Ja za najlepsze dzieło DreamWorks uważam "Jak wytresować smoka" :)

No widzisz, jesteś więc kolejnym elementem ze zbioru, którego członkowie bardzo mnie dziwią - mi na przykład owo tresowanie wydało się niezbyt udane, choćby dlatego, że za mało śmieszne... ale luz, nie jestem jego krytykiem, i tak przoduje w dziedzinie animowanej.

Wszystko zależy od tego, czego oczekujemy od filmu. Tresowanie w tytule jest nawiązaniem do książki/książek na podstawie której/których film ten powstał i rzeczywiście do filmu trochę nie pasuje, bo nie uważam, żeby w filmie cokolwiek o tresurze było, a inna sprawa - czy miało być ono śmieszne? Czy oglądamy animację tylko po to, żeby się śmiać? Ja nie.

Ja też nie, ale pozostałe argumenty rzadko stanowią ponad 7%, więc, rozumiesz... :))

Również uważam to za arcydzieło, piękna animacja. Świetna paleta barw - szarość Boggeymana z błękitem Jacka Frosta toż to uczta dla oka ! Fabuła troszkę kuleje, ale muzyka nadrabia. Wsłuchuję się w nią bez opamiętania "Jack's Memories" czy "Oath of Guardians" to bajka ! Cóż mogę powiedzieć Ci, którzy hejtują, bo nie opowiada o Jezusie tylko propaguje ludzkie pojęcie świąt mogą czuć pogardę i odrazę, ale ja jako kinoman mogę rzec, że jest to Arcydzieło Animacji. Oglądałem 10 razy i za każdym jestem zachwycony. Cóż mogę więcej powiedzieć czekam na kontynuację. Po Jacku Mrozie, może kolejnym strażnikiem dzieciństwa będzie Le Befana?