PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=33510}
6,1 29 919
ocen
6,1 10 1 29919
5,7 6
ocen krytyków
Solaris
powrót do forum filmu Solaris

Jeśli ktoś szuka info. O SOLARIS 2002. Krótki spis linków.
(cała historia związana z ekranizacjami Solaris, jest zbyt złożona, by pójść na TEN film, ot tak sobie :)

Film widziałem. Uczta wizualna, tj. formalna.
Film Soderbergha to zapis naszych masek, póz i psychoz. To nie jest żadna love story, ani science-fiction, tylko psychodrama. Motywy Lema są zawarte nawet w samej strukturze filmu: sekwencyjność scen, eliptyczna narracja, rwany montaż - są niczym obrazy "wysepek pamięci" powołanych do istnienia. Jak u Lema. Są one tak realistyczne, jak obraz samej Harey. Jak się okaże - jednej z wielu Harey możliwych do zaistnienia. Składamy się bowiem ze wspomnień i dokładnie to pokazał w swoim filmie Soderbergh. Relacje obojga to nie obraz samego tylko destylatu cnót (jaki zabieramy w kosmos). Soderbergh nie bawi się w filozofa, tylko tworzy obrazy. Lecz są to obrazy skrajnie różne od interpretacji Tarkowskiego. (Co oczywiście nie dziwi) Soderbrgh i Tarkowski, dotykają właściwe tego samego: problemu człowieka. Rosjanin opisał go poprzez pryzmat własnych wspomnień, domu rodzinnego i kultury wschodniej (obecnej w symbolice). Amerykanin podszedł prościej: On i Ona. Jednak relacje bohaterów nie są tak proste, choć są obrazem ich zwykłego życia. Film należy oglądać w skupieniu (bez popcornu) i pamiętać, że Prawie wszystkie słowa są tu żałosnym bełkotem.

Ten film jest niczym szereg wspomnień wydobytych z zakamarków pamięci Krisa i Harey, przeciwstawiony paranoidalnym zachowaniom pozostałych na stacji ludzi. (Ludzi?) Cechą główną filmu, cechą nadrzędną, jest właśnie sekwencyjność całej opowieści. Zgodność z literackim pierwowzorem nie polega tu na prostym sfilmowaniu akcji, lecz przełożeniu - jak się okazało - pozornie nieprzekładalnych sekwencji prozy - na język samych obrazów i dźwięków. Soderbergh rozwinął motywy ledwie naznaczone przez Lema. Jest ich naprawdę wiele, jednak bazą ich były zaledwie pojedyncze słowa, lub nawet hipotezy wypowiadane przez bohaterów. Należy naprawdę uważnie oglądać. No i dokładnie znać książkę. To naprawdę doskonała interpretacja prozy Lema. Soderbergh pokazał w formie wizualnej impresji to, z czym boryka się kopia Harey. Ale o tym później. Także to, co człowiek zabrał w kosmos, to nie nadzieja - jak u Tarkowskiego. Tylko pustka. Dlatego film określany jest jako "zimny", lub "emocjonalnie zimny". Ale nie dajmy się zwieść pozorom. Nie jest taki, jaki wydaje się im że jest.

Jest oszczędny jak "Niebo" Tykwera, hipnotyczny jak "Avalon" Oshii, i metaforyczny jak "Odyseja Kosmiczna 2001". Brak w nim co prawda biblioteki Tarkowskiego, ale o to właśnie chodzi. Zimna stacja Prometheus jest niemą obecnością człowieka, wobec niemożliwej do zdefiniowania tajemnicy Solaris. Jedynie słowa martwego Gibariana niosą jakiś sens: Nie potrzeba nam innych światów, potrzeba nam luster. (Soderbergh cytuje tu cały fragment książki). Dlatego mowy nawet nie ma o jakimkolwiek "kontakcie" z oceanem. Który jest raczej formą energii, przejawiającej jakąś nieokreśloną, niedefiniowalną aktywność. Niedefiniowalną, jak obraz procesów myślowych.

LINKI:

Chyba pierwsza jaka powstała i "główna" fan-strona o SOLARIS.
http://www.k26.com/solaris/news/news.html
Jest to kopalnia informacji o książce Lema, filmie Tarkowskiego i Soderbergha. (Dzięki Krzyś!!!!!moderator)
Ludzie wyłapują info, zdjęcia, recenzje itp. Wypowiedzi fanów i mnóstwo ciekawych linków. (Strona dla solarystów :)

Bezpośredni link na forum:
http://www.k26.com/cgi-bin/ubbcgi/Ultimate.cgi?action=intro

Link do artykułu o efektach wizualnych w Solaris 2002. Polecam!
http://cgw.pennnet.com/Articles/Article_Display.cfm?Section=Articles&Subsection= Display&ARTICLE_ID=162920

Link do forum. Zdjęcia (tych nie ma na oficjalnej) Mega jakość.
http://www.k26.com/ubb/Forum1/HTML/000144.html

Fan-site Georga Clooneya (Chris Kelvin). Full Stuff o Solaris 2002.
http://www.georgeclooney.org/html/Solaris.html#And%20Death%20Shall%20Have%20No%2 0Dominion
Trailery, tv spoty, clipy, zdjęcia, linki do stron fanów filmu i książki. Słowa wiersza (Dylana Thomasa) użyte w filmie, stosy recenzji i opini ze wszystkich chyba możliwych pism i programów TV. Także gadka Camerona "It looks like Aliens?" z Comic Con.

Oto fragmenty recenzji od rozumnego Amerykanina:

THE BOTTOM OF THINGS
November 20, 2002
By Michael Sampson
GROUND CONTROL TO MAJOR CLOONEY

SOLARIS is not a sci-fi movie in the way most people have come to expect and that seems to be the dish Soderbergh wanted to prepare. Uninterested in the more technological aspects of SOLARIS, he focused his adaptation on the love story between Kelvin and Rheya, developing many scenes of how their relationship played out on Earth. The result is a compelling, beautiful and at times heartbreaking tale of life, love, death and our inability to understand and change such constants. Soderbergh, recovering beautifully from the creative stumble that was FULL FRONTAL, includes numerous visual metaphors for rebirth, most notably in one scene where a young boy reaches out to Kelvin in a manner reminiscent of Michelangelo's "Creation of Adam" from the Sistine Chapel. Even the planet Solaris itself closely resembles a human egg.

"I don't get it," will likely be a complaint by dissenters but they'd be missing the precise point. It's OK to not get it. I still don't "get" every minute of SOLARIS. This is a film that has all the perverse fun of a Rubik's Cube - leaving you twisting and turning ideas in your head for hours on end, searching for a solution you're not quite sure you'll ever find.

In a long flashback sequence, we see Kelvin dreaming about his wife. Their first encounter aboard a train. They share a drink later at a party. They make love. Interspersed within Kelvin's dreams are glimpses of the planet Solaris, which Prometheus is currently orbiting. It pulses and glows like a ball of concentrated energy. Kelvin wakes up to his wife's gentle caress on his neck and that's when things start to get weird.

The idea is that the planet itself (a metaphor for the human mind?) is somehow creating duplicate versions of human beings based on the memories each person holds of them. But are they real? If not, who cares? After all, what is a person other than a collection of memories you have of them? Kelvin struggles with these issues, his own acceptance of the sudden recreation of his deceased wife and whether he can change decisions he regrets or if he's doomed to repeat mistakes.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones