Najsłabszy film Franco jaki widziałem - było kilka dużo lepszych filmów traktujących o pogodzeniu się ze śmiercią i ostatnich chwilach na ludzkim padole.Film mimo takiej tematyki ogląda się bez większych emocji.Może wpływ na to ma postać głównego bohatera z którym mi się było trudno identyfikować - mało sympatyczny Angol,który niezbyt się przejął śmiercią własnej matki a póżniej siostry i posuwał miejscową laskę.Na plus fajna meksykańska lokalizacja oraz Charlotte w obsadzie.Film do zobaczenia i niestety do zapomnienia.
Widziałam dokument o facecie, który nagle, z dnia na dzień, zaczął przejawiać ciągoty pedofilskie. Okazało się, że miał guza mózgu, guza wycięli, ciągoty ustały. Tu nie poszło w pedofilie ale jakiś brak empatii, ludzkich odruchów po śmierci matki i żony. Przynajmniej ja to tak odbieram, że to guz mu zmienił osobowość.