Były więzień Wojtek po odsiedzeniu niesłusznej kary za rzekome pobicie, przyjeżdża na prowincję do ciotki, jedynej żyjącej krewnej. Z powodu jej wyjazdu do sanatorium ma problemy ze znalezieniem dachu nad głową. Przypadkowo spotkana Agnieszka, którą Wojtek obronił przed lokalnymi zbirami, pomaga mu i opowiada swoją historię. Została zamieszana w morderstwo narzeczonego i grożą jej konsekwencje niezawinionej zbrodni. Wojtek, który wie, jak trudno wyplątać się z fałszywych oskarżeń, chce oszczędzić Agnieszce podobnego losu i postanawia dojść prawdy. Podczas prywatnego "śledztwa" poznaje lokalny światek układów miejscowej wierchuszki, która decyduje o życiu mieszkańców miasteczka. Obrona prawdy okaże się bardzo trudna...

Choć "Strach" wydaje się z początku filmem niemrawym i mało ciekawym, warto dać mu się "rozkręcić". Powoli poznajemy tajemnice głównych bohaterów, z których prawie każdy ma coś na sumieniu, a najuczciwszy z nich to właśnie były "kryminalista" Wojtek. Dla własnych, doraźnych, korzyści "elita" Dębników jest w stanie zapomnieć o zasadach, gdyż jak stwierdza jeden z decydentów "żyje się wśród ludzi". Uwikłani we wzajemne układy miejscowi kacykowie nie mają oporów nawet przed złamaniem życia niewinnej Agnieszce.

Na plus warto wyróżnić trafnie dobrane główne postaci filmu - młodzieńczo urocza i niewinna Joanna Zółkowska (na długo przed kuriozalną panią Surmacz z "Klanu"), stanowczy Grzegorz Warchoł, jedyny uczciwy szeryf w tym miasteczku, udany jest też duet tubylczych bandziorów Kotys-Góraj. Henryk Bąk gra po warunkach (ale całkiem nieźle) partyjnego bonzę, trzęsącego całym miasteczkiem. W zabawnym epizodzie w robotniczym hotelu pojawia się Jerzy Stuhr, jeszcze sprzed filmów Falka, a w klubokawiarni zabawną piosenkę śpiewa na dansingu szczuplutka Krystyna Tkacz. Warto dla nich i dla wartkiego, naprawdę trzymającego w napięciu zakończenia, prawie jak z Dzikiego Zachodu.