Pomysł na film był zajebisty - pokazać rozwiązłą laskę, która nagle staje się pomazańcem bożym i uderza w skostniały i skorumpowany Kościół za pomocą słów nieuznanej przezeń ewangelii. Naprawdę, można było zrobić z tego coś inteligentnego i fajnego. Niestety, powstał nudny gniot, niewciągający, nieprzekonujący, płytki i bez klimatu. Tylko dla koneserów religijnych horrorów.
E tam. Z tym religijnym horrorem też bym nie przesadzała, miejscami to wręcz przypominało "Bodyguarda" z chyba najbardziej świeckim księdzem w dziejach kinematografii. Kontrast przerysowanego obrazka i sensownej treści mi akurat w tym filmie odpowiada, aczkolwiek oglądając czuje się, że film balansuje na granicy kiczu. Dopiero zakończenie rzuca na całość nowe światło.