Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street/film/Sweeney+Todd%3A+Demoniczny+golibroda+z+Fleet+Street-2007-1919452007
pressbook
Inne
O FILMIE
Sweeney Todd - demoniczny golibroda z Fleet Street to najnowsze dzieło wizjonera kina, reżysera Tima Burtona (Batman, Charlie i fabryka czekolady) oraz wielokrotnie nominowanego do Oscara i Złotego Globu aktora Johnny?ego Deppa (Charlie i fabryka czekolady oraz trylogia Piraci z Karaibów) ? porywający, ekscytujący i oryginalny thriller, oparty na nagradzanym musicalu znanego kompozytora i tekściarza Stephena Sondheima. Depp gra Benjamina Barkera, człowieka niesłusznie wtrąconego do więzienia na piętnaście lat i skazanego na deportację do kolonii, któremu udaje się uciec i dostać z powrotem do Londynu. Barker pragnie zemścić się na swoich prześladowcach. Jego obsesyjnie oddaną pomocnicę, panią Nellie Lovett, gra Helena Bonham Carter. Barker przybiera fałszywe nazwisko i jako Sweeney Todd wraca do swojego starego zakładu fryzjerskiego, który mieści się nad małą piekarnią prowadzoną przez panią Lovett i tam zaczyna snuć plany zemsty na sędzim Turpinie (Alan Rickman), który, z pomocą swojego zbrodniczego zausznika, kościelnego Bamforda (Timothy Spall) skazał go na deportację na podstawie sfabrykowanych dowodów po to, aby następnie uwieść jego ukochaną żonę Lucy (Laura Michelle Kay) oraz zabrać jego córeczkę. Pani Lovett opowiada Toddowi, że jego żona otruła się po tym, jak sędzia Turpin wykorzystał ją seksualnie. Kiedy konkurujący z Toddem inny fryzjer, ekscentryczny Włoch Pirelli (Sacha Barton Cohen), grozi Sweeneyowi, że wyjawi jego prawdziwą tożsamość, Todd podrzyna mu gardło. Nie wiedząc, jak ukryć ciało, prosi o radę panią Lovett, która wpada na pomysł wykorzystania zbrodniczej działalności Todda, aby uratować swoją podupadającą piekarnię i proponuje, żeby użyć ciała Pirelliego do produkcji farszu do pasztecików. Tymczasem Sweeney zauważa, że sędzia zwrócił teraz swój miłosny zapał w stronę swojej wychowanicy i zarazem córki Todda, nastoletniej Johanny (Jayne Wisener). Johanna nie może opuszczać domu sędziego, jednak któregoś dnia zwraca na nią uwagę młody marynarz Anthony (Jamie Campbell Bower), który wcześniej na morzu uratował życie Toddowi. Anthony zakochuje się od pierwszego wejrzenia i ślubuje uratować Johannę przed Turpinem oraz ożenić się z nią. Nowe paszteciki pani Lovett stają się słynne w Londynie, a jej piekarnia odnosi wreszcie finansowy sukces. Wzbogacona pani Lovett zaczyna marzyć o spokojnym życiu w jakiejś nadmorskiej miejscowości, ze Sweeneyem jako mężem i Tobym (Edward Sanders), chłopcem, którym się opiekuje, a który był wcześniej pomocnikiem Pirelliego, jako adoptowanym synem. Jednak Sweeney myśli tylko o zemście ? i biada każdemu, kto stanie mu na drodze. Warner Bros. Pictures oraz DreamWorks Pictures prezentują produkcję Parkes/MacDonald oraz Zanuck Company, film Tima Burtona Sweeney Todd - demoniczny golibroda z Fleet Street. W rolach głównych występują: Johnny Depp, Helena Bonham Carter, Alan Rickman, Timothy Spall oraz Sacha Baron Cohen. Film w reżyserii Tima Burtona, na podstawie scenariusza Johna Logana, z muzyką i piosenkami autorstwa Stephena Sondheima, w oparciu o wyróżniony nagrodą Tony musical ?Sweeney Todd - demoniczny golibroda z Fleet Street?, autorstwa Stephena Sondheima i Hugh Wheelera, będący adaptacją sztuki ?Sweeney Todd? pióra Christophera Bonda. Producentami filmu są Richard D. Zanuck, Walter Parkes, Laurie MacDonald oraz John Logan. Producentem wykonawczym jest Patrick McCormick. Zdjęcia: Dariusz Wolski, ASC. Scenografia: Dante Ferretti. Montaż: Chris Lebenzon, A.C.E. Kostiumy: Colleen Atwood. Współproducentem filmu jest Katterli Frauenfelder. Muzyka oraz teksty piosenek autorstwa Stephena Sondheima.
