Chyba wielu przypadkowych widzów, zawiedzonych brakiem kosmicznych jatek i krwożerczych obcych niesłusznie zaniżyło ocenę filmu. Film jes b. dobrą adaptacją powieści Lema o tym samym tytule i przeznaczony jest dla bardziej inteligentnej części odbiorców ( takich którzy przeczytali chociaż kilka dowolnych książek)
a może dlatego, że zamiast dramatu (thrilleru może nawet) psychologicznego zrobiono amerykańską łzawą sieczkę? Myślę, że ktokolwiek, kto czytał Solaris ze zrozumieniem, nie może powiedzieć, że film jest dobry.
Ja wystawiam 4/10. Jak ktoś się porywa na s-f Lema, to niech to robi dobrze i z głową (mowa o reżyserze, scenarzyście itd)
o tak, jak ja lubię te żałosne argumenty o inteligencji. film sam powinien się bronić. nie wiem czy to kwestia godziny o której oglądałam film (14) ale patrzyłam tylko ciągle na zegarek kiedy to się wreszcie skończy. Można było to lepiej zrobić.
Zazdroszczę Ci. Ja nie byłem w stanie wytrzymać z otwartymi oczami chociaż był to środek dnia. Lubie ambitne produkcje, ale nigdy nie widziałem nudniejszego filmu. Jak dla mnie to amerykańce nie powinni się porywać na coś takiego.
Już w Klanie się więcej dzieje! Główny wątek to miłość do baby z wyłupiastymi oczami.
Film słabo oceniany jest pewnie dla tego, że ludzie porównują go z książką. W tej sytuacji nie ma szns na dobrą ocenę. Sam dałem tylko 3. Nie ukrywam jednak, że miałem nadzieję na znacznie więcej...
Ten film jest genialny, podobał mi się strasznie. Nie wszyscy muszą uwielbiać ten film. Muzyka +, klimat odosobnienia. Ale film jest ciężki raz na jakiś czas można znowu obejrzeć. Książkę była przeze mnie przeczytana pomysł niby z książki, ale film "żyje" swoim własnym życiem. I dobrze, że na siłę nikt nie wyrywał na żywca kartek z książki jak miało to miejsce w "Suma wszystkich strachów". Suma wszystkich strachów - to był mój największy zawód jeżeli chodzi o ekranizację!
Nikt z państwa nie bierze niestety pod uwagę inspiracji reżysera. Wybrał z wachlarza interpretacji Lema to, co mu odpowiadało i przedstawił to we właściwy sobie sposób (wystarczy porównać z "Traffic" czy "Seksem, kasetami..." Być może za bardzo się zagalopowałam, ale chodzi o sam zarys i problematykę). Nie należy zapomnieć również o adaptacji Tarkowskiego, do której niewątpliwie nawiązuje wersja Soderbergha. Radzę się przyjrzeć aluzją i symbolom, które przemycił reżyser do swojego filmu. Ja po namyśle dałam mu 6, choć przyznam, że film jest nudny. Znam książkę i uważam, że w zestawieniu z nią, film się jednak broni i pokazuje tylko, jak bardzo uniwersalna jest proza Lema.
Oj hultaj3, troche zagalopowałeś się ze swoimi wnioskami. Ja przeczytałem wszystkie powieści s-f Lema oraz parę innych jego pozycji i uważam, że film jest do bólu spłycony i nie czerpie z tego co najlepsze w "Solaris" Stanisława Lema.
A teraz trochę z innej beczki: kiedy wreszcie jakiś myślący producent skorzysta z najlepszego "gotowego" scenariusza na film s-f, jaką jest powieść "Niezwyciężony" Lema i razem z odpowiednią ekipą nakręci film, który dorówna, a moze nawet prześcignie słynną 2001:Odyseję kosmiczną? Pytam się kiedy to bedzie? Czy dożyję tych pieknych czasów??
Ocena jest zawyżona! To co miało być tłem, tutaj stało się głównym wątkiem! Łzawe romansidło, z wkurzającą babą, z wielkimi wyłupiastymi oczami, która wkurza swoją grą aktorską. Tragedia. Dno totalne, zmarnowane 1,5godziny.
Świetna argumentacja! Rozumiem, że gdyby miała mniej wyłupiaste oczy film podobałby ci się bardziej... :D
Jakbyś nie zauważył, wymieniłem też inne rzeczy. Ale masz rację. Gdyby tej bohaterki nie grała ta bezpłciowa kobieta, z wkurzającym wyrazem twarzy, wyłupiastymi oczami, to by mnie nie wkurzała cały czas i inaczej by jej rola rzutowała na całość.
Chyba nie napiszesz, że nigdy nie obniżyłeś oceny filmu ze względu na aktora.