może dlatego, że przeżyłem sytuację konieczności wołania coast guard z jachtu. Tyle, że nie pływam sam, a znalezieni przez nas ludzie byli już martwi i nie mieliśmy dylematów bohaterki filmu.
W każdym razie wydaje mi się, że większość osób pływających podjęła by jakąś próbę podania przynajmniej wody, i nie trzeba do tego ani przybijać ani bardzo zbliżać do obcej jednostki.
Tematu relokacji uchodźców i "ubogacenia kulturowego" w kontekście tego filmu podejmować nie zamierzam.