Też nie rozumiem tego fenomenu japońskiego. Niektóre filmy podobają mi się, inne mniej, ale nigdy hurtowo i "na rozkaz". (Ogromne wrażenie zrobił na mnie np. "Kwiat wiśni i czerwona fasola", niegdyś "Siedmiu samurajów"). Nie wiem, może w przypadku Kurosawy chodzi o odwzajemnienie podziwu, jakim Japończycy darzą Chopina?
Pewnie masz rację, a poza tym to jest nazwisko : Kurosawa, a dodatkowo egzotyka, co czyni gust oglądającego jeszcze bardziej elitarnym, więc wypada żeby się jego filmy podobały. Ale z wiekiem to mija :) Widziałem sporo japońskich filmów. Dużo jest dobrych, nawet bardzo dobrych filmów, ale sporo przeciętnych. Jak w każdej liczącej się kinematografii.
Niektóre filmy podobają mi się, inne mniej, ale nigdy hurtowo i "na rozkaz". -Dlatego nigdy nie polecam oglądać na siłę, Ja dopiero jako 28-latek nadrabiam zaległości z kina japońskiego i uważam, że słusznie wcześniej bym zwyczajnie nie docenić kina japońskiego.