PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=789869}

Spider-Man: Daleko od domu

Spider-Man: Far From Home
7,3 112 131
ocen
7,3 10 1 112131
7,1 33
oceny krytyków
Spider Man: Daleko od domu
powrót do forum filmu Spider-Man: Daleko od domu

Od początku było jasne, że to produkcja dla młodszych nastolatków (16-). Infantylna konstrukcja fabuły oraz poszczególnych scen, niski poziom dialogów, gagów i żartów, a także żenująca gra występujących to potwierdziły. Tego można było się spodziewać, jednak teksty typu: „to tandetna europejska podróbka”, zniesmaczyły mnie totalnie. Filmik jest dedukowany na rynek usaowski, zrobiony dla usaowskich dzieciaków-matołków „ku pokrzepieniu serc”. Oglądanie jak 22-23 latkowie (a nawet jeden 32-latek) udają 16 letnich uczniów nie jest ani śmieszne, ani ciekawe. To kuło w oczy, choć makijaż zrobił swoje.
Na seans poszedłem (szwagier nawalił) jako przyzwoitka dla 14-letniej siostrzenicy i jej nowego 15-letniego „przyjaciela”. Podczas projekcji chłopak stękał z zachwytu, podskakując na fotelu, ale siostrzenica siedziała naburmuszona. Po zakończeniu filmu ona kazała się natychmiast odwieźć do domu i na do widzenia powiedziała: „zrywam z nim, to straszny idiota! a film był beznadziejny”. Ostrzegałem ją, że to szajs, ale po co słuchać wujka skoro oblubieniec twierdzi co innego. Piszę ku przestrodze.

ocenił(a) film na 3
Paraves

Ale jak by nie patrzeć to 90 % filmów Marvela jest robiona pod takich ludzi. Dla mnie to taki Netlfliksowy film, serial dla "nowoczesnej'' młodzieży. Bajeczki o zje... nastolatkach i ich problemach w dorastaniu, polana infantylno lewicowym sosem.

MegaMaro

co fakt, to fakt. Ponarzekać jednak na poziom produkcji można.

ocenił(a) film na 3
MegaMaro

Celna uwaga. Obie części są takie właśnie netflix'owe.

ocenił(a) film na 3
PPS

O panie już zapomniałem o Marvelozie.

Paraves

„to tandetna europejska podróbka” - w którym momencie był taki tekst, albo podobne? Możesz opisać scenę?

aoiHane

ten chyba na Diabelskim młynie, w każdym razie grubasek tak powiedział do dziewczyny o spider-manie w odmiennym wdzianku. Resztę sobie dooglądaj.

Paraves

i podobno powiedział: "to taka tandetna europejska zrzynka" a nie podróbka.

Paraves

A to chyba było w dubbingowanej wersji, tak? Bo w oryginalnej było coś o europejskiej wersji po prostu. W ogóle w polskiej wersji językowej kompletnie zmieniano sens wielu wypowiedzi, dopowiadano coś, czego w angielskiej wersji nie było, albo pomijali niektóre kwestie, więc nie dziwie, że nie podobały Ci się dialogi.

aoiHane

Tak, w kinie był wybór: dubbing lub napisy. Ale ja nie trawię napisów, bo zamiast oglądać, to 2/3 filmu czytam!! Wolę już po anglosasku. Może nie wszystkie idiomy rozumiem, ale przynajmniej coś tam widzę.

Paraves

Jeszcze dodam, czytając (miałem 18-lat) powieść pt. "Mechaniczna pomarańcza" przetłumaczoną przez Roberta Stillera, prawie nic nie rozumiałem. Bywa tak, że nawet geniusz nie zrozumie slangu, jakim posługują się nastoletnie istoty. To coś jak obcy z innej planety. Ufoludków mam w rodzinie. Pomóż, jaka jest żeńska forma ufoludka?? bo nijak nie mogę dookreślić moich dwóch siostrzenic!

