Z dwuznacznością - (a przez 3/4 filmu jednoznacznie) - koligacji rodzinnych, które utrzymują najwięcej napięcia.... by potem stać się jedynie kwestią "lojalności" wobec rodzeństwa. Od kiedy rak to świnia? ;-)
PS Najbardziej podobał mi się milczący, a pełen bliskości związek z Meksykanką... ;-)
Coo?? To Ty też umierasz na raka???
świnie były metaforą nadchodzącej śmierci. rodzina prowadziła rzeźnie.
Brawo!