Film albo sponsorowany przez google albo dofinansowany. To w zasadzie nie był żaden
product placement, bo ten jest dużo dyskretniejszy, tu każda scena w filmie oprócz dosłownie
kilku minut była przesiąknięta na wskroś googlem.
Jest motyw wyśmiania przez "dzielogram" instagramu (twórców facebooka) który jak sami
twórcy filmu w scenie niedyskretnie dali do zrozumienia że kosztował 1 mld USD.
Jest pokazywanie profilów na google+ (tu wstawka - meanwhile on google + i pusta droga z
kłębkiem siana), wszystkich opcji jakie daje google i to pokazane w sposób oczywisty, jak
pracują konsultanci, no słowem... ten film powinien się nazywać GOOGLE+ MOVIE
Gdybym nie miał darmowych biletów na to "dzieło" to bym się bardzo zirytował. Odradzam
oglądania tej szmiry, komedii za wiele też tam nie uświadczycie. Popłuczyna
Następny malkontent. Akcja filmu dzieje się w siedzibie google, czego ty się spodziewałeś?
nie jestem malkontentem, po prostu jak cos jest gowniane i tandetne to nazywam to po imieniu. a taki wlasnie jest ten film
btw.to że kosztował 1 mld USD było wiadomo od dawna.Film mi się podobał na pewno bardziej od Man of Steel (mimo,że 2 odmienne gatunki)
Mistrzostwo to to nie jest ale scena z quidditch'em wymiata :)