PROLOG: OPOWIEŚĆ O SWEEEYU TODDZIE
?Sądzę, że powodem trwającej od stu pięćdziesięciu lat popularności ?Sweeneya Todda? jest to, że jest to znakomita, trzymająca w napięciu historia. To opowieść o zemście i o tym, jak zemsta niszczy tego, kto jej dokonuje? ? mówi Stephen Sondheim, twórca przebojowego musicalu ?Sweeney Todd - demoniczny golibroda z Fleet Street?, który stał się podstawą adaptacji filmowej dokonanej przez Tima Burtona. ? ?W tym sensie mamy tu do czynienia z historią przypominającą tragedię antyczną. Opowiadamy o kimś, kto pragnie zemścić się na swoich prześladowcach, ale doprowadza do własnej zguby?. ?Ale poza tym ?Sweeney Todd?, pod względem muzycznym, należy do największych osiągnięć sztuki musicalu w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat. To także jest powód jego popularności. Dodajmy do tego, że pomimo wszystkich morderstw i okrucieństwa, jest to też historia tragicznej miłości? ? dopowiada Walter Parkes, jeden z producentów filmu. ?W tej historii nasze najbrutalniejsze instynkty łączą się z tymi najbardziej romantycznymi. Ta właśnie mieszanka pozornie sprzecznych wartości daje musicalowi jego magnetyczną siłę?. Tym, co odróżnia ?Sweeneya Todda? od innych opowieści, jest emocjonalne jądro historii. ?Kluczem do ?Sweeneya Todda? są emocje? ? podkreśla scenarzysta John Logan. ? ?To pełna namiętności historia o człowieku, który został skrzywdzony i szuka zemsty, i który podczas przygotowań do zemsty traci rozum. Jest to też historia o zakochanej w nim kobiecie, która mimo całej swojej miłości nie może się do niego naprawdę zbliżyć. I o młodej dziewczynie, wychowanej przez okrutnego ojczyma, która szuka miłości i szczęścia. Wszystkie te wątki emocjonalne zbiegają się w ?Sweeneyu Toddzie?, a jego oddziaływanie na widza jest jeszcze większe, ponieważ muzyka i teksty piosenek podkreślają jego głęboko romantyczny wydźwięk. Na najgłębszym poziomie jest to bardzo namiętna i mroczna opowieść o miłości?. Mimo że niektórzy utrzymują, że Sweeney Todd naprawdę mieszkał w Londynie w XVIII wieku i miał na swoim koncie 160 morderstw, większość badaczy uznaje, że był postacią fikcyjną. Początki legendy Sweeneya Todda sięgają listopada 1846 r., kiedy w magazynie The People?s Periodical ukazało się opowiadanie ?The String of Pearls: A Romance? autorstwa Thomasa Pecketta Presta. Legenda mówi, że Todd był balwierzem, który podrzynał gardła swoim klientom, gdy ci siedzieli w fotelu fryzjerskim, a następnie wrzucał zakrwawione ciała do specjalnego zsypu, którym trafiały do piwnicy. Tam były ćwiartowane i przerabiane na farsz do pasztecików przez zbrodniczą pomocnicę Todda, panią Nellie Lovett. Pani Lovett była owdowiałą właścicielką małej piekarni i sprzedawała swoje wyroby niczego niepodejrzewającym klientom. Rok później opowiadanie Presta doczekało się adaptacji scenicznej opatrzonej podtytułem ?Demoniczny golibroda z Fleet Street?. Już wkrótce sława Todda zaczęła dorównywać tej, jaką cieszył się inny dziewiętnastowieczny londyński seryjny morderca, Kuba Rozpruwacz. Historia Sweeneya Todda stała się kanwą dla wielu sztuk teatralnych, a także adaptacji filmowych i telewizyjnych. W napisanej w 1973 r. sztuce ?Sweeney Todd? brytyjski dramatopisarz Christopher Bond po raz pierwszy wprowadził motyw zemsty Barkera na sędzim Turpinie, który obecnie uznawany jest za integralną część legendy. Wkrótce