Nie jestem fanem tego reżysera ani tego typu filmów, ale ponieważ się sporo o nim naczytałem to postanowiłem obejrzeć tak sławne dzieło. No i właściwie nie wiem jak go ocenić, ani w ogóle pod jakim kątem na niego spojrzeć. Nie znam się na historii kinematografii więc nie będę się rozpisywał na temat strony technicznej. Jeśli chodzi o fabułę to wyraźnie widać (co podkreślają recenzenci) inspirację westernem. Samo miasteczko bardziej przypominało mi to z dzikiego zachodu niż z Japonii. Sceny walk na środku drogi, jedyny sprawiedliwy rozprawiający się z bandytami nękającymi miasteczko - wszystko widoczne jak na dłoni. Same walki były bardzo dobre - krótkie i treściwe, bez niepotrzebnego efekciarstwa. Jeśli chodzi o grę aktorów to główny bohater został zagrany bardzo dobrze, reszta moim skromnym zdaniem nie wybijała się ponad przeciętność (dobry jeszcze gościu grający samuraja z rewolwerem). Za to bardzo raził mnie w niektórych momentach sam wygląd aktorów - niektórzy wyglądali wręcz komicznie (ten walący w bębenek na koniec, po ostatniej walce, czy jeden taki grubasek - bodajże brat herszta jednej z band), co niestety psuło mi nieco seans i denerwowało. Ogólnie ciężko mi ocenić taki film. Moim skromnym zdaniem dla przeciętnego widza będzie zupełnie przeciętnym, starym, czarno-białym filmem samurajskim (oj posypią się zaraz na mnie gromy...). Ale w sumie to klasyka, nie mi to oceniać.
"Wyglądali komicznie..." Bingo, właśnie odkryłeś że ten film to czarna komedia.
''przeciętnym, starym, czarno-białym filmem samurajskim''
a dużo tych filmów samurajskich widziałeś?
No jakiejs wielkiej głębi Yojimbo to nie ma:) no Chambara zrobiona przez kurosawe w sumie... rozrywka taka.Czy przeciętna - dla mnie wysokiej próby.Ale ja uwielbiam mifune , kurosawe i spagetterie.
przygłupy są typowe dla azji- idzie się przyzwyczaić. w koncu toshiro i tatsuya.
nie wiesz pod jakim kątem spojrzeć. spójrz pod kątem daty jego nakręcenia i spróbuj znaleźć chociaż jeden taki film prowadzony w ten sposób przed 1961.
heh no wiesz jak on się nasłuchał że ''kurosawa wielkim rezyserem był'' a tu dostaje film ''gatunkowy'' o oprychu z jakąs podejrzaną intrygą:P.Swoją drogą chyba jednak wolę takiego kurosawe jak tutaj i w Sanjuro niż patetycznego jak w 7 s.
Ale podejrzewam że już nie odpisze,bo to bóg wie kiedy było...A powinien właśnie od Tronu,Ran bądź Sobowtóra zacząc jeśli oczekiwał ''wielkiego kina''. A jeśli intrygi to Rashamon.
Musiał by tez kulega zrozumiec najpierw że Kurosawa nie tylko ''wielkim'' ale i wszechstronnym żółtym draniem był.
O!
Cóż, cytując słowa Sanjuro z "Yojimbo" - "głupich nie brakuje". Zwłaszcza na filmwebie i na onecie.