Najkrócej pisząc- dołączam się do pokłonów:)

Pokłony składam również. Ogromne.

Zdziwiona wręcz jestem opiniami na forum. Spodziewałam się znaleźć same pochwały, pod jedną z nich się krótko podpisać i zostawić w spokoju. Pochwały są, i owszem, jednak zachwytów mało.
A dla mnie to były dwie godziny bomby emocjonalnej - świetna historia, świetna muzyka (ach, kocham Kaczmarka!), a całość ujęta taką atmosferą, której słowami opisać nie jestem w stanie... Więcej takich filmów!

Pokłony biję również. Film dotyka kilku ważnych spraw. Obnaża USA jako państwo policyjne i bezduszne w którym każdy człowiek jest podejrzany i bezsilny wobec władzy. Historia szczera i bardzo prawdziwa. Ludzie którzy na takich filmach wyłączają w połowie "bo się nic nie dzieje" nie powinni wogóle żadnych filmów oglądać a przynajmniej nie wypowiadać się bo jedynym filmem wystarczająco ambitnym dla nich jest Rambo.

OK, ale w ilu procentach historia jest prawdziwa i obnaża system US, a w ilu, w stylu hollywoodzkich produkcji, zgodnie z lewicowymi przekonaniami krytykuje bezpodstawnie amerykański rząd? Nielegalne migracją w US są problemem i problemem pozostaną. I jest to problem wyraźny, doraźny i zauważalny. Byłes/Byłas w US, masz jakąś rzetelna wiedze nt organów emigracyjnych tam?

Ja nie mam, więc sam się nie wypowiadam na ten temat, trudno mi być obiektywnym. Mi się jednak wydawało ze McCarthy własnie nie narzucał zdania i nie krytykował tak całkiem amerykańskiego rzadu - bardziej po prostu opisywał historię. Pokazywał jakie historię się tam zdarzają, i że system US może i jest brutalny - ale z drugiej strony - wejście Waltera do swojego domu, gdzie o mało nie dostał wpierdol, i sugerowano mu gwałt też obrazuję, że ta sytuacja, jest nie do końca w porządku. Dlatego Twoja opinia nt "USA jako państwo policyjne i bezduszne" jest wg mnie sporym uproszczeniem. No ale ja też mogę nie mieć racji.

Pozdro.

Jest bezduszne, najlepiej to widać przy okienku jak mu się każe odsunąć. To
jest prawdziwe oblicze Ameryki człowiek w mundurze jest twoim Panem.

Nie ma wątpliwości, że Stany Zjednoczone mają ogromny problem z nielegalnymi imigrantami i koniecznością jest odsyłanie części z nich do domu. Niestety robią to bardzo wybiórczo. Jak na tak potężny i aspirujący do pozycji lidera światowego kraj, mają duże problemy z organizacją. Nie wątpię, że nie jest łatwo zając się milionami ludzi, ale jestem pewna, że da się to zrobić lepiej. Spędziłam w Stanach dużo czasu i dzięki temu zauważyłam, że imigranci są siłą Ameryki i bez nich to państwo nie miałoby racji bytu. Niestety nie wszyscy przybywający tam ludzie chcą po prostu pracować i wieść spokojny żywot, część z nich wkracza na złą drogę, handluje narkotykami, strzela do ludzi itd. (nie mówię, że Amerykanie tego nie robią). W ręce Urzędu Imigracyjnego zazwyczaj trafiają jednak ci zwykli ludzie, którzy ciężko pracują i nikomu nie wadzą, po prostu mieli pecha, tak jak bohater filmu "Spotkanie" i to moim zdaniem jest niesprawiedliwe.
Co do filmu, to nie sądzę aby był krytyką amerykańskiego systemu, wydaje mi się, że zamierzeniem reżysera było po prostu opowiedzenie wzruszającej historii, z czego wywiązał się znakomicie. Już dawno nie oglądałam tak dobrego filmu. Jestem zachwycona i choć cały czas miałam nadzieję na szczęśliwe zakończenie, cieszę się że takie nie było. W końcu mało która, a może nawet żadna z podobnych historii, szczęśliwie się nie kończy.

myślę, że to zależy od interpretacji filmu, ja nie uważam, że te film bezpośrednio próbuje krytykować rząd USA, ja odbieram to tak, że film pokazuje, że sprawa "nielegalnych imigrantów" (i miliona innych spraw w życiu) nie jest nigdy oczywista - nie ma nic czarnego albo białego - i za jakimś tam ustaleniem odgórnym - prawem, przepisem kryją się ludzkie historie i dramaty, i ten film tylko po to jest, nie ma rozpoczynać żadnej debaty o nielegalnym imigrantach a pokazać jakąś poruszającą historię

wszystko juz chyba zostalo tutaj napisane, nie pozostaje nic innego jak dołączyć się do pokłonów i zachwytów. 10/10 ode mnie

rewelacyjny! naprawdę dobrze się go oglądało. wciągający i pozostawia pewien niedosyt:)

film jest świetny, a ludzie którzy mówią że jest nudny są po prostu pozbawieni jakiejś części inteligencji/wrażliwości - tego szóstego zmysłu filmowego...

Ulgą jest czytanie tych komentarzy, bo poprzednie negatewne mnie ciężko zszokowały. Chyba najbardziej mi się w filmie podobało to, że to jest opowieść o Amerykaninie, który spotyka imigrantów, a nie o imigrantach. Tu właściwie pokazane jest jego życie i pustka, w której żyje i nagłe odbicie od tego. Film nie kończy się tak jak większość, happy end i idziemy spać. Kiedy wygasła ostatnia scena jeszcze parę minut siedziałam i myślałam nad tą opowieścią. Duże brawa za tak umiejętne przedstawienie tej historii i za muzykę, której mogło by być więcej, ale i tak jest super.

Przy takich filmach niezłe laski nie są nieodzowne, żeby dostać erekcji. Dwugodzinnej erekcji. Dzięki panie McCarthy.