PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=659676}
7,2 158 007
ocen
7,2 10 1 158007
7,2 33
oceny krytyków
Spider Man: Homecoming
powrót do forum filmu Spider-Man: Homecoming

Wszyscy chcemy oglądać dobre filmy, to oczywiste. Jedni oceniają daną produkcję pod kątem merytorycznym danej historii, z kolei inni za wyznacznik jakości uważają sporą ilość wybuchów na ekranie. Spider-man do tej pory doczekał się 3 ekranizacji kinowych.

Pierwszą była trylogia wyreżyserowaną przez Sama Raimiego, która choć oferowała dosyć wierne przedstawienie postaci, to dla wielu osób odbiła się ona czkawką, a głównego bohatera obrzucono błotem na prawo i lewo. Druga z kolei ekranizacja miała miejsce w 2012 roku, wyreżyserowaną przez Marca Webba. Ta z kolei oferowała nieco inne, mroczniejsze podejście do tematu, dla wielu, w tym mnie, kompletnie nieudane.

„Do trzech razy sztuka” – mówi się. Czy Spider-man Homecoming podchodzi do tematu z pasją i zaangażowaniem? Czy jest po prostu kolejnym taśmowo zrobionym filmem, których pełno ostatnio na rynku? Przekonajmy się.
Historia przedstawia się następująco: Po wydarzeniach z Civil War, nasz Peter Parker próbuje wkupić się w łaski Tonego Starka, filmowego Iron Mana. Chce desperacko dołączyć do Avengers, w związku z tym chce zasłużyć sobie na szacunek i stara się sumiennie pracować jako bohater z sąsiedztwa. Ratuje więc ludzi przez drobnymi rzezimieszkami, przeprowadza przez ulicę i pomaga nieść zakupy. Nie jest to jednak dla niego wystarczająca praca. On chce czegoś mocniejszego, trudniejszego, czegoś, po czym Tony spojrzy na niego dojrzalej niż do tej pory.

Mamy więc historie nastolatka w liceum, który próbuje przypodobać się tym starszym, doświadczonym. A Tony Stark doskonale wie, że wzorem do naśladowania nie jest, dlatego każe naszemu Pajączkowi się nie wychylać. Jednak szybko Peter zostaje przypadkowo wciągnięty w handel nielegalną bronią, a po piętach zaczyna deptać mu Vulture ( w tej roli Michael Keaton). I choć szanuję Keatona jako aktora samego w sobie, to tutaj daleko mu do jakiejkolwiek wyrazistej postaci. Jego urok osobisty robi swoje( a znając zdolność Marvela do tworzenia mało wyrazistych antagonistów ten wypada … jakoś), ale scenariusz nie daje mu możliwości wybrzmieć. Powie kilka razy złe zdania o zabijaniu rodzin, wkurzy się parę razy na swoich kolegów z branży .. i tyle. Po prostu standardowy schemat superbohaterski, w dodatku niesilący się na nic więcej. Sielanka -> Główny zły -> walka z głównym złym -> koniec filmu.

Reżyser przedstawia historię bardzo luzacko i bezpiecznie. Twórcy startują z tą samą, gotową listą żartów i od początku wiadomo jaki ton przyjmie film. Jasne, na takim dystansie jest budowane całe uniwersum, ale szkoda, że niestety po tylu latach nikt nie odważy się wyjść z tej umyślnie lekceważącej narracji. Jest w tym wszystkim jakaś metoda, bo konsekwentnie trzymamy się pewnych ram i nie wychodzimy poza nie, jednak opieranie się na tej praktyce przez cały czas powoduje, że luz czujemy zawsze: w scenach komediowych, w scenach akcji i nawet .. w scenach dramatycznych. Wszystko co ma wywołać jakiekolwiek emocje w nas, traci sens i spójność. Dlatego też ta umyślna nieobyczajność i brak emocji powoduje, że Marvel nie traci .. ale tez nie zyskuje. Stoi w miejscu tam gdzie zawsze. Po prostu zamiast Spider-mana można tu wrzucić jakiegokolwiek innego bohatera. Emocje filmowe nie zmienią się, a jedynie będą oscylowały wokół osobistej sympatii do danego bohatera. Ten film to po prostu kolejny ukłon w stronę fanów Marvela, a nie kreatywne dzieło filmowe. A szkoda, bo w tym temacie jest jeszcze wiele do opowiedzenia, a piękne historie tracą ducha przez taśmowość.

