Film przedstawia kobietę. Kobieta chodzi. Po domu, po polach, po lesie. Czasem zje jabłko. Czasem coś napisze w notesie, ale nie wiemy, co. Fabuły nie ma. Sensu nie ma. W finale idzie siwy dym. To tyle, możecie sobie darować oglądanie tego nieudanego eksperymentu.
Pod to wszystko podłożone jakieś niesamowite dźwięki, każdy inny, jakby ktoś testował bibliotekę z folderu "strange sounds". Może stąd tytuł.
Serio, to wygląda, jakby montażysta omyłkowo posłał zawartość folderu z odrzuconymi ścinkami zamiast folderu ze zmontowanym filmem.
Zawsze staram się znaleźć jakikolwiek pozytyw nawet w nieudanym filmie, żeby przynajmniej drugą gwiazdkę dać. Ale choć usilnie się staram, tu nie jestem w stanie.