tak naprawdę, nie licząc Murzynki, to nie wiadomo kim byli "goscie" Sartoriusa i Snauta.

KarolZet

wspaniałe pytanie- tez mnie nurtuje od jakiegos czasu. Wystarczy wlaczyc tv i popularne kanaly, jak widze ten program co aktorzy spiewa,tancza to bez urazy ale ludzie teraz juz chyba kompletnie nie czuja potrzeby zastanawiania sie, kontemplacji, tylko takiego typu rozrywki.
To nie to ze teraz wiecej dzieci wchodzi na filmweb i oni te oceny tworza tylko spoleczenstwo sie zmienia. Wystarczy przyjrzec sie z "boku" tym co w nas mas media wladowuja, co jest w wiadomosciach,, jak cos duchoweo sie stanie, np byl glosny fenomen chlopca, mlodego buddy ktory kilka miesiecy nie jadl, nie pil, tylko medytowal- ram Bahadur, to byla jedynie wzmianka w wiadomosciach ,krotka jako ciekawostka, ludzie wolelei sluchac o kryzysie, czy wypadkach czy innych pierdołach.

A ps. mam 24 lata, ale taki poglad ugruntowany uuu pewnie od 14 roku zycia, ale juz wczesniej patrzylam na swiat z innej perspektywy niz przecietny zjadacz chleba

ocenił(a) film na 9
seawoman

Na pewno to też ma znaczenie. Wygrywa bezmyślność kulturowa. Jak ja to mówią "pożeracze popcornu". Jeśli w mediach powiedzą "fajne" to już się bezmózgi nawet boją skrytykować. Zero buntu, zero własnego zdania.

Fenomen? Dla większości ludzi fenomen to Kazimierz Marcinkiewicz. Zupełnie jakby lubili się delektować czyimś upadkiem.

Ugruntowany pogląd od 10? Są rzeczy, w których trwam od szkoły, bo ciągle się potwierdzają, ale mnóstwo tematów miałem przyjemność poznać lepiej i zmienić podejście.

ocenił(a) film na 9
KarolZet

Już raz wypowiadałem się o tym filmie, ale Twoja wypowiedź Karolu ponownie mnie do tego skłoniła. Jest to, według mnie, jeden z najbardziej niedocenianych filmów psychologicznych (adaptacji, sci-fi również). Baza, jaką dała książka Lema nie została tu stłamszona efekciarstwem i techniką komputerową, za co duży plus. Subtelne, niepokojące oblicze Solaris, niesamowicie klimatyczna muzyka, no i Jeremy Davies. Bardzo skojarzył mi się z "Ghost in the Shell".

Kto był tu czyją marionetką? Kogo tak naprawdę widzimy na końcu filmu - lustrzane odbicia, czy jednak ludzi, a raczej istoty obdarzone duszą. Cała mieszanka bólu po samobójstwie, odrzucenia niemożliwego, powrotu emocji, potrzeby drugiego człowieka, ułomności i desperacji zarazem. Mi w ocenie filmu zawsze pomaga pytanie - co zrobiłbym na ich miejscu? Po kolejnym już seansie Solaris, nadal nie wiem. Każdorazowy wgląd doprowadza do zapętlenia, sprzeczności, wykroczenia poza pojmowanie. Za to ogromny plus.

Wciąż się zastanawiam, jak psychologicznie zaklasyfikować Solaris. Świadoma forma życia? Uosobienie Boga? Niedojrzały, a jedynie badający naszą psychikę byt? Jakkolwiek, film pozostawia we mnie niepokój, kontemplację. Tak jak pokochałem Avatara za jego piękno i oczarowanie mnie, tak uwielbiam Solaris za to, że nie potrafię wszystkiego w nim pojąć.