Paraves

Napisy wcale nie lepsze od dubbingu - też często mijają się z oryginałem. Ratuje jedynie dobra znajomość języka. U mnie jest tak na 80% - mam problem jedynie, jak zaczynają używać skomplikowanej terminologii, no i gdy niewyraźnie mówią. Wtedy jedynie ratuje mnie wersja online lub dvd/blu-ray, angielskie napisy i słownik w ręku ;)
Mam takie same doświadczenia z "Mechaniczną pomarańczą" (przekład z rosyjskiego na polski) i z młodzieżowym slangiem. Nawet kryptolog by nie pomógł ;)

aoiHane

Amen, napisał niewierzący. Bywa, że w oryginale też ciężko coś zrozumieć, bo aktorzy seplenią!,, albo właśnie o to chodzi reżyserowi. Podsumowanie: wymiana spostrzeżeń/myśli z osobą inteligentną, była dla mnie przyjemnością. Bez odbioru.

ocenił(a) film na 6
Paraves

Świetna gra aktorska, dobre gagi

ocenił(a) film na 8
Paraves

Ty sam seplenisz. Nie doszukuj się 'szkolnego angielskiego' który jest twardy w filmach bo takowego nie znajdziesz. Jak poprawisz swój angielski, trochę pobędziesz z osobami które korzystają z tego języka to nic niewyraźnego nie będziesz słyszał w filmach.

Raiton

ja Ślązak, Chcesz po mojemu pogadać?? Mojej matki tylko ja troszeczkę "rozumiem".

aoiHane

"Wtedy jedynie ratuje mnie wersja online lub dvd/blu-ray, angielskie napisy i słownik w ręku ;)" Serio ze słownikiem w ręku oglądasz filmy? I zostaje Ci jeszcze czas na takie zwykłe cieszenie się filmem?

hornet

Dobry film ogląda się wiele razy!

Ostatnio trafił mi się oryginał francuski. Trochę znam język, ale bez słownika i internetu - 30% tekstów było po za moim zasięgiem.
Jestem z "natury" zawzięty, oglądałem i uczyłem się.

Przyjemność z oglądania "przyszła" z czasem i nabytą wiedzą!!

ocenił(a) film na 7
aoiHane

Dobra znajomość język też nie ratuje sytuacji, bo na poza językiem trzeba znać realia kulturowe.
Uważam, że jednak dubbing górą, pod warunkiem, że ktoś nie ma uprzedzeń. Dopasowanie tłumaczenia do naszych realiów wnosi nowa wartość.

Leszy2

Jeśli zna się dobrze język, to siłą rzeczy znasz idiomy i realia kulturowe. Niczym nieuzasadnione zmiany w dialogach działają mi na nerwy i dla mnie to jest po prostu zły dubbing. Przykład pierwszy z brzegu - Fury (Talos) mówiący do Spider mana - Mr Beck is from Earth. Just not yours. Czyli jest to jedna ze wskazówek, którą rzuca nam Marvel, że coś jest nie tak z Furym. W polskiej wersji zostało to zmienione na - pan Beck pochodzi z Ziemi, tyle że nie naszej - wskazówki brak.

ocenił(a) film na 7
aoiHane

Czyli mało kto zna dobrze język, jestem przekonany, że jeśli nie jesteś zawodowym tłumaczem i anglistą czy amerykanistą, to wg Twojej definicji nie znasz dobrze języka. Powiem więcej, przypuszczam, że polskiego też nie znasz dobrze.
Mało jest nieuzasadnionych zmian w dialogach w dubbingu, po prostu ty nie znasz tego uzasadnienia, ale ono jest.
I gdzie w podanym przez ciebie przykładzie jest jakakolwiek zmiana?

ocenił(a) film na 8
Leszy2

'Twojej' zamieniono na 'naszej' - chodzi o to, że Skrull mógł się 'machnąć' i zasugerować widzowi, że Fury to nie Fury ;)

