Szkoda!, ale co najbardziej razi -
- tak tandetnych dialogów między USA i Rosją w filmach tego pokroju jeszcze nie spotkałem, tak samo działania militarne tych krajów już w stanie wojny wręcz porażają taktycznym idiotyzmem;
- efekty specjalne jak na rok 2002 jak i przy innych tego typu produkcjach są zawstydzające;
- scenariusz nierealnością umieszcza ten film bardziej w Sci-Fi niż w sensacjach;
- słaba gra aktorska;
- akcja całkowicie przewidywalna, a szczególnie końcówka gdzie Ben ratuje świat przed zagładą.
Właściwie to gdyby mu się to nie udało dałbym znacznie wyższą ocenę za nie tuzinkowość i zwrócenie uwagi na potencjalne zagrożenie jakie może nieść ze sobą broń masowego w "nieodpowiednich" rękach - czyli coś na kształt tego co pokazał USA Osama Bin Laden. Lepiej już po raz kolejny zobaczyć choćby "Karmazynowy Przypływ" niż podnosić statystykę oglądalności tak przereklamowanemu filmowi