dużo przesady i naiwności, a rodrigo sie nei sprzedał bo w latach 70 miał hiszpańskie nazwisko i miał melodyjne ale proste i trafiajace teksty nie sprzedał sie jak wielu bo starał sie być zbyt górnoolotny na prostych amerykanów, film ma na celu rozdmuchanie jakiejś małoznanej historyjki, zeby sie bardziej coś sprzedało, ale to nie pierwszy raz, bardzo pdodobnie było z filmem "człowiek na linie", to bezsensowne napięcie spowiadających sie bohaterów i świadków, po co po nic dla filmu
chyba bardziej nie mogłeś się skompromitować ... możesz sobie przybić piątkę z macierewiczem "miszczu" ;)
Można sie zgodzic ze 3 sprzedane płyty objawiły jego talent w Wolnej ameryce. I kto gra koncerty odwrócony tyłem do widowni ?
Po pierwsze ten film to mistrzowsko zrealizowany dokument i ciekawie opowiedziana człowieka, który mógł być Bobem Dylanem.
Po drugie niestety nim nie był do amerykański przemysł muzyczny kieruje się swoimi zasadami, coś co nie jest dochodowe nie jest warte wydania.
Po trzecie i ostatnie, moim zdaniem jego muza i teksty na pewno nie są gorsze od Boba Dylana, czasem potrzeba odrobiny szczęścia i samozaparcia, on jest skromnym człowiekiem. P.S koncerty tyłem do widowni w przeszłości grywali czarni wykonawcy jak np Miles Davis, tu był to wyraz dla rasizmu w RPA i zjawisku apartheidu, do pewnych filmów po prostu trzeba dorosnąć i tyle.
Film słaby i byle jaki .... a on grał tyłem w US a nie w RPA. Widać pewnie angielskiego nie znasz. Boza tym był on US ( choc z korzeniami latynowskimi :) i miał za słabe texy ( choc na opuśnione i izolowane RPA były dosyć dobre ). Bo ostanie to daj ży każdy sam ocenił czy mu sie podoba i uszanuj tych co patrzą obiektywnie.
etam. film jest ok, piękne zdjęcia, ciekawa historia. koleś pięknie śpiewa poza tym.