Ale zauważ, jak wspaniale efekty specjalne zostały zrealizowane. Obraz jest naprawdę wysokiej jakości, a we wspomnianym Man of Steel czasem widać było niedoróbki. Oscar się Supermanowi należał, choć ostatecznie go nie dostał a z kolei Man of Steel nie załapał się nawet na nominację. A to że się nic nie dzieje, to fakt, ale dzięki temu ten film wyróżnia się na tle innych blockbusterów, nie stawia na akcję, walki, wybuchy i pościgi, ale na klimat - nawiązujący zresztą do Supermana z 1978 roku. Jakbyś obejrzał tamten film to pewnie też byś powiedział, że nudny. Oryginał został potraktowany z szacunkiem, może nawet zbyt wielkim, ale dzięki temu wyszło coś ciekawego, nietypowego i przez to wyjątkowego. Za pierwszym razem nie doceniłem tego filmu, ale z czasem podoba mi się coraz bardziej i bardziej.

Nie żebym był fanem Man of Steel, ale przyznaję Ci racje - ten film jest naprawdę nudny. Ja rozumiem, że starali się utrzymać klimat z lat '80, ale ludzie raczej nie tego oczekiwali po Singerze. No i w sumie obejrzałem ten film ze względu na Routha, którego bardzo lubię za robotę w Arrowverse, ale szczerze mówiąc to ten Supek jest bo jest, niczym się szczególnym nie wyróżnia, jest po prostu poprawny i tyle.