Wchodzi też tutaj temat samego bohatera i nawiązania do komiksów. W tej części zmieniono i unowocześniono sam strój Parkera. To już nie szata z pająkiem w logo, a w pełni funkcjonalny komputer pokładowy z GPS’em, bazą danych, wyrzutnią sieci, która ma (jeśli dobrze pamiętam) ponad 100 trybów. Jeśli nawet taka zmiana pozwala pajączkowi na wpisanie się w poziom Avengera, tak traci to cały urok, który Spider-man posiadał. To nie ma być Batman, a Spider-man i to nie detektyw, że potrzebuje noktowizora. To zwykły chłopak, który potrafi wspinać się po ścianach i z gracją walczyć za pomocą pięści i sieci.

Przez to wszystko cierpi też cała psychologia głównego bohatera. Sam strój nie oznacza, że jesteś Spider-manem. Mitologia Spajdiego została potraktowana praktycznie nijak i więcej czerpie z Avengerów niż sama z siebie. Pająk był postacią, z która każdy z nas mógł się utożsamić. To zwykły nastolatek, którym KAŻDY z nas był. Ma swoje problemy, chce uwagi, pierwsze poważniejsze kontakty z płcią przeciwną. Czytając o takiej postaci łatwej nam było wczuć się w nią. To nie jest dziecko bogatych rodziców, nie pochodzi z planety krypton, nie przejął żadnej bogatej firmy od wujków, czy nie jest wysłannikiem z innego świata. I filmy Raimiego choć miały swoje błędy to respektowały całą filozofię, którą Spider-man posiadał i realnie podchodziłem do tych filmów. Dlatego też ciężej mi zaakceptować nowego Parkera, bo brakuje mu całej otoczki osobowości, czegoś co stanowi o tej jego filozofii. Nie ma tutaj słynnego „Wielka siła to wielka odpowiedzialność”, nie ma żadnego odniesienia do jego traumy związanej z wujkiem, nie ma jego aroganckiego wydźwięku na zasadzie „Gnębili mnie to teraz ja pognębię ich”, w pierwszych fazach jego rozwoju. Oczywiście, ci którzy znają tą postać od dawna, mogą sobie mitologię sami dopowiedzieć poza ekranem. Ale film nie odnosi się do tego i nawet nie próbuje. To dosłownie zabija Spider-mana i robi z niego kolejną kukłę bez wyrazu. Może i Holland dobrze gra i chwała mu za to, bo robi wszystko z tym „niczym”, które dostał, ale w żadnym stopniu nie buduje to postaci. Ona na początku filmu „jest” i przez cały film „będzie”.

Wspomnę jeszcze o aspektach technicznych całego filmu. Choć nie wyrzuca w kosmos to też jakoś nie razi kompletnie, choć scena na statku pasażerskim wołała o pomstę do nieba. Aż byłem w stanie zliczyć warstwy po kolei nakładanych na siebie efektów graficznych. Reszta bez zarzutu.

Muzyka niestety też bez wyrazu. Michael Giacchino może i potrafi nadać jakiś ton całemu filmowi, ale brak tutaj jakiejś charakterystycznej melodii, czy motywu dźwiękowego, który zapadłby w pamięci dłużej niż .. 2 minuty. Chaos w akcji i w muzyce.

No to jak w końcu z tym Spider-manem. Film dobry czy nie? Ehh … jest przeciętny do bólu, a przez moją sympatię do postaci pająka jeszcze bardziej zauważam, jak Marvel jest zmęczony swoimi filmami i jak bardzo nie ma on pomysłu na swoje postacie. Mam nadzieję, że Infinity War zamknie godnie to uniwersum, bo 4 faza szykuje się bezuczuciowo.

DroMak

''Mam nadzieję, że Infinity War zamknie godnie to uniwersum, bo 4 faza szykuje się bezuczuciowo.''

W zasadzie to potem będzie jeszcze Ant-Man i Wasp, Cap Marvel a potem jeszcze Avengers 4. I właśnie Avengers 4 zamknie to uniwersum.
A Spider-Man 2 będzie epilogiem ;)

ocenił(a) film na 8
LordVader345

Potem będą "Strażnicy Galaktyki vol 3" w 2020 r.

lelen_lis

Ale to już nie 3 Faza ;)

LordVader345

Oczywiście, chodziło mi własnie o 3 fazę. IW jest rozdmuchiwane jako "ten wielki finał", dlatego tez utarł mi się ten tytuł w pamięci właśnie w taki sposób.

