ale całkiem niezły potencjał jaki niosło ze sobą obśmianie życia korpo został zmarnowany. Wilson, który nigdy nie był wybitnym aktorem, ale z niewiadomych dla mnie przyczyn bardzo go lubię, trochę tym filmem udowodnił że się wypalił, Vaughn zagrał fightera i dał radę. A co do filmu, to obiecywałem sobie dużo więcej myślałem, ze pójdzie w stronę wyśmiania współczesnego korporacjonizmu i konsumpcjonizmu, a dostaliśmy prosta jak cep i do bólu schematyczną powiastkę, w której od momentu jak grupę stworzyli sami nieudacznicy, to wiemy jak to się skończy. Wiemy, że autsajderzy się zrehabilitują, nieprzekonani zostaną przekonani, i rzutem na taśmę za pięć dwunasta zdążą,a na końcu wszyscy będą klaskać i robić pociąg...Mogła powstać z tego całkiem niezła parodia korporacyjnego życia (a może nią była? who knows?), a dostaliśmy półtoragodzinny product-placement przewspaniałego Google, w którym pracują geniusze, najpiękniejsze laski, żarcie jest darmowe, a perspektywy rozwoju nieogranicozne. 4/10
DO kubatarnowski: o rety, człowieku pod jakim kamieniem tyś się uchował ? Google to najlepszy produkt w klasie wyszukiwarek internetowych, z chwilą gdy powstał (dokłednie w 1998 roku) zdeklasował całą resztę i stał się sensacją. Dzis ikt juz na swiecie nie używa innych przeglądarek. Dodaj do rego grupę najbardziej wybiegających w przyszłość ludzi i masz caly obraz Google. t
Przyjęto ich (jakkolwiek niechętnie) by pokazać ze w U.S.A. ludziom daje sie szansę. W Polsce by ich zgnoili na starcie. Skąd tyl;e zawiści w tobie ?
niby najbardziej popularna wyszukiwarka, ale kasę tłuką na reklamie i zbieraniu danych osobowych i wszelkich informacji o użytkownikach. coś za coś, nic za darmo
DO dzesio: em... jakby tu powiedzieć, ta wypowiedź mnie oslabiła, nawet nie da się jej skomentować.
Do zer: w 100% się z Tobą zgadzam to smutne jak ludzie sa ograniczeni i skupiaja sie tylko na jednym aspekcie filmu i tylko tym że film jest o Google.
jak nie wiesz to daj mi spokój. nie ma przymusu komentowania wszystkiego.
oczywiście aspekt google jest najciekawszy w tym filmie dlatego się na nim skupiamy.
DO zer: zauważ że kubatarnowski odniósł się całkowicie do filmu, przedstawił swoją opinię i uargumentował ją i nawiązał do paru schematów występujących w historii kina. Także ocenił film na 4.
Twoja wypowiedz za to za mocno uderza w samą osobę "kuby" - ponadto jakoś pokrętnie insynuujesz, że "kuba" nie wie, że Google to gigant (a takiego podejścia u "kuby" wprost nie widać) - określasz jego odczucia w jego komentarzu jako zawiść - oraz sam jeszcze się mylisz co do używania Google bo są np. w Rosji takie strefy IP gdzie użytkownicy na równi lub więcej używają innych wyszukiwarek (wygooglaj sobie :)
Ja uważam film za silnie "przesłodzony" i właśnie jak pisze "kuba" taki "zawsze happy-endowy".
Film nadaje się na weekendowe obejrzenie po obiedzie dla relaksu - jego nowy 6.6/10(10k głos.) sugerują że faktycznie górna półka to to nie jest.
Z wypowiedzi "kuby" jeszcze dodatkowo potwierdzam swoje odczucie że faktycznie Wilson już się wypalił (... wypala).
Od Ciebie, zer, za to widzę ocenę 8 (dobrze odebrałeś film) oraz takie trollowe teksty jak " W Polsce by ich zgnoili na starcie". Irytuje mnie to.
Krótko mówiąc: Od Ciebie bije większe zakompleksienie i hejterstwo niż wymaga tego zwykła subiektywna ocena filmu. Nie przekonujesz mnie.
[no i nie uniknąłem oceny zaróno "kuby" jak i Ciebie zer :) ]
film jak film dwa razy sie usmialem ale odnosze wrazenie ze to reklama google sa tacy wspaniali no to jade do nich i zobaczymy
Paaanie, nie mogę się powstrzymać od komentarza, bo Twoje wpisy to jakaś tragiczna mieszanka uwielbienia dla Google z ignorancją.
