Szczerze wątpię, żeby armia w Korei była taką zgrają popychadeł i partaczy, którym dziecinnie łatwo zabrać broń, wykonywujących rozkazy byle faceta-cywila, dających się owinąć wokół palca jakieś tam chorej kobiecie. Połowę filmu zajęło żołnierzom wysłanie psychicznego kolegi na badania, a przecież widać po nim było, że jest zdolny do wszystkiego. Sam jeden mógł cały pluton roznieść? Widocznie to nie problem w dalekiej Azji.
Denerwujący jest brak płynności pomiędzy kolejnymi scenami, które skaczą po sobie i przedstawiają ciągle to samo (wywalają żołnierza z obozu, wraca, obraża kogoś, dostaje lanie, znowu go wywalają itd.).
Ja tego filmu nie łyknęłam. Dość średni, bardzo.
Budziolku zgadzam sie z toba. Po obejrzeniu Wyspy, Pustego Domu, liczylem na duzo wiecej , jedyne plusy to odtworca glownej roli, muzyka i zakonczenie. Jestem pewny, ze gdyby film ten wyrezyserowal mniej znany rezyser, malo kto by pamietal o tej produkcji. A i oceny bylyby o wiele nizsze.