użytkownik usunięty
DroMak

Finałem będzie Avengers 4 ;d

ocenił(a) film na 10
DroMak

Nie znasz nie oceniaj.

ocenił(a) film na 8
DroMak

Eeee ... mamy tutaj świetnie pokazane, kim jest Peter Parker oraz Spider Man: w scenie, w której jest zmuszony do powrotu do swojego amatorskiego stroju i zostanie przygnieciony gruzem przez Sępa okazuje się, że to nie strój czyni bohatera, tylko osobowość i kręgosłup moralny. Widać to też w scenie, w której Spidey ratuje swojego wroga i nie pozwala mu zginąć. Mamy tutaj do czynienia z genem bohatera, dzięki któremu widać, kim jest Peter Parker i dlaczego jest on jedynym Spider Manem (podobny zabieg mamy w komiksowej historii "Superior Spider Man", gdzie Otto przejmuje ciało Parkera i staje się lepszym, skuteczniejszym Spider Manem ale brak mu tego genu bohatera).
Kostium jest ok i nawiązuje do tzw. Iron Spidera - kostiumu, który Peterowi zrobił właśnie Stark. Zresztą, dodatkowe opcje kostiumu są ukryte i Peter musi się do nich sam dogrzebać a gdy już to zrobi to nie potrafi z nich korzystać.
Nie zgodzę się też co do muzyki Giacchino: główny temat jest rozwijany przez cały film i płytę, zaczynając od skromnych aranżacji, przechodząc w te bardziej rozbudowane, aż po fanfary. Mamy tu też świetny temat Sępa.

lelen_lis

": w scenie, w której jest zmuszony do powrotu do swojego amatorskiego stroju i zostanie przygnieciony gruzem przez Sępa okazuje się, że to nie strój czyni bohatera, tylko osobowość i kręgosłup moralny"

I to była jedna z niewielu dobrych scen.

"Nie zgodzę się też co do muzyki Giacchino: główny temat jest rozwijany przez cały film i płytę, zaczynając od skromnych aranżacji, przechodząc w te bardziej rozbudowane, aż po fanfary. Mamy tu też świetny temat Sępa."

W przypadku muzyki jestem zazwyczaj totalnym konserwatystą i nie lubię zmian utworów muzycznych i rzadko naprawdę akceptuję takowe w tym temacie. Elfmana słucham do dzisiaj i ciężko mi jest sobie wyobrażać pajączka bez niego. Filmy Raimiego muzykę miały piękną, tutaj po filmie nie byłem w stanie zanucić jakiegokolwiek utworu. A już na pewno żaden nie wywołał u mnie chęci odsłuchania soundtracku w internecie. W kwestii muzyki ciężko mnie zadowolić, uwielbiam potężną orkiestrę symfoniczną.

ocenił(a) film na 8
DroMak

Ja nie jestem w stanie sobie przypomnieć muzyki Elfmana, m0że dlatego, że przy premierze tych filmów wychodziły tzw. songtracki a album z muzyką był słabo dostępny? A może dlatego, że do tych słabych filmów już nie wracam?
Dla mnie, jeżeli idzie o Pająka, liczy się tylko Giacchino i Horner.

użytkownik usunięty
DroMak

Ciekawa recenzja. Jak dla mnie postać Spider-Mana jest całkiem w porządku, ale tylko jeśli chodzi o trylogię Raimiego. Nie są to jakieś wybitne dzieła oczywiście, ale tylko tam czuć było dramaturgię i więź z bohaterami. Obecnie Marvel jedzie po najmniejszej linii oporu i ich filmy są praktycznie takie same z dużą dawką humoru. Boli mnie trochę że męczą Pająka do usranności i powstał reboot, który był zupełnie niepotrzebny i słaby jak naleśnik. A teraz jeszcze Homecoming, którego raczej nie zobaczę dzięki temu tematowi. Szczerze dziękuję za tą recenzję. Nie lubię być zawiedziony, a z tego co tu piszesz to nie jest już Spider-Man, tylko kolejny rozdział Avengers, a historia/geneza Pająka została bezczelnie pominięta. Marvel nie ma pomysłu na siebie, jak i na swoje filmy.

