a co z humorem sytuacyjnym? czy coś takiego.. wystarczy troche wyobraźni, a pan żartujący przeprosił, więc żart nie był głupia prowokacją ;)
nawiązując do wcześniejszego twego postu...
możem nie inteligentny ale za to ty sztywnaś jak trzystuletni quercus robur
a odpowiadając na bezpośrednio poprzedni tekst...
taak, słucham feela, a użycie tegoż zespołu w tejże sytuacji nie miało zamiaru wyśmiania, drwiny, kpiny i wreszcie po prostu głupiego acz prymitywnie śmiesznego żartu, a gdzież by tam znowu, skąd... wyraźnie chciałem zaznaczyć, że feela ubóstwiam, a taki dowcip to szczyt mojego humoru oraz tego co uważam za zabawne...
tak się rozpisałem, a co usłyszałem? "aha"...
zgasiłaś mnie, szczerze mówiąc : )
Mea culpa! Nim mi to będzię nielitościwie wytknione, śpieszę się ukorzyć: grzeszę otóż popędliwością, która i tym razem do kroku pochopnego mię podeżgła; uniósłszy się już i lewitując, lutemu grawitacji zakonowi sprzeczywszy, nie mam częstokroć krwi zimnej dosyć, iżby przed posłaniem tekst własny wnikliwie, starannie i bacznie przeczytać! "Nieważne" być winno w słowie pierwszym w tekście poprzednim...
Zaniemówiłam, przepraszam... ze wsi jestem :P
I na cóż by sie zdala odpowiedz której pan żada? Wierzyc w pański żal i niewyslawiony ból, czyż nie bylaby to dla mnie jedna przyczyna wiecej, aby panu nie wierzyc? Czyż mi nie wystarcza, czy panu samemu nie powinna wystarczyc swiadomość, ze nie chce, lub nie powinnam odpowiadać od samego początku na pańskie wiadomosci, ani nie powinnam sie w nie angaźowac emocjonalnie, co wlaśnie czynie. Otóż wie pan dobrze, że nie powinnam tego podzielac, a gdyby nawet to nieszczeście się stało, wtraciłoby mnie ono w tym sroższą niedole, nie przyczyniac sie w niczym do pańskiego szczescia. i coż takiego uczyniłam, prócz tego, ze nie oparłam sie wirowi, który wlaśnie mnie porywa, gdy czytam pańskie wypowiedzi?