ladies und gentlemen, the tingler is in the castle.. krótka historia interaktywnej inwentyki gadżeciarskiej o bardzo ograniczonym terminie ważności użytkowej. uroczo kopnięty interaktywentysta emerg-o!, percept-o! und illusionat-o! oraz stu dziewięćdziesięciu siedmiu innych bajeranckich bajerów, za które wszystkie wystarcza i poświadcza jedna odorama! 

koleś sprzedałby hitchcockowi rower treningowy i buty do biegania, motylowi skrzydła, wielbłądowi piasek, szczerbatemu szczoteczkę do zębów, beznogiemu pastę do butów, garbatemu tornister, i tak dalej, i tak dalej.. słowem sprzedałby każdemu wszystko!

zatem więc niepozornie wyznacza nową ścieżkę rozwoju kinematografii, w której ważniejsze od jakości samego filmu będą środki jego promocji. wybaczamy mu to, bowiem jest on uroczy, ale mu tego nie zapomnimy! bo to jest świadome podrzynanie gałęzi, na której my wszyscy wspólnie siedzimy!