I nie masz racji - bardzo często napisy/ tłumaczenie zmieniają sens wypowiedzi i zazwyczaj jest to na niekorzyść. Tłumacze to też ludzie; jedni są lepsi, inni gorsi. Zdecydowana większość jest dla mnie niezadowalająca. Geniuszem jest natomiast osoba, która tłumaczyła Bodyguarda - chapeau bas!

ocenił(a) film na 7
witaltas

Jesteś tego pewien? A nie wynika to po prostu ze specyfiki języka angielskiego, w którym o wiele częściej używa się 'your' niż w polskim 'twój'.
Tłumaczenie prawie zawsze zmienia sens, najczęściej nieznacznie, wynika to z różnic w specyfice języka, inaczej trzeba by używać dziwnych i zawiłych konstrukcji.
Ale ja nie o tym. Tylko o tym, że zmiany w tłumaczeniu są niezbędne aby dla polskiego widza stało się zrozumiałe to co jest oczywiste na Amerykanina. A dubbing daje większe możliwości, bo można upchnąć dłuższy tekst i można go uzupełnić odpowiednią intonacją.

ocenił(a) film na 8
Leszy2

Wiesz co, ciężko zgadywać na 100% co reżyser miał na myśli, jednak Fury na pewno mógłby powiedzieć 'our Earth' zamiast 'your Earth', bo użycie obydwu tych przymiotników dzierżawczych jest zasadne. Zatem możesz mieć rację, że powiedział tak 'bo tak się mówi', ale może to być również 'oczko' do uważnego widza, że 'coś tu jest nie tak' ;) Faktem jest natomiast, że gdyby w tłumaczeniu polskim było 'Twojej Ziemi' to wybrzmiałoby to dosyć jednoznacznie.

Wiem jak działa tłumaczenie i jakie są jego założenia. Jasnym jest, że zmiany muszą być. Niestety w znakomitej większości działają na minus. Z wyjątkami oczywiście przykład z Bodyguarda:
- 'When life gives you shit, you make kool-aid'
-> 'Gdy życie serwuje Ci g*wno, rób z niego kakao'

Co do dubbingów to są wg. mnie poniżej poziomu krytyki. Nie dość, że nagrywane i doklejane w studio (co słychać), to często słabo zagrane przez nasze miernoty aktorskie. W dodatku na wybitną grę aktorską właśnie składa się konkretny głos i sposób prowadzenia dialogu, który w dubbingu tracisz. Polacy ostatnimi czasy nawet bajek nie potrafią dubbingować.

ocenił(a) film na 7
witaltas

Przykład z Bodyguarda - jak zatem przetłumaczyłbyś to, żeby było dobrze? Bo wg mnie właśnie należałoby całkowicie zmienić treść aby zachować wydźwięk i znaczenie. Więc przykład raczej nie trafiony.
Trudno aby dubbing był robiony poza studiem. Jeżeli nawet coś tam słychać to o wiele mniej to przeszkadza niż napisy pojawiające się u dołu ekranu.
W dubbingu nie tracę gry aktorskiej, bo jest ona zastępowana przez wybitnych aktorów, dopasowujących prowadzenie dialogu do specyfiki polskiego języka. W polskim pytanie formułujesz intonacją, w angielskim składnią, a emfaza we francuskim jest tak silna, że aż śmieszna.
Tylko, że jakoś to właśnie z teksty z dubbingowów bajek stają się kultowe.

ocenił(a) film na 8
Leszy2

Przykład z Bodyguarda był właśnie na to dobre tłumaczenie.

No własnie, więc dubbing nie będzie nigdy tak dopasowany jak nagrywane dialogi na planie. Czyli z góry nastawia go na porażkę. Gdzie przepraszam mamy w Polsce tych wybitnych aktorów? :)) Pomijając fakt jak marnych mamy aktorów z wyjątkiem kilku na poziomie (dosłownie - kilku). W ogóle z tego co widzę to np. w 'Avengers' Pan Krzysztof Stelmaszyk podkłada głos pod grę Samuel L. Jacksona; jakim niby cudem ma on brzmieć jak L. Jackson skoro głosy białych i czarnych tak mocno się od siebie różnią? Dubbing to najprostsze rozwiązanie dla młodszych/starszych widzów, którzy nie ogarniają napisów. Młodzież i dorośli ludzie nie powinni mieć problemu z czytaniem ;)