"Reżyser przedstawia historię bardzo luzacko i bezpiecznie. Twórcy startują z tą samą, gotową listą żartów i od początku wiadomo jaki ton przyjmie film. Jasne, na takim dystansie jest budowane całe uniwersum, ale szkoda, że niestety po tylu latach nikt nie odważy się wyjść z tej umyślnie lekceważącej narracji. Jest w tym wszystkim jakaś metoda, bo konsekwentnie trzymamy się pewnych ram i nie wychodzimy poza nie, jednak opieranie się na tej praktyce przez cały czas powoduje, że luz czujemy zawsze: w scenach komediowych, w scenach akcji i nawet .. w scenach dramatycznych. Wszystko co ma wywołać jakiekolwiek emocje w nas, traci sens i spójność. Dlatego też ta umyślna nieobyczajność i brak emocji powoduje, że Marvel nie traci .. ale tez nie zyskuje. Stoi w miejscu tam gdzie zawsze. "

Wyjąłeś mi to z ust. Idealne podsumowanie marvelowskiego zaplecza filmowego. Ale co za dużo, to niezdrowo. Żeby się ktoś nie przyczepił od razu wspomnę, że potrafię czerpać rozrywkę zarówno u Marvela jak i DC. Śmieszą mnie te internetowe wojenki o to, która wytwórnia jest lepsza. Ludzie to jednak są dziwni.

ocenił(a) film na 8

"Słabe jak naleśnik" są filmy Raimiego (poza dwójką) a ta pinda, która się tam szwenda, nie zasługuje na miano Parkera ani Spideya.
Osobiście nie trawię Tobbiego w tej roli, jak i tamtejszej M.J i tylko czarne charaktery dają tam radę.

użytkownik usunięty
lelen_lis

Masz swoje zdanie z którym nie za bardzo się zgadzam, ale szanuję. Jednak czarne charaktery faktycznie były tam najlepsze :)

ocenił(a) film na 8

Poza Goblinem w masce ;)
Poza tym, ktoś ostatnio zauważył, że w poprzednich filmach Peter przede wszystkim cierpiał: z powodu śmierci wujka, z powodu, że nie chciał narażać M.J, nie chciał być Spider Manem, nie chciał łamać obietnicy danej ojcu Gwen i nie chciał narażać Gwen i teraz pierwszy raz Peter nie cierpi, tylko czerpie przyjemność z nabytych mocy oraz z tego, że jest bohaterem.

użytkownik usunięty
lelen_lis

A jest w tym filmie jakaś wzmianka o Gwen, czy po prostu pominięto wątki rodzinne? Nie mówię tutaj o ciotce Parkera, tylko jego przeszłości. Są jakieś nawiązania, czy to kolejna część Avengers na odczepnego, że tak się wyrażę?

ocenił(a) film na 8

Gwen nie ma, jest wymyślona postać ale wątek uczuciowy nie gra (na reszcie i na szczęście) głównych skrzypiec.

lelen_lis

Bo jest jeszcze nastolatkiem

DroMak

A mi się podobał ten Spiderman i uważam, że taki charakter a nie inny tego filmu pasuje do tego bohatera. Tom spisał się rewelacyjnie. A jeśli chodzi o pominięte z wielką mocą.... i wątek Bena to chociaż wiem, że to jest część historii pająka to przyjąłem założenie, że czas leczy rany a piętno wywarło to na niego w jakiś sposób np aspołeczność (w filmie jest wzmianka, że nie pojawia się na imprezach i izoluje się od znajomych jest takim outsaiderem) i tyle a czy musi to być koniecznie zekranizowane? Dla mnie nie, wystarczy już. Sam spiderman i parker dla mnie zajebiści, kawał dobrej rozrywki ale kto co lubi

ocenił(a) film na 8
DroMak

Nie zgodzę się, że trylogia Raimiego oferowała wierne przedstawienie postaci.

To prawda, że genezę i mitologię pająka Raimi pokazał bardzo dobrze. I to jest jedyna porządnie zrobiona rzecz w ukazaniu początków tej postaci. Twórcy Homecoming postanowili ją pominąć, bo bądźmy szczerzy, że każdy już to zna; każdy wie że Peter stracił wujka; każdy zna jego motto itd. Widzieliśmy to już 2 razy i moim zdaniem opuszczenie tego było dobrą decyzją, bo ludziom już się to mogło znudzić. Jednak w najnowszym filmie, mimo braku tej genezy, jest element tej mitologii, co świetnie pokazuję scena, gdy Spidey wstaje z tych zgliszczy (swoją drogą - świetne nawiązanie do komiksów). Natomiast do wujka Bena pojawiło się nawiązanie, gdy mówił, że ciotka May już dużo przeszła.

Niestety, ale to był jedyny dobrze zrobiony element dotyczący początków tej postaci w tamtych filmach. Teraz powiem o kilku negatywach, które przeszkadzały mi najbardziej.

