Film miałam na szczęście nagrany dzięki temu mogłam przewinąć wszystkie tragicznie długie, nudne i nic nie wnoszące sceny z Binoche. Ile można pokazywać bohaterkę pod prysznicem, albo rozmyślającą przy biurku, lub stojąca przed otwartą lodówką. Te sceny rozmowy dziennikarki z 2 prostytutkami też zdecydowanie za długie. Gdyby nie kilka mocnych scen (szczególnie ta z Chyrą) nie było w tym filmie nic interesującego i nic by się nie działo.
Wyobraź sobie, że ja byłem na tym w kinie. Trzeba mi współczuć. Przerost formy nad treścią? Nie, bo forma też słaba. Pseudointeletualny bełkot, lepiej poczytać coś, nawet gazetę, niż tracić na to czas.