Jest też aspekt edukacyjny. Filmy, gry i muzyka to świetna okazja żeby uczyć się języka 'przy okazji'. Ucząc młodzież widzę ogromną różnicę między dzieciakami, które obcują z językiem np. w grze komputerowej - czasem wręcz jestem zdziwiony skąd dane słówko znają. Są nawet prace naukowe o tym jak duży wpływ na znajomość języka ma właśnie taka forma obcowania z nim. Niestety, obecnie mamy erę tłumaczenie wszystkiego i podawania pod nos. Nawet już napisów nie trzeba czytać ;) Dramat

ocenił(a) film na 7
witaltas

Przecież kool-aid to nie jest kakao?!
Plan 'Avengers' to jedno wielkie studio.

Mamy w Polsce mnóstwo wybitnych aktorów, w tym fachowców od dubbingu jak np. Jarosław Boberek czy Jolanta Fraszyńska.
Twierdzisz, że to nie są wybitni aktorzy?!

Powtarzam po raz tysięczny na tym forum: nie chodzi o problem z czytaniem, chodzi o to, że napisy przeszkadzają! Przeszkadzają nawet gdy nie musisz ich czytać. Bo czytasz je odruchowo.

ocenił(a) film na 8
Leszy2

Nie, Kool-Aid to taka oranżada w proszku.
Nie chodzi o to gdzie się nagrywa, tylko w którym momencie. Jeżeli dialogi nagrywane są przez aktorów w trakcie kręcenia filmu brzmią one zupełnie inaczej.

Ok, wymieniłeś 2 osoby. W filmie masz ich kilkadziesiąt czasem. Boberek jest dobry, ale nie możesz obsadzać kilkoma aktorami wszystkich filmów. I tak, robisz sobie wieczór filmowy. Odpalasz Jeden film, a tam Boberek. Odpalasz drugi - Boberek.
Wybitnych aktorów mamy dosłownie kilku, a i tak taki Jerzy Stuhr np. nie nadaje się do dubbingowania czegokolwiek innego niż bajka, bo jego głos jest zbyt charakterystyczny.

Zatem, oglądaj w oryginale ;)

ocenił(a) film na 7
witaltas

Wiem, że to oranżada w proszku. Nie wiem natomiast dlaczego jako dowód na to, że nie powinno się nic zmieniać w tłumaczeniu przytaczasz przykład zupełnie temu przeczący.
Dialogi nagrywa się w trakcie bo tak jest szybciej i łatwiej, mikroporty są małe i wygodne, ale i tak wszystko potem obrabia się w studiu. Ustawienie brzmienia dla akustyka to pestka. A dobry aktor powinien umieć zagrać samym głosem. Kłopot sprawiają aktorzy-radiowcy, którzy nadinterpretują tak jak to musi się robić w słuchowiskach. Ale to nie jest wielki problem, o wiele większym problemem są dla mnie napisy, które odwracają uwagę, do tego dochodzi dysonans pomiędzy tym co słyszę, a tym co czytam. Może o to ci chodzi? Ale to po pierwsze jest sprawa indywidualna, każdy inaczej tłumaczy, a po drugie napisy mają swoje wymogi.
Mam wymieniać dalej dobrych aktorów?? Proszę cię....

"Zatem, oglądaj w oryginale" - gdybym skorzystał z twojej rady, po godzinie byłbym tak zmęczony i znudzony, że wyszedłbym z kina, albo usnął. Dlatego nie skorzystam i zawsze wybiorę dubbing.

ocenił(a) film na 8
Leszy2

W którym miejscu powiedziałem, że nie powinno się nic zmieniać?! Powiedziałem, że w większości przypadków tłumaczenia są niedokładne/ kiepskie/ bez polotu. Dałem przykład tego fajnego bo jako nieliczne utkwiło mi w głowie. W zasadzie wyłącznie oglądam w oryginale z wyjątkiem kin i sensów ze znajomymi.

