Seks - miał tylko przyciągnąć ludzi do kin, ALE jeśli by obrać ten film "z wierzchniej warstwy" jaką jest cielesność (seks) to w bardzo klarowny sposób unaocznia, jak różnie każdy z nas ma poprzesuwane granice, już nie wspólnie wyznawanych, a "SWOICH WARTOŚCI"!
P.S. Cała inteligencja reżyserki tkwi w tym, że wiedziała, iż bez względu na to jakie stanowisko zajmiemy w dyskusji na temat jej filmu, wywoła nim burzę dyskusji! Co za metapoziom! Moje Gratulacje!
P.S.2. chyba dopatrzyłam się jednej różnicy. Pomijając fakt, tak jak wspomniałam już wcześniej, moim zdaniem w tym filmie, każdy wyznaje nie wspólne, a SWOJE WARTOŚCI, to jest pewna wyraźna różnica: prostytutki (Alicja i Charlotte) bardziej dbają o siebie w świecie zewnętrznym (pieniądze, konsumpcja, seks, etc.) niszcząc tym samym swoje wnętrze (np. mają poczucie winy, że okłamują rodzinę) - "ALE CO TO DLA NICH?! Potrafią znieść to psychiczne obciążenie!". Natomiast dziennikarka Anna (grana przez Juliette Binoche) mam wrażenie, że pomimo wszystko co wokół niej się dzieje, dba o swój świat wewnętrzny!