"Sponsoring" w zamierzeniu Szumowskiej miał przełamywać jakieś tabu, zmieniać sposób patrzenia na problem prostytucji (zwał jak zwał - kobieta oddająca się za pieniądze będzie prostytutką). Ale czy zmienił percepcję? Otóż nie! Szumowska chciała i bała się jednocześnie pokazać coś rewolucyjnego w tym starym i jakże często filmowanym temacie. Tak więc Anna (skądinąd świetna Binoche) pragnie poznać świat młodych utrzymanek, ba nawet zaczyna dostrzegać monotonię swojego mieszczańskiego życia (ileż to można przechadzać się bez celu z kieliszkiem Reslinga po domu pisząc artykuł) a zarazem ma w sobie pewną rezerwę, strach przed utratą dotychczasowej bezpieczniej egzystencji. Genialnie obrazuje to scena, kiedy wybiega z przyjęcia ale z podkulonym ogonem wraca próbując ożywić swoje życie seksualne. Reżyserka nie odważyła się pójść na całość. A przecież mogła zrobić z filmu więcej niż tylko kolejne dywagacje na temat sprzedawania się za kasę. Tak na marginesie - czemu Janda tak rzadko gra na dużym ekranie?! Postuluję zwiększenie ilości filmów z panią Krystyną:)!
Po pierwsze miło było przeczytać tutaj prawdziwą i przemyślaną recenzję - w tłumie tych szowinistycznych wypowiedzi na temat tego filmu to rzadkość :)
I zgadzam się z Tobą, o ile część dotycząca dziennikarki poprowadzona była ciekawie i dosyć głęboko, to te opowieści dotyczące "utrzymanek" poprowadzone były dosyć powierzchownie i można było więcej z nich wyciągnąć