Film ten pozostawia dużo kwestii do indywidualnego rozważenia. Nie wiem jak ma się z
rzeczywistością, ale jest bardzo dobry dla osób, które widzą luki w tym wszystkim, w
znanej nam dotychczas wierze, w kościele, dla osób szukających uzupełnienia. Kościół
zbudował grube mury, stał się bardziej imperium rządzącym żelazną ręką niż domem
Boga, domem miłości. To kościół wpajał pewne normy nam, osobom wychowywanym
w katolickich otoczeniach, które wzięliśmy za priorytet, większość z nas stało się
ślepymi, a reszta odwróciła się opuszczając wiarę. Dla przykładu, kiedyś
bulwersowałem się nieco (tak samo ja jak i wielu innych) mimo, iż nie byłem zbyt
bogobojny, jakoby Jezus miał bliższe relacje z jakąś kobietą, najprawdopodobniej Marią
Magdaleną. Przecież kościół naucza inaczej, zwykli księża składają ślub czystości a
Jezus? Przecież to on jest uznawany za założyciela kościoła, więc jakby mógł mieć
jakieś 'nieczyste przewinienia'? Po tym filmie uznałem, że miłość to piękno, dar. Nie, nie
piszę tego pod wpływem zakochania się w jakiejś kobiecie. Sądzę, że każdy zasługuje
na miłość, na ponowne odrodzenie nawet gdy ma już za sobą wiele grzechów, czy
'nieczystości'. I nie ma tu wyjątku, czy ktoś jest zakonnikiem, księdzem, ważne by miłość
była czysta i prawdziwa, by nie polegała tylko i wyłącznie na prymitywnym instynkcie. Sama wiara
powinna być piękna, dawać ludziom radość, oświecenie a nie żelazne, rygorystyczne
zasady.