po tym, w 1979 r., używając sztuki Bonda jako inspiracji, legendarny amerykański kompozytor i autor tekstów piosenek Stephen Sondheim (jeden z bardzo niewielu artystów, którzy mają na swoim koncie Oscara, nagrodę Tony, nagrodę Emmy, nagrodę Grammy i Pulitzera), zaprezentował historię Sweeneya Todda szerszej publiczności, pisząc wraz z Hugh Wheelerem przebojowy musical ?Sweeney Todd - demoniczny golibroda z Fleet Street?. Musical miał swoją premierę na Broadwayu 1 marca 1979 r. W premierowej obsadzie wystąpili Len Cariou jako Sweeney Todd oraz Angela Lansbury jako pani Lovett. ?Sweeney Todd? był uderzająco oryginalny na tle produkcji musicalowej tamtego okresu. Krwawy i przerażający, z muzyką inspirowaną twórczością legendarnego kompozytora muzyki filmowej Bernarda Herrmanna (Psychoza, Ptaki), z początku zaskakiwał widzów, ale szybko został uznany za arcydzieło w dorobku Sondheima. Musical doczekał się premiery londyńskiej a następnie wznowień na Broadwayu w 1989 i 2005 r. ?Był niesłychanie oryginalny? ? podkreśla Laurie MacDonald, która jest jednym z producentów filmu. ? ?Jednocześnie zabawny i mroczny, a w ostatecznym rozrachunku wzruszający i tragiczny. Muzyka też jest piękna, trochę jak z innego świata?. MacDonald oraz jej partner życiowy i zarazem współproducent byli tak zachwyceni musicalem, że kiedy objęli stanowiska szefów działu produkcji w wytwórni DreamWorks Pictures, zdecydowali się na zakup praw do ekranizacji od Sondheima. ?Między parą kochanków istnieje dziwne duchowe pokrewieństwo, które jest prawie fanatyczne? ? dodaje Parkes. ? ?Jest jak barometr, który pokazuje ich emocjonalną wspólnotę?. ?Widziałem oryginalny broadwayowski musical z Angelą Lansbury i Lenem Cariou trzy razy? ? wspomina Logan. ? ?Nigdy wcześniej nie oglądałem czegoś podobnego. Zakochałem się w tym musicalu i ta miłość przetrwała aż do dzisiaj?. Reżyser filmu Tim Burton nie widział oryginalnej wersji musicalu na Broadwayu, jednak obejrzał jedno z pierwszych przedstawień w Londynie jeszcze w czasach studenckich. ?Nie jestem wielkim fanem musicalu jako gatunku? ? przyznaje Burton. ? ?Ale ten mnie zachwycił! Nie wiedziałem wtedy nic o Stephenie Sondheimie, ale plakat wyglądał intrygująco i to zwróciło moją uwagę. Musical ma atmosferę starego, klasycznego horroru, ale do tego dochodzi jeszcze muzyka. To bardzo oryginalne zestawienie. Muzyka jest piękna, a wszystko rozgrywa się w scenerii, która kojarzy się z klasycznym filmem grozy. Ciekawe też było przestawienie na scenie tak wielu krwawych morderstw. Poszedłem na musical dwa razy, tak mi się podobał?. Adaptacja filmowa musicalu wydawała się Sondheimowi logicznym krokiem. W końcu musical inspirowany był w pewnej mierze sztuką filmową ? a zwłaszcza twórczością kompozytora muzyki filmowej Bernarda Herrmanna. ?Od dziecka kochałem film? ? wspomina kompozytor. ? ?Lubiłem zwłaszcza melodramaty i dreszczowce. Kiedy miałem piętnaście lat, obejrzałem film Hangover Square z muzyką Bernarda Herrmanna. To trzymający w napięciu melodramat osadzony w epoce edwardiańskiej. Głównym bohaterem jest kompozytor, który popada w ataki szaleństwa, kiedy słyszy pewien określony dźwięk, i w szale morduje piękne młode dziewczyny. Pamiętam, że byłem zafascynowany muzyką i zastanawiałem się nad tym, czy możliwe jest przestraszyć widzów podczas musicalu, kiedy aktorzy śpiewają piosenki na scenie?.
