Brakowało punktu kulminacyjnego, w ktorym stanie się coś. -jedna zostanie pobita, zdrada wyjdzie na jaw , dziennikarka zrobi cos na tej kolacji etc....cały czas liczyłam, ze taki moment nastanie i spowoduje, ze film będzie ciekawszy..
Ale to nie był zasadniczo film o tym. To było o tym, że pani piszącej artykuł się parę rzeczy w głowie poprzestawiało podczas jego tworzenia.
Byłby ciekawszy w odbiorze. W dramacie musi byc jakis punt kulminacyjny, jakies wielkie buuum, zeby było bardziej dramatycznie : )