Muzyka i montaż trzymają w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Najlepszy film o kosmosie jaki widziałem! Amerykanie mogą się schować. Na początku czuć wyraźne podobieństwo do "Pierwszy człowiek" (szkolenia, przygotowanie do lotu, pokazanie rodziny), który opowiadał historię Neila Armstronga, jednak to amerykanie w tym przypadku ściągali od Rosjan, bo film ten powstał rok później. Poza tym było w nim zbyt wiele nudnych wątków obyczajowych, a w "Spacerze w kosmosie" mamy same konkrety. Nie ma zbyt wiele rodzinnej ckliwości, jest kilku chłopów i kosmos. Zdjęcia, montaż, muzyka, gra aktorska, wszystko na najwyższym poziomie. Wiadomo, że niektóre sceny na pewno wyolbrzymiono (jak w każdym filmie na podstawie autentycznych wydarzeń), jednak spory plus za ukazanie szczypty propagandy ZSRR, chociażby w momentach, gdy spiker radiowy czyta napisane wcześniej przemówienie, że misja się powiodła, a gdy wrócili na ziemię, miał dwie wersje o powodzeniu, lub o śmieci załogi. Fajny był też cytat Sergeya Koroleva, o tym, że wszyscy w tym kraju żyją w kajdanach, lub też gadki generała Kamanina o poświęceniu dla ojczyzny. Amerykanie rzecz jasna mieli także swoją propagandę, jednak nie pamiętam, by chociażby w takim "Apollo 13", czy "Pierwszym człowieku" pokazano takie sceny. U amerykańców zawsze wszystko wybielone jak ich zęby, więc swoich wad nigdy nie przedstawią, tymczasem nawet Rosjanie potrafią pokazać własne skazy. Film zdecydowanie polecam. Wielka szkoda, że nie było go w kinach. Ja obejrzałem go na VOD za 9,99zł. Seans wart każdego grosza.