AKT PIERWSZY: PRACA NAD ADAPTACJĄ "SWEENEYA TODDA" NA DUŻY EKRAN
Kiedy Parkes i MacDonald zakupili prawa do ekranizacji musicalu ?Sweeney Todd - demoniczny golibroda z Fleet Street?, zwrócili się do swojego wieloletniego współpracownika i autora scenariusza do nagrodzonego Oscarem dla najlepszego filmu Gladiatora, Johna Logana. Zanim Logan rozpoczął pracę nad scenariuszem, poświęcił sześć miesięcy na dokładne przestudiowanie partytury Sondheima. ?Robiłem to całkiem sam. Chciałem bardzo dokładnie dowiedzieć się, co to za zwierzę? ? opowiada Logan. ? ?Przeczytałem też oryginalny melodramat Chrisa Bonda i porównałem go z librettem musicalu, napisanym przez Hugh Wheelera, ale przede wszystkim na wyrywki nauczyłem się całej muzyki. I wtedy pojechałem do Nowego Jorku i razem ze Stephenem zaczęliśmy pracę nad scenariuszem?. Skrócenie trzygodzinnego scenariusza do formatu dwugodzinnego filmu fabularnego oznaczało wprowadzenie wielu zmian. Niektóre piosenki musiały zostać wycięte, a inne drastycznie skrócone. ?Wycinaliśmy niektóre wersy, ale też czasem byliśmy zmuszeni coś dodać? ? wyjaśnia Logan. ? ?Spora część naszej pracy polegała na podejmowaniu decyzji, co należy wyciąć oraz na opracowaniu koncepcji kształtu całości?. Fabuła musicalu także stała się przedmiotem poważnych zmian. ?Chcieliśmy zachować koncentrację na przemianie wewnętrznej Sweeneya Todda, więc pewne poboczne wątki musiały zniknąć. W musicalu Johanna, córka Todda, śpiewa dużo więcej piosenek. Ona i Anthony są postaciami bardziej ?umuzykalnionymi?, ale uważałem, że w filmie należy skoncentrować się na wątku Sweeneya Todda i pani Lovett, a także, do pewnego stopnia, na Tobym. Chciałem skupić się na tej trójce bohaterów na tyle, na ile to będzie możliwe?. Dla Stephena Sondheima praca nad filmową adaptacją ?Sweeneya Todda: Demonicznego golibrody z Fleet Street? była też możliwością do wprowadzenia zmian w tekstach niektórych piosenek oraz napisania nowych, które okazały się potrzebne w nowym, zmienionym scenariuszu w celu zachowania spójności narracyjnej i właściwej struktury. ?Realia sceny i filmu są różne. Dotyczy to zwłaszcza upływu czasu? ? wyjaśnia Sondheim. ? ?W musicalu widzowie akceptują to, że bohater siedzi na scenie przez trzy minuty i po prostu śpiewa piosenkę. Ale w filmie widzowie szybko rozumieją, jaki jest cel sceny, i nie potrzebują dwóch i pół minuty z tych trzech. Problemem jest zachowanie ducha oryginalnego scenariusza musicalu przy wprowadzaniu zmian. Na szczęście Johnowi udało się ocalić bardzo dużo z partytury i mimo tego zadbać o filmową atrakcyjność piosenek?. Kontrakt gwarantował Sondheimowi decydujący głos w sprawie wyboru odtwórców ról Sweeneya Todda oraz pani Lovett, a także w sprawie wyboru reżysera. ?Jest niesamowitą postacią? ? mówi Burton o legendarnym kompozytorze. ? ?Jest bardzo inteligentny i pełen pasji. Jest geniuszem w tym, co robi. Ale najbardziej szanuję go i jestem mu wdzięczny za to, że dał nam wolną rękę. Wiedział, że to nie będzie musical teatralny, tylko film. I pozwolił nam zrobić go po swojemu. To poczucie było dla mnie wielkim oparciem?. ?Inną rzeczą, która sprawiła na mnie wielkie wrażenie i spowodowała, że od razu bardzo go polubiłem, było to, że przy naszym pierwszym spotkaniu opowiedział mi, że kiedy komponował muzykę do ?Sweeneya Todda?, chciał, żeby brzmiała ona jak dzieło Bernarda Herrmanna? ? opowiada Burton. ? ?I najbardziej niesamowite jest to, że kiedy słucha się samej muzyki, bez słów ? tak jak my to robiliśmy podczas nagrywania ścieżki dźwiękowej ? podobieństwo do twórczości Herrmanna jest uderzające. To naprawdę niesamowite. Kiedy tylko Stephen opowiedział mi tę historię przy naszym pierwszym spotkaniu, od razu pomyślałem: ?Wchodzę w to ? mogę mu zaufać!??. ?To doskonały wybór? ? mówi Sondheim o Burtonie. ? ?W pewnym sensie to będzie jego najprostszy i najbardziej bezpośredni film. Daje się wyraźnie wyczuć, że Tim opowiada tu historię, która naprawdę mu się podoba. W tym filmie jest tyle ekscytujących zwrotów akcji, że nie trzeba już wymyślać żadnych pobocznych udziwnień. Tim ma autentyczny entuzjazm dla tej historii i dlatego ? żeby użyć słów nawiązujących do atmosfery filmu ? od razu rzuca się jej prosto do gardła?. ?Tim był idealnym kandydatem na reżysera Sweeneya Todda? ? zgadza się producent Richard D. Zanuck. ? ?Istnieje głębokie pokrewieństwo między fabułą filmu a stylem i wrażliwością Tima. Tim jest bardzo wyczulony na formę, ale w głębi duszy jest też gawędziarzem, który chce opowiedzieć prostą historię o miłości dwojga ludzi. Tim Burton urodził się, żeby wyreżyserować Sweeneya Todda?.
AKT DRUGI: OBSADA
?Sweeney Todd? przez wiele lat cieszył się sukcesem jako musical. Mimo tego uważam, że widzowie nigdy naprawdę nie identyfikowali się emocjonalnie z postacią Sweeneya? ? mówi producent Walter Parkes. ? ?Wynika to z samej natury przedstawienia teatralnego. Nie ma tam zbliżeń. Ale kiedy teraz dorzucamy do tego talent Tima, a zwłaszcza Johnny?ego (Deppa), mamy wreszcie możliwość stworzenia pogłębionego psychologicznie obrazu Sweeneya. W pewien sposób całkowicie zmienia to nasz sposób patrzenia na tę sztukę?. W adaptacjach scenicznych Sweeney Todd i pani Lovett byli zazwyczaj grani przez aktorów pięćdziesięciu- lub sześćdziesięcioletnich, jednak Burton postanowił odmłodzić głównych bohaterów w swoim filmie. ?Uważałem, że odmłodzenie ich, ukazanie ich jako czterdziestolatków, da filmowi nową energię. Role młodych ludzi także powinni zagrać aktorzy w odpowiednim wieku, aby wyglądało to realistycznie. Nie wyobrażałem sobie sytuacji, w której nastolatkę gra trzydziestolatka? ? wyjaśnia reżyser. ? ?To, moim zdaniem dodaje filmowi mnóstwo energii. Inaczej jest w adaptacjach teatralnych i musicalowych, tam podobne zabiegi mogą się udać?. ?Timowi bardzo zależało na dodaniu wątku miłosnego pomiędzy dwójką głównych bohaterów, ludzi, którzy mogliby być razem szczęśliwi, gdyby nie niesprzyjające okoliczności? ? opowiada producent Walter Parkes. ? ?Myślę, że Helena przekazuje to swoją grą w takim samym stopniu, jak Johnny. Pod koniec filmu śpiewa jedną z moich ulubionych piosenek, ?By the Sea?, w której wyobraża sobie, jakie życie ona, Sweeney i mały Toby mogliby prowadzić, gdyby zrezygnowali z zemsty. Jest to piękny i wzruszający moment, ponieważ ta scena jest taka prosta, bezpośrednia i pełna prawdziwych emocji ? tym bardziej że przeczuwamy, iż nad głowami bohaterów zbierają się już czarne chmury i nadciąga tragedia?. ?Najważniejsza w postaci pani Lovett jest jej miłość dla mężczyzny, który zupełnie jej nie dostrzega? ? mówi Helena Bonham Carter. ? ?Nawet jej nie zauważa, poza tym momentem, kiedy pani Lovett wpada na genialny pomysł, jak pozbyć się zwłok. Wtedy ją dostrzega. Jest też dla niego dobrą partnerką i dobrym tłem, ponieważ o ile Sweeney jest stuprocentowym introwertykiem, ona jest ekstrawertyczką. Jest praktyczna i moim zdaniem dużo inteligentniejsza od Sweeneya. Była właścicielką domu, w którym mieszkał Sweeney jako szczęśliwy mąż i ojciec przed swoim uwięzieniem piętnaście lat wcześniej. Teraz, kiedy Sweeney wraca do Londynu, oddaje mu jego stary pokój nad swoją piekarnią. Ale najważniejsze jest to, że ona zawsze się w nim kochała. A Sweeney ma panią Lovett kompletnie w nosie. Jest pochłonięty obsesyjnym pragnieniem zemsty za śmierć swojej żony. Jednak jest pewien ważny fakt, o którym pani Lovett mu nie powiedziała..?. ?Kiedy po raz pierwszy spotykamy Sweeneya Todda, wydaje się być bardzo tajemniczą postacią? ? opowiada Logan. ?Nie mówi dużo, ale w jego oczach możemy wyczytać, że coś go dręczy, że ma jakąś tajemnicę. Czujemy, że dręczy go jego przeszłość. I w miarę rozwoju fabuły odkrywamy jego historię i dowiadujemy się, dlaczego teraz jest tak mroczną postacią. Toddowi udało się uciec z kolonii karnej w Australii. Dryfował po oceanie na tratwie, myśląc tylko o zemście. Wrócił do Londynu, żeby zemścić się na tych wszystkich, którzy całkowicie zniszczyli jego życie?. Tim Burton wiedział, że do roli Sweeneya Todda może być tylko jeden kandydat. ?Johnny Depp gra Sweeneya Todda tak, jak tylko on to potrafi? ? mówi producent Richard Zanuck. ? ?Jest urodzonym ryzykantem. Im większy jest element ryzyka w danej roli, tym chętniej ją zagra. Cała jego kariera opiera się na rolach w filmach, które inni aktorzy wcześniej odrzucili ? albo odrzuciliby ? w obawie o swój wizerunek. Jest mistrzem charakteryzacji i przebrania. Jest też mistrzem unikalnych, oryginalnych kreacji aktorskich. W każdej roli wygląda inaczej, ma inną osobowość, a w naszym filmie mówi też innym głosem, co moim zdaniem całkowicie zaskoczy widzów?. Depp uznawany jest za jednego z najwybitniejszych aktorów swojego pokolenia. W ostatnich latach wzniósł się na absolutne wyżyny gwiazdorstwa dzięki roli kapitana Jacka Sparrowa w światowym przeboju Piraci z Karaibów: Klątwa czarnej perły. Za rolę w tym filmie Depp otrzymał nominację do Oscara w kategorii ?Najlepszy aktor?. Zagrał też następnie Jacka Sparrowa w dwóch sequelach filmu. ?Zawsze podziwiałam Johnny?ego za sposób, w jaki dobiera role, za to, że zawsze kieruje się tylko własnym zdaniem? ? mówi Bonham Carter. ? ?Nigdy nie idzie za jakąś modą albo trendem, nie myśli o zrobieniu kariery, nie wybiera ról, w których będzie mógł wyglądać dobrze. Myślę, że w pewien dziwny sposób jesteśmy do siebie podobni. Oboje nie jesteśmy zbyt przywiązani do swojego wyglądu, lubimy eksperymentować, chować się za charakteryzacją i w ten sposób uciekać od samego siebie?. Sweeney Todd jest szóstym wspólnym filmem Tima Burtona i Johnny?ego Deppa, po Edwardzie Nożycorękim, Edzie Woodzie, Jeźdźcu bez głowy, Charlie?em i fabryce czekolady oraz Gnijącej pannie młodej. ?Są jak każdy dobrze dobrany zespół: nie muszą nic sobie tłumaczyć i praktycznie czytają sobie nawzajem w myślach? ? opowiada Zanuck. ? ?Johnny polega na Timie jeśli chodzi o nadanie ogólnego kierunku, a Tim wie, że Johnny potraktuje jego wizję jako punkt wyjścia i pójdzie z nią jeszcze dalej. Obaj po prostu uwielbiają siebie nawzajem, zrobiliby dla siebie wszystko. To głęboka przyjaźń. Obaj są wspaniałymi ludźmi, bardzo pracowitymi. Praca z nimi to przyjemność. Obaj doskonale znają się na tym, co robią. Dlatego ich współpraca tworzy nową jakość, jeśli chodzi o świeżość i kreatywność?. ?Za każdym razem, kiedy ja i Johnny pracujemy razem, staramy się zrobić coś nowego ? tym razem jest to śpiew. Śpiewanie dialogów przez bohaterów filmu to nie jest coś, do czego jesteśmy przyzwyczajeni? ? mówi Burton. ?Nigdy nie mówimy sobie: ?No dobra, to było łatwe. A teraz co robimy??. Obaj zawsze traktujemy wszystko, co robimy, jako wyzwanie, a ten film dawał nam ku temu znakomitą okazję?. Pod koniec 2001 r., jeszcze zanim Burton zaczął prowadzić rozmowy o objęciu stanowiska reżysera Sweeneya Todda, odwiedził Deppa w jego domu na południu Francji i przywiózł mu płytę z nagraniem musicalu z udziałem Angeli Lansbury. ?Powiedział mi: ?Nie wiem, czy to znasz. Posłuchaj i zobacz, czy ci się podoba?? ? przypomina sobie Depp. ? ?Posłuchałem i pomyślałem: ?Interesujące!?. A pięć albo sześć lat później sprawa wróciła i Tim zapytał mnie: ?Czy myślisz, że dałbyś radę zaśpiewać??. Odpowiedziałem mu: ?Nie wiem. Będę musiał spróbować??. ?Wiedziałem, że jest muzykalny ? opowiada Burton ? bo grał w zespole. Ale myślę, że najpierw po prostu zobaczyłem go w swojej wyobraźni jako Sweeneya Todda. I wiedziałem, że Johnny nie zgodzi się zrobić czegoś, w czym nie będzie czuł się pewnie, tylko po to, żeby mieć tę rolę. O to mi chodziło, chciałem się przekonać, czy umie śpiewać. Ale zaczęło się od mojego przekonania, że Johnny sobie poradzi?. W latach osiemdziesiątych Depp mieszkał na Florydzie i był gitarzystą w kapeli The Kids. Wspomina jednak, że nigdy nie zaśpiewał całej piosenki. ?Byłem tym facetem, który podchodzi na chwilę do mikrofonu i śpiewa chórki? ? wspomina ze śmiechem aktor. ? ?Śpiewałem może ze trzy sekundy za każdym razem, a potem odwracałem się i uciekałem na tył sceny, gdzie mogłem grać w spokoju na gitarze. Więc właściwie nigdy nie zaśpiewałem całej piosenki. Zdecydowanie nie. Powiedziałem Timowi: ?Zamknę się w studio z kolegą i trochę poeksperymentuję. Spróbuję coś zaśpiewać i nagrać. Jeśli uznam, że mi to wychodzi, będziemy mogli pogadać. A jak nie wyjdzie, po prostu zadzwonię do ciebie i powiem, że nie dam rady.?? Żeby się przekonać, czy umie śpiewać, Depp poprosił o pomoc swojego dawnego kolegę z The Kids, Bruce?a Witkina. Witkin był wokalistą i grał na gitarze basowej w zespole. Razem zamknęli się w studio Witkina w Los Angeles i nagrali Deppa śpiewającego ?My Friends?. ?To była pierwsza piosenka, jaką zaśpiewałem w życiu? ? opowiada Depp. ?Czułem się dziwnