Niestety film miał jedną, za to poważną wadę, w narracji. Poznaliśmy Annę w trakcie trwania pracy nad artykułem. Po godzinie męczącego - uprzedzając kontraargumenty, wiem że męczącego celowo - seansu (trzęsąca się lub nieustawiona równolegle do podłoża kamera, długie sceny bez konkretnej akcji etc.) dowiadujemy się z ust męża Anny "zmieniłaś się podczas pisania tego artykułu". Kiedy, jak, na czym polegała ta zmiana - tego nie dane nam było się dowiedzieć.
Rozwiązywanie akcji poprzez wyjaśnienie jej w dialogu (poza filmami dla dzieci) uważane jest raczej za pójście na łatwiznę. I chyba tak stało się w tym przypadku.
Za to reszta - zaskakująco udana.