Film to po części soft-porno po części natomiast zwidy wariatki. Tyle można powiedzieć o fabule. Film niby miał mieć artystyczny wydźwięk ale twórcom sztuka się nie udała. Niestety te "artystyczne" sceny są albo infantylne albo niezrozumiałe. Trudno jest uchwycić co twórcy chcieli przekazać widzowi poza porządną porcją odjechanego fetyszyzmu. Tego natomiast nie brakuje. Momentami widz zastanawia się czy założeniem twórców nie było zrealizowanie pornosa bo materiału na taki by nie zabrakło. Niefortunnie gdy zabawa się rozkręca jest pokazywana na pół gwizdka i przeplatana dziwacznymi wizjami głównej bohaterki która ... no i tu jest właśnie problem bo nie wiadomo. Jest to postać równie odjechana co fetyszyści w scenach niedorobionego porno. Początkowo byłem przekonany, że dziennikarka na koniec sama zostanie dziwką, wiele na to wskazywało, niemniej filmowcy nie poszli po to oczywiste ale logiczne rozwiązanie. Zamiast tego bohaterce zaczęło odbijać i w sumie film się skończył. Bez rozstrzygnięć fabularnych czy wniosków. O co chodziło ? Nie wiem. Wiem jednak, że dzieło aktorsko wypadło co najwyżej nędznie. Pani Binoche większość czasu razi kamerę miną znudzonej męczennicy czasem wplatając we wszystko sztuczny uśmiech. To niszczy film szczególnie że w dużej mierze jest to występ jednego aktora. Efektów specjalnych się nie zaświadczy ale nawet jeśli ekipa dysponowała możliwościami to i tak nie miała gdzie ich wstawić. Muzycznie natomiast filmowcy poszli na łatwiznę podkładając pod sceny dwa utwory z muzyki klasycznej pasujące do nich często jak pięść do oka.

Podsumowując Sponsoring jest to filmowy koszmarek którego ojcowie najwyraźniej usiłowali silić się na artyzm. Jeśli ktoś jest fetyszystą może spróbować przebić się przez film na zasadzie pornosa. To jednak może się nie udać. Innym stanowczo odradzam tykania tego dzieła.

PS. Może ktoś wyjaśnić o co chodziło z motywem lodówki ? Cały film nawijano i pokazywano, że się nie domyka więc byłem przekonany, że to coś ważnego co odmieni fabułę inaczej bowiem po co by ją filmowano tyle czasu ?