Pewnie masz rację że to pestka dla akustyka.... a jakimś cudem u nas brzmi to w dalszym ciągu sztucznie.

Nie ma sensu dalej sprzeczać się co jest lepsze, bo ani ja Ci nie udowodnię mojej racji, ani Ty nie przekonasz mnie do dubbingu, który uważam za denny, tak jak i naszych rodzimych aktorów. Jak dla mnie mogliby się skupić na pracowaniu nad swoim warsztatem i fajnie byłoby znów pooglądać jakąś polską produkcję która nie jest dnem.

ocenił(a) film na 7
witaltas

Źle cie zrozumiałem, a uwagę o Bodyguardzie wziąłem za ironię. Zwłaszcza, że uważam bardzo wiele kinowych tłumaczeń za świetne.

Polskie kino słynie z marnego dźwięku, więc tu pewnie masz rację, ale mnie to zbytnio nie przeszkadza. Bardziej przeszkadzają mi napisy lub lektor.

Potrafię zrozumieć subiektywną niechęć do dubbingu, ale uważam ją właśnie za subiektywną, bo dubbing jako taki jest najwyższą formą adaptacji językowej, o czym świadczą rzeczowe argumenty i światowa praktyka.
A niechęć wynika przede wszystkim z nieprzyzwyczajenia.

Leszy2

Dokładnie tak jest!! Oglądałem polski film w Polsacie, były tam napisy!! Nie było rady, czytałem zamiast oglądać - przez to film mi się nie podobał!

ocenił(a) film na 3
witaltas

To fakt. Dubbing obniża jakość filmu o jakieś 30%. Najbardziej irytujące są próby "przekontekstowania kulturowego" - wrzutki odnoszące się do polskiej rzeczywistości, zmieniające sens sceny. Dla przykładu: chwilowo latający osioł w Shreku zarzucający "latać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej" -odniesienie do Szczura i jego ohydnej piosenki z Opola. Ani to śmieszne ani zrozumiałe dla dzieci, ba nawet dla niewielu rodziców. Jednak prawdziwym "Miszczem" był dubbing w "Asterixie i Kleopatrze" - poziom żenady równy Giewontowi.

Leszy2

"jeśli nie jesteś zawodowym tłumaczem i anglistą czy amerykanistą"
Kurza twarz, kim jest amerykanista??? Głupi jestem to fakt, ale cóś takiego??
Jestem afrykanistą, azjanistą, europejczyznom, grendlanianistą, onanistą i itd.
Kurde, kim jeszcze jestem??

ocenił(a) film na 7
Paraves

WIkipedia: Amerykanistyka – dziedzina nauki badająca historię, kulturę, literaturę i społeczeństwo Stanów Zjednoczonych, a także angielszczyznę amerykańską. Także kierunek studiów na uczelni wyższej, którego przedmiotem dydaktyki i badań są wymienione dziedziny.

Leszy2

Amerykanistyka to to samo co amerykanista?? Bo jeśli tak, to publicznie się przyznam że jestem niedouk.
Ale, ale nie od dziś Usaowcy (kolonizatorzy z 1492 - 1836) i ich przydupasy twierdzą, że Ameryka to USA, a wszystkie inne państwa (autochtoni) z dwóch kontynentów to tylko szkodniki do wytępienia.

Paraves

USA nieodparcie kojarzy mi się z tzw wojującym katolicyzmem. Ku Klux Klan, stosy dla "czarownic", tępienie innowierców i niewierzących. Jednak kałboje, strzelających do wszystkiego co się rusza, gwałcących kobitki (squaw) i napadających na banki to duma usaowców. Miliony filmów i książek o tym świadczą!

ocenił(a) film na 7
Paraves

"Wojujący katolicyzm" w USA? Chyba chodziło o wojujący protestantyzm, ewentualnie "chrześcijaństwo"...

tellchar

Nie, tam nawet w urzędach, sądach przysięga się na tzw. "biblije". Mam pytanie? Veni, vidi, vici?? Bo ja niestety byłem i mam tam (niestety) tzw rodzinę. Pracowałem w Europie, w usa - mowy nie ma!!!!

ocenił(a) film na 3
Paraves

A protestanci to z czego czerpią święte wersety? Z Koranu?

