W dodatku na samym początku. Zasadniczo to jedyne, co zapamiętałam z tego filmu, bo jako jedyne miało jakikolwiek klimat i pomysł. Osobiście uważam, że można poświęcić tych parę min na obejrzenie początku, a potem to z czystym sercem wyłączyć. W innym wypadku tylko się zmarnuje czas.
I pewnie dla tej jednej sceny poświęcę się i dotrwam dziś do godz. 23:10, a potem zgasze tv, bo film już widziałem... a nie ma większego sensu zarywać noc przy tym tytule.