Genialny.

ocenił(a) film na 9
Kruchy_86

Może właśnie nieklasyfikowalność i obcość Solaris daje taką głębie filmowi. Lem miał bardzo oryginalny pomysł, a Sodenbergh oryginalnie do tego podszedł. Gdybyśmy mieli tu wytłumaczenie czym jest Solaris, takie w strasznym Spielbergowskim (patrz A.I.) stylu, to na tym byśmy się skupiali, a nie na psychologicznym dramacie, który się tu rozgrywa. Inteligentny widz zostaje z pytaniem czego tak naprawdę pragną ludzie. Choć w sumie, do pewnego stopnia, odpowiedź pada w filmie: "Nie szukamy nowych światów tylko luster". Dużo w tym prawdy, bo od pewnego wieku nie pędzimy do przodu jak bohaterowie filmów dla nastolatków, tylko chcielibyśmy uratować to, co było dla nas cenne, co nas ominęło i mami pięknem, którego naprawdę nie poznaliśmy. Jak inżynier Mamoń z Rejsu pewne rzeczy podobają nam się przez reminiscencję ;-).

Sumując film jest bardzo cenny, nie jako adaptacja, tylko jako osobne dzieło, jako dramat psychologiczny SF. Tęsknota za miłością utraconą przez jedną głupią kłótnię, jeden napad paniki jest większa niż instynkt samozachowawczy, egoizm. Takie przekonanie, że to co najlepsze już się w życiu wydarzyło jest chyba stałym elementem osobowości większości osób od pewnego wieku.

użytkownik usunięty
KarolZet

Nie zgadzam się z tym, że o ocenie filmu decyduje wiek. Czasami na pewno tak jest, ale nie wiek to przecież nie jedyne kryterium. Bo czy wszystkie nastolatki lubią filmy gangsterskie? Dobrze by było (sama lubię filmy gangsterskie :). Śmiem przypuszczać, że większym wzięciem wśród dziatwy cieszy się Harry Potter i Twiligt.

Jako ekranizacja - rozczarowanie. Główny wątek książki - ocean i niemożliwość porozumienia się ze skrajnie obcą inteligencją - został całkowicie pominięty. Dla miłośnika książki to po prostu nie do przyjęcia. To tak, jakby nakręcić "Władcę pierścieni" bez pierścienia.

Jako film sam w sobie, trudno mi się obiektywnie wypowiedzieć. Oglądałam niedawno, z nastawieniem na dobrą ekranizację "Solaris" a dostałam zupełnie coś innego, dlatego seansowi towarzyszyło rozczarowanie i irytacja. Może dopiero za jakiś czas będę w stanie ocenić ten film jako osobne dzieło, bez żadnego nastawienia, w oderwaniu od książki. Godna uwagi jest na pewno muzyka i rola tego gościa, który grał Snowa/Snouta. Jako dramat psychologiczny film się broni, ale żeby zrobić dramat psychologiczny, nie trzeba było umieszczać akcji w kosmosie ani wykorzystywać książki, która jest tak naprawdę o czyms zupełnie innym.

KarolZet

" Może się mylę, ale odnoszę wrażenie, że średnia wieku oceniających na FW spada"

jak widzisz, zgodnie z powiedzeniem: wystarczy uderzyc w stol, a... :)))))))) Ci co maja 70lat pewnie rzadko glosuja na filmy :)))))))) - z tad roznice typu jakosc ilosc itd

ocenił(a) film na 1
KarolZet

zgadza sie, ze na filmwebie prym wioda filmy dla nastolatkow

ja mimo, ze niesamowicie szanowalam i cenilam lema, film uwazam za koszmarny gniot, podobnie dwojka moich znajomych (tu dla statystyki: wiek 21 student psychologii i 27 magister sztuki)
ciezki, kiepsko nbakrecony
byc moze ksiazka jest dobra, nie czytalam, nie wypowiem sie
jednak film jest jednym z gorszych jakie widzialam

ocenił(a) film na 3
KarolZet

Ten film jest przerażająco nudny... w przeciwieństwie do książki.
To co było głównym tematem książki zostało przemilczane (w filmie ogólnie dominuje milczenie oraz ujęcia na plecy Clooneya) a to co zostało wybrane na temat filmu zostało zrealizowane w nudny sposób.
W porównaniu do książki - poniżej oczekiwań.
Jako osobna całość, niezależna od książki - nuda.

Chciałem jeszcze zaznaczyć że nie mam 15 lat i nie przepadam za filmami typu Rambo vs Terminator...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones