No widzisz, mam podobne odczucia. Wg mnie tafnie porownujesz SOLARIS do MOON, ktory jest jednym z moich top filmow SF i niestety podobnie jak Solaris niedocenianym.
Dodam tylko, ze dopiero po obejrzeniu filmu siegnalem po ksiazke Lema. Wspaniala lektura, no moze opisy oceanu troche przydlugie, ale coz, Mistrza prawo ;)
Pozdrawiam!

MOON był świetny - SOLARIS zdecydowanie mniej mi się podobał - natomiast książka bardzo:)

Licze ze Interstellar bedzie tez swietnym kinem S-fiction.Takie klimaty to ja odrazu zjadam na obiad ;].

Byłem w sobotę, polecam. Kawał dobrego S-F.

Ten film mnie ogromnie zmęczył... Masakryczne dłużyzny, jakieś nic nie znaczące ujęcia ciągnące się minutami - jakby reżyser chciał pokazać: "Zobaczcie, robię świetny i ambitny film!". Albo nie miał pomysłu na poprowadzenie akcji przez kinowe półtorej godziny, więc zapychał taśmę zbliżeniami niczego.
Clooney się spisał, ale pozostała ekipa słabo. Davies machał rękami, Davis chodziła naburmuszona, a McElhone się uśmiechała. Koniec atrakcji.
No i sorry, nazwanie tego filmu "Moonem w kosmosie" jest sporym nadużyciem.

książka jest przede wszystkim o ocenianie, o tym ze planeta jest żywa a w filmie pominięto to i skupiono się głównie na ludziach...tak wiec film mimo ze dobry jest w sumie o czymś innym ;)

Recenzji, między innymi tych na filmwebie lepiej nie słuchać. Dany film warto zobaczyć i samemu ocenić. Już nie raz oglądałem produkcje które na FW mają 5 lub maksymalnie 5,5 , a wgniatały mnie w fotel. Taka przykra prawda, większość ocen pochodzi od dzieci albo nastolatków lub też widzów spragnionych tanich wrażeń typu bum-bach i trzask-prask.