PPS

Kuźwa! Straciłem pojęcie o wyobrażeniu! Może oni mają jakąś inną "tajemną" knigę. Bajkę o Prąciu zwanym "Sztywną Pałą" co daje "rzycie" poprzez penetrację pewnej, tajemnej (nienaruszonej) dziurki

ocenił(a) film na 3
Paraves

Może jak się dowiesz, to wrócisz tu i napiszesz coś mądrego.

PPS

Cuś mondrego. He, he wruciłem i nadpisałem!! Jestem Wielki, mam rozmiar XXXL, ale nie w majtkach - niestety!!

ocenił(a) film na 3
Paraves

Jesteś przezajebiaszczy.

PPS

"To wielka przyjemność, posłuchać kogoś mądrego" - to z kabaretu "Moralnego Niepokoju"

ocenił(a) film na 3
Paraves

Jaki kabaret taki odbiorca.

ocenił(a) film na 8
Paraves

Uwielbiam jak jakiś sfrustrowany polaczek macha szabelką nazywając Amerykanów matołkami ;) Zazwyczaj argumenty sprowadzają się do 'bo w ich szkołach nic nie uczą i oni nawet nie wiedzą jakie kraje są w Europie'. Prośba o naniesienie na mapę konturową nazw poszczególnych stanów USA zazwyczaj załatwia sprawę. Pominę już w ogóle fakt, że USA jest supermocarstwem i gospodarką nr 1 na świecie, i dosłownie w ŻADNYM aspekcie nie dorastamy im do pięt.

"zrobiony dla usaowskich dzieciaków-matołków" - a w czym te matołki są gorsze od naszych 'dzieciaków-matołków', proszę oświeć mnie. Tylko błagam nie zaoraj się argumentem o szkolnictwie ;)

"Po zakończeniu filmu ona kazała się natychmiast odwieźć do domu i na do widzenia powiedziała: „zrywam z nim, to straszny idiota! a film był beznadziejny”" - WOW zerwała z chłopakiem i nazwała go idiotą bo jemu się film spodobał? No sól ziemi ta Twoja siostrzenica ;)

Paraves

Fajny tekst, aczkolwiek:
- "filmik jest dedukowany" - raczej DEDYKOWANY, bo "dedukcja" to co innego niż "dedykacja,
- "to kuło w oczy" - prawidłowo jest: KŁUŁO - bo "kuć" to co innego niż "kłuć".
Tu nie ma złośliwości, uczymy się tylko wspólnie. Ja też nie jestem ideałem..
Pozdrawiam

Rajwant

"dedukowany" - zwykłe przeklikanie, źle mi się wcisnęło na klawiaturze - mój błąd.
"to kuło w oczy", to już napisane z pełną świadomością. Nie rozumiesz, czepiaj się dalej.
"Ja też nie jestem ideałem.." - ideał to abstrakcyjne pojęcie!

Paraves

Gdybyś słowo "kuło" w jakiś sposób zaznaczył, to czytelnik nie miałby wątpliwości co do intencji piszącego,
a tak po wcześniejszej liteterówce można było podejrzewać tu również błąd.

Nie ma się co pienić.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 1
Paraves

Lubie czasami obejrzec film Marvela, ale to juz przesada. Ta czesc Spidera jest tak slaba, ze myslalem, ze nie doczekam do konca. Kiepska akcja, glowny zly w filmie to straszny lamus, moglby sie nazywac Droniarz a nie Misterio. Sam nic nie potrafi. Sens jego istnienia oparl sie na zabiciu kilkorga dzieciakow na wycieczce. Aktorzy slabi, dialogi slabe, wieje nuda na kilometr

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones