Tą część, widziałem jako pierwszą. Myślałem wtedy, iż jest dobra. Po prostu -dobry klasyk. Potem dopadłem rewacyjnego "Supermana" i zapomniałem o "III". Następnie, był świetny "Superman II" i poczułem, że czas ocenić zapomnianą trójeczkę.
No i -echhh!-uznałem, że ta odsłona była jednym wielkim spadkiem jakości.
Superman (jak myślicie, kto go gra?) walczy ze zbrodnią i występkiem. Tymczasem błyskotliwy naukowiec, zostaje zatrudniony przez korporację, z demonicznym konsumpcjonistą na czele. Ów geniusz, ma raz na zawsze unicestwić eSa, raz na zawsze, a w zasadzie go wypaczyć, w czym pomoże Cóś-Co-Działa-Jak-Czerwony-Kryptonit. Kal-el uwolni swe mroczne ja, a to oznacza śmiertelne niebezpieczeństwo...!
Wszystko zapowiadałoby się tak pięknie, gdyby nie jeden szkopuł. Wymuszony komicyzm. Spróbowana nam wcisnąć film, będący pół-serio, mieszankę kabaretu, z Supermanem. Nawet mocny, ekologiczny przekaz, nie może ocalić tego filmu przed lekkim ssaniem.
Czy "Superman III", jest filmem złym? Nie. Raczej nie. Na przeciwników świetnie się patrzy, są tacy przerysowani, pełni energii i zapału.
Na efekty świetnie się patrzy, wręcz uroczo się postarzały.
Muzyki świetnie się słucha, jest po prostu niezapomniana.
No i jeszcze wybitny Reeve.
Gdyby nie "kabaretowość" i kilka absurdów, mielibyśmy coś bardzo dobrego, nawet rewelacyjnego. Choć nie jest źle, nie jest wybitnie. A to spory spadek jakości :-(
Spadek Jakości. To pastiż a nie kontynuacja serii. Totalny samobój. A Pryor tu sie nadaje tak samo źle jak Carrey do Batmana. Groteskowy, momentami nawet śmieszny film, ale totalna klapa psujaca remonę dwóm poprzednim częścią. Moja ocena: 4,8. Uwzgledniłem upływ czasu. Przemknąłem oko na "super" efekty specjane. Tak byloby jeszcze gorzej.