Wg mnie nowy Star trek jest wielką metaforą II wojny Światowej - Nero to Hitler, który mści się na całej rasie Volkanów i niszczy ich prawie w całości (w filmie wspomina się otym, że po zapadnięciu się planety w czarną dziurę zginęło ok. 6 milionów mieszkańców - czyli tyle ilu zginęło Zydów w czasie II wojny Światowej. Enterprise to USA, ostro wyrusza w pogoń za Nero/Hitlerem. I Nero tak jak Hitler nie zamierza sie poddawać i woli umrzeć
Na siłę to wszystko do siebie dopasujesz. Jakbyś dokładnie słuchał to usłyszałbyś "six billions" co po polski znaczy 6 miliardów. Ok. 6 miliardów istnień to liczy sobie nasza planeta w 2009, może tak to sobie twórcy skojarzyli.
Z tym poddaniem się to też takie... zresztą, już wyszedłem na malkontenta, nie chce więcej niczego dowodzić :)
dokładnie w filmie jest mowa o 6 miliardach istnień.
Po za tym nie może to być analogia, bo wcześniej "żydzi" nie oferowali swojej pomocy przed zniszczeniem Niemiec, co doprowadziło do tego, że przetrwał tylko Hitler i najbliższa świta, a potem się mszcząc rozwalił ich stolice...
Teoria tak naciągana, że aż żal. Równie dobrze możesz napisać to samo na temat, Odysei Kosmicznej, Solarisa, Dnia Niepodległości, Gwiezdnych Wrót i Gwiezdnych Wojen...Szkoda słów i ciągnięcia tego wątku