Nie trzeba być geniuszem, żeby dostrzec płytkość i banał hollywoodzkiego kina. Ale w tym wypadku mamy powieść Lema, film Tarkowskiego no i to "dzieło" Soderbergha. I dopiero ta możliwość porównania, ten kontrast ukazuje w pełni przepaść pomiędzy kinem, a Kinem, a w szczególności pomiędzy produktem, a Dziełem.
Panie Soderbergh, nakręciłeś pan "Erin Brockovich" i bardzo dobrze pan zrobiłeś, choć Julia Roberts pomogła panu niesamowicie. Ale nie bierz się pan za rzeczy, którym zwyczajnie nie jesteś pan w stanie sprostać. Obejrzy ktoś pańską wersję Solaris nie znając książki i pomyśli (i w tych okolicznościach będzie to jak najbardziej uzasadnione) - czemu oni wszyscy tak właściwie zachwycają się tym Lemem? 4/10.
No ja co prawda radzieckiej wersji nie widziałem,ale czytałem książkę i widziałem wersje Soderberhga i pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Moim zdaniem film doskonale oddawał klimat książki i jeszcze ta muzyka dodatkowo wprowadzająca klimat tajemniczości.Z tego co pamiętam,bo książkę czytałem dawno,to dialogi i akcja były niemalże identyczne w filmie jak i w dziele Lema.Nie wiem w zasadzie czego oczekiwałeś więcej od filmu?Jak dla mnie 8/10.Z wiadomych względów nie mogę dać wyżej,bo w tym momencie dokonałbym profanacji wybitnej książki Lema.