Kubatarnowski wyraził swoją opinię o filmie, nie o produkcie. Jakkolwiek by produkt nie był dobry, to chyba dla każdego myślącego człowieka jasne jest, że przedstawiony tam "dzień pracy" w Google'u jest słodką papką, która jest średnio spójna z rzeczywistością.
Co do Google'a jeszcze, bo siejesz tu straszne zniszczenie w logice i historii: Google powstało w 1997 roku, nie było z miejsca sensacją. Dopiero pod koniec 2001 roku nieznacznie wyprzedziło inne wyszukiwarki w udziale rynkowym (wyprzedziło FASTa, Altavistę i MSN). Do dziś nie jest jedyną używaną wyszukiwarką (a co dopiero przeglądarką! rozumiem, że miałeś na myśli G-Chrome'a albo nie do końca kojarzysz różnicę między wyszu- a przeglą-), mając ok. 70% światowego rynku.
Co do najbardziej wybiegających w przyszłość ludzi, to też bym się spierał. Takich prędzej szukałbym w NASA, CERN albo w laboratoriach pracujących nad odkryciami fizycznymi czy nawet wśród filozofów...
jaki product placement ? przeciez film jest jawnie od poczatku do konca w 100 o firmie google,
product placement jest wtedy kiedy cos jest ukryte mimowolnie sugerowane, wciskane dla odbiorcy, chyba ci sie pomylily pojecia
jesli chodzi o film wg mnie jest bardzo dobry, prosta smieszna komedia
od poczatku do konca wiadomo jak sie potoczy akcja ale chyba kazdy o tym wie i o to tutaj chodzilo
nie tylko ty jestes takim geniuszem ze odkyles zakonczenie filmu w trakcie ogladanie
to nie bylo takie trudne 99.9 % amerykanskich filmow ma taki schemat
aha i film nie mial byc w ogole o obsmiewaniu zycia "korpo" skąd ty to wziales ?
pozdrawiam, bez spiny
Po pierwsze, w żadnym miejscu nie napisałem że film był pastiszem korporacyjnego życia, choć miał POTENCJAŁ by takim być. I według mnie byłoby to o wiele lepsze rozwiązanie niż "lodzenie" Google na każdym kroku. W związku z tym właśnie mogłoby coś lepszego powstać niż wygibasy "autsajderów-geniuszy", które obserwujemy przez większość czasu. Może dowiedzielibyśmy się czegoś więcej z filmu niż to, ze Google jest najsłitasniejszym miejscem do pracy na globie.
Product placement, reklama, promocja Google whatever - nie ma wielkiego znaczenia, wiadomo o co chodzi.
Po drugie, jeśli przewidywalność filmu jest dla Ciebie atutem, nawet w przypadku głupiutkiej komedyjki, to raczej świadczy to na niekorzyśc filmu niż na jego plus. Chyba, ze nie nastawiałeś się od początku na wielkie kino to zgoda, tylko czemu w takim wypadku uważasz ten film za bardzo dobry?
Product placement - definicja prawna:
lokowaniem produktu jest przekaz handlowy polegający na przedstawieniu lub nawiązywaniu do towaru, usługi lub ich znaku towarowego w taki sposób, że stanowią one element samej audycji w zamian za opłatę lub podobne wynagrodzenie, a także w postaci nieodpłatnego udostępnienia towaru lub usługi.
Ani słowa o tym, że cokolwiek musi być ukryte. Film w całości doskonale wypełnia powyższą definicję.
Tez film powinien mieć tytuł: "Audycja zawiera lokowanie produktu".
Po za tym...
Słabiutki film z gatunku:"od zera do bohatera".
nie nie nie, jakie lokowanie produktu, jesli film od samego poczatku jest oficjalnie o firmie google ???
od zera do bohatera ? chyba cos ci sie pomylilo
"Od zera" - w sensie, że byli bez pracy.
"Do bohatera" - w sensie, że znaleźli pracę i osiągnęli w niej jakiś sukces (tym bardziej, że zmienili branżę).
Chyba ktoś tu nieuważnie ogląda film.
A "lokowanie produktu"? To ironia.
Ja mysle ze Google wcale nie zostalo tu tak pozytywnie przedstawione tylko tak jak jest w wielu korporacjach,.... czyli praktycznie wszedzie gorzko-slodki smak tego filmu o zyciu obecnego przegranego pokolenia czyli Nas. Bylo juz o tym w Fight Clubie ale wtedy ludzie mieli prace, mieli swoje domki i meble z Ikei ale nie mieli idei o ktora mogliby walczyc bo byli za slabi, dzis ludzie nie maja ani idei, ani pracy, ani domu. Ostatnimi czasy komedie USA staja sie coraz bardziej zyciowe.