Pierwszym jest brak przemiany głównego bohatera. Parker był fajtłapą, która nie miała kolegów i zawsze pozostawała na uboczu. Jednak po ugryzieniu przez pająka i po staniu się bohaterem zmienił się. W szkole zaczęło powodzić mu się lepiej, a gdy wkładał swój strój stawał się pewnym siebie herosem, który rzucał sucharami i był wyluzowany. W trylogii Raimiego Parker tej zmiany nie przeszedł. Spidey po włożeniu maski nie zyskał tej pewności siebie. Dla mnie on był po prostu tym samym gościem, który nie radzi sobie z rówieśnikami, a przecież właśnie nie o to chodzi. Tom Holland idealnie odnalazł ten balans pomiędzy nieśmiałym nastolatkiem, a pewnym siebie superbohaterem.

Kolejna wada wiąże się mocno z poprzednią, mianowicie chodzi o czerpanie radości ze swoich mocy. W filmach Raimiego nie ukazano Nam tej frajdy, które niosą ze sobą takie zdolności. Wmawiano Nam nawet, że te moce są pewnego rodzaju obciążeniem dla naszego bohatera. To mogłoby zadziałać, ale nie w trzech filmach, tym bardziej jeśli wiemy, że Spidey nigdy nie użalał się nad swoimi zdolnościami (poza paroma kryzysami). Z kolei w Homecoming bardzo dobrze ukazano, że Peter bawi się swoimi mocami i sprawiają mu dużo radości, bo w końcu jest tylko nastolatkiem. Dzięki nim mógł się wyszaleć i wyluzować (np. bujając się na pajęczynach) jak mu coś nie wyszło w życiu codziennym.

W tamtych filmach brakowało mi wątku przyjaznego Spider-Mana z sąsiedztwa. Spidey walczył tylko ze swoimi villainami, a nie pokazywano jak pomagał zwykłym ludziom w problemach codziennych. Natomiast w najnowszej odsłonie przygód pająka mamy świetnie zademonstrowane, że pajączek pomoże gdy nie potrafisz przejść przez ulicę lub zajmie się ważniejszą sprawą jak np. walka z Sępem.

Ostatnią poważniejszą wadą jest wątek pewnej drugoplanowej postaci ważnej dla Parkera, czyli MJ. Wielka miłość Spidera zawsze była dziewczyną wyróżniającą się na tle swoich rówieśników. W komiksach z lat 60-tych Mary była zbuntowaną imprezowiczką, która uważała, że trzeba żyć pełnią życia i nie przejmować się zasadami. Kirsten Dunst była idealną aktorką do takiej roli, tylko nie wiedzieć czemu, Raimi postanowił zrobić z niej stereotypową dziewczynę, a jej wątek z Peterem był koszmarny (łagodnie mówiąc). Natomiast w Homecoming nie dostaliśmy nowej MJ, ale najprawdopodobniej jej substytuta, czyli Michelle Jones (stąd jej inicjały). I właśnie postać grana przez Zendaye lepiej łapie istotę miłości pająka. Nie jest tą zbuntowaną nastolatką (bo to nie lata 60-te i większość nastolatek taka jest), ale jest inna i wyróżnia się na tle swoich rówieśników.

Nie jestem hejterem trylogii Raimiego, bo mam do nich sentyment (pierwsze filmy z pająkiem jakie widziałem, a jestem fanem Spidey'a :D ), jednak przy Homecoming wypadają one dość blado, bo myślę że najnowszy film najlepiej załapał to kim jest Spider-Man.

Jeśli chodzi o Homecoming to nie jest to film idealny, ale myślę że dla fanów Spideya będzie on bardzo dobry. Więcej o tym pisałem tu (linkuję, bo nie chcę się powtarzać): http://www.filmweb.pl/film/Spider-Man%3A+Homecoming-2017-659676/discussion/Co+oz nacza+najlepszy+film+o+Spider-Manie+w+historii+kina,2912820 ;)

ocenił(a) film na 7
DroMak

Muszę się niestety zgodzić. Średni film. Zapraszam na moją recenzję:
https://www.youtube.com/watch?v=1jcQAbR8VTI

użytkownik usunięty
DroMak

No jest przeciętny, wiedziałem że wyjdzie jak zwykle z rimejkiem spideya ale żeby było aż tak zle? Cóż dobrze że nie straciłem kasę na kino ;d i obejrzałem to coś w camerowanej wersji

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones