Zdecydowanie się nie zgadzam, nie wiem gdzie byłeś w kinie na tym, że uśmiechy się pojawiały co 30 minut. Podczas seansu na którym byłem, co moment wszyscy się śmiali... Reklamę widzi ten, kto chce ją widzieć, mi osobiście to w najmniejszym stopniu nie przeszkadzało, wręcz śmiało mogę stwierdzić, że jak dla mnie wyszło to znakomicie, no ale jak kto woli :). Polecam gorąco, można się pośmiać, chyba, że jest ktoś aż tak wybredny jak przedmówca :).

u mnie faktycznie tak było - może Olsztyn to jakieś zdołowane miasto jest :)
A może u Ciebie było wejście od lat 12? ;D
byłem nastawiano pozytywnie i wcale by mi to nie przeszkadzało gdyby to była nawet reklama lub nie - nic do google nie mam.
Ale tyle ckliwych momentów z tandetną muzyczką i masą głupot i uproszczeń nie mogłem znieść w takim nadmiarze.
Ale przyznaj, że podobała Ci się Różowa Pantera i Noc w Muzeum :)

Z tego co wiem, to wejście chyba było faktycznie od 12 lat, nie zmienia to faktu, że nie widziałem nikogo tak młodego ;-). Różowa pantera ? Za dziecka jak najbardziej.. Noc w muzeum to już nie koniecznie moje gusta, ale co to ma do rzeczy ?

ten sam reżyser co wyraźnie widać w tym filmie w sposobie jaki prezentuje bohaterów, podkłada muzyke w ckliwych momentach i rozdmuchuje do granic możliwości sztuczny patos bohaterski - no ale spoko - jak się podobało to nie bede przecież przekonowyć Ciebie, że Ci się nie podobało :)

Najwidoczniej był on w innym kinie niż Ty, nie trzeba być pracownikiem Google, żeby na to wpaść. A film w sobie bardzo udany. Nie ma co od niego wymagać salw śmiechu co pięć minut, nie jest to typowa komedia...

nie zgadzam się. w moim przypadku w kinie było więcej osób (Warszawa) i śmiechy były na całej sali i to często. Z Pańskim podejściem to mamy tu 1,5 godzinną reklamę Microsoftu, Apple, Nike'a, Forda itp. itd.

Nike'a to akurat faktycznie kilka razy też sie umiejętnie pojawił - ale przesadzasz tireur i podajesz zupełnie bezsensowne porównania - pomijam już to że film trwał 2 godziny ;) Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że w filmie o GOOGLE równie dużo było o nike, microsoft, apple i fordzie....niepoważny ten Twój argument.
A reklama to pokazywanie tylko tego co dobre z naginaniem rzeczywistości. Film ten pokazuje jak wspaniale interesującą politykę kadrową prowadzi google, jak największe mózgi świata dobijają się do google i jak tylko najlepsi z najlepszych tam trafiają, pokazuje, że te mózgi na kacu po nieprzespanej nocy potrafią napisać program komputerowy i od razu wygenerowac tysiące ściągnięć - no generalnie - raj na ziemi z darmowym żarciem....tam nie było słowa złego lub nawet "dwuznacznego" o google. W google pracują wspaniali ludzie i ) a pracy nie dostaną takie buce, którzy mówią na kolegów że "jesteś bardzo gruby" (3 razy to powtórzył do grubaska, kamera na smutnego grubaska, który sie prawie popłakał, smutna muzyczka, współczucie......profesjonalna scena dla 10latkow.....) ja wiem, że to można wszystko odbierać z przymróżeniem oka, ale film miał konstrukcję budowania scen jak reklama proszku OMO - na końcu wszyscy uśmiechnięci, każdy ma dziewczynę, ujmująca muzyka triumfu jak z Króla Lwa, błyszczące zęby, oczy i wszyscy na sali wpieprzają pizze jak indyjskie dzieci z getta... :D i absolutnie nie było to zrobione z jakimkolwiek dystansem tylko z zamiarem wywołania nachalnej euforii jak na przemówieniach amerykańskich kandydatów na prezydenta.
Wam się to podoba - mi nie ;) I'm too old for this shit....

Zastanówmy się czemu było mnóstwo kolorów Googla, bo uwaga:
* są stażystami w Googlu (zadzwiwiające prawda?)
* rzecz się dzieje na terenie campusu Google (wow, zaskoczenie)
* film jest o Googlu.
Więc to LOGICZNE, że w filmie będą kolory Google. :D

takie gadanie co do wieku. Osobiście sądzę że im człowiek blizej wieku głównych bohaterów tym pozytywniej odbierze ten film. Mam 25 lat, od prawie 5 lat pracuje w "korpo" byłem tez przedstawicielem, ba sprzedawałem nawet reklamę adwords u najwiekszego reselera googla w Polsce ( ostatnie zadanie które wykonywali bohaterowie ) i doskonale ich rozumiem. Tez jestem niedojrzałym dużym dzieciakiem, dlatego lubie takie filmy jak ten, wpadka, 21 jump street itp Po prostu ten film jest kierowany do ludzi w których tak naprawde siedzi duży dzieciak mimo upływu lat. W Łodzi na seansie cała sala się bawiła przednio

Brawo zigu, właśnie o to chodziło.. To nie miał być film dokumentalny czy reportaż o googlu.. Nie rozumiem tych argumentów o tendencyjnych założeniach i oklepanych trickach filmowych.. Wszystko było widać w zwiastunie więc nie wiem skąd nagle takie zaskoczenie u niektórych, ze to niby reklama googla, że nikogo nie zabili i wszystko dobrze się skończyło..typowe polskie podejście, ale to tłumaczy dlaczego google powstało gdzie indziej...

wy czegoś nie rozumiecie i najzwyczajniej lubicie tandetę. Ja nie wiem jak definiujecie "dziecko" - ale ja nie jestem "niedojrzałym dużym dzieckiem" - skoro sam stwierdzasz, że dla takich jest to film to zwyczajnie się ze mną zgadzasz. 21 jump street jest filmem nudnawym ale nie kiczowatym i ma się nijak do Stażystów - a Wpadka jest filmem KOLOSALNIE innym...no nic to...przekonywać Was nie będe - niech ludzie sami wywnuioskują z tej dyskusji czy warto film zobaczyć w kinie.

w Gdańsku było identycznie i dołączam się do Twoich słów.

Może we mnie dużego dzieciaka nie ma,ale za to uważam film za dobry, jasne cukrowy, fabuła prosta, ale był zabawny, wciągający i odciągający od spraw codziennych chociaż na te dwie godzinki. Takie jest zadanie komedii. Czasem ludzie po prostu nie mogą przymknąć oko i się odprężyć tylko muszą marudzić :)

Obawiałam się, że tak ten film odbiorę, ale muszę się z Tobą nie zgodzić - film był wg mnie cudowny i choć mój rozum wysyłał co chwilę sygnały "aaaale reklama" albo "o, a tu jaki tani bajer", to jednak film został zrobiony z taką finezją, szczyptą fantazji i świetnym dystansem, że - no nie sposób się nie śmiać i obrażać za podnoszenie Google do rangi ósmego cudu świata. A sala kinowa kwicząca ze śmiechu - bezcenne, pierwszy raz coś takiego przeżyłam ;)

Blasi - zgadzam się ze wszystkim niemal co napisałeś. Z czym się nie zgadzam? Z wysoką oceną, jaką wystawiłeś za ten gniot. Wybacz, ale 6 to już więcej niż połowa. Teraz rozumiem, dlaczego ten badziew ma zawyżoną ocenę. Ja wystawiłem 1, aby ratować inne osoby (mojego pokroju i Twojego również) przed marnowaniem czasu i pieniędzy na ten landrynkowy, cukierkowy, przeznaczony dla bezmóżdzonych nastolatków chyba jedynie - film.

Ciekawe jest również to, że mamy niemalże identyczne odczucia. Napisałem również o Hannah Montana w swoim komentarzu do tego syfu:
http://www.filmweb.pl/film/Sta%C5%BCy%C5%9Bci-2013-655221/discussion/DNO+I+TOTAL NE+NIEPOROZUMIENIE,2236356

Pozdrawiam

@BUSZASZ - aż boję się zapytać, gdzie te salwy śmiechu były i jaka widownia tak reagowała. Masakra jakaś.

no w końcu jacyś "normalni" ludzie :D jeszcze trochę i zrobiliby ze mnie starego pryka.
oceny zaniżać już nie będę - jak pisałem - film mi szybko przeleciał i za to ma 6....może powinno być 5.
Filmy dla nastolatków mają prawo istnieć i się podobać odpowiedniej publiczności więc nie mogę go określić jako gniot.
Faceta z 30 na karku takie opowiastki i "bohaterowie" (szczególnie te niedojrzałe dzieciaki) jednak już nie rajcują.
Scena przy której się uśmiechnąłem to była ta przy kolacji, w której Wilson błyszczał dowcipem a na końcu przelał sobie od laski jej wino - i ten subtelny humor był dla mnie jedynym przejawem "inteligencji" w tym filmie - taki wzorowy podryw na poziomie.
Druga śmieszna scena dla mnie to suszenie spodni na dyskotece.Trzecia scena z serii "pomyłkowej" z prof. Xavierem.
Tak więc - 3 sceny o skrajnie innym humorze - i tyle z tego filmu było - reszta "dowcipów" i "sytuacji" nie mieściła się odpowiednio mocno w żaden z tych typów.

Przeczytałem całą dyskusję i zgadzam się z Tobą brachu. Disneyowski to dobre określenie. Było kilka śmiesznych dialogów w stylu Vaughna i Wilsona, jednak najwięcej było żenującej naiwności. Dodatkowo niektóre pomysły scenariusza sprawiały wrażenie napisanych przez amatora. Rozumiem, że potrzebna jest świeżość w żartach, ale jeszcze bardziej potrzebna jest samodyscyplina w rezygnowaniu ze słabych pomysłów.

dobrze to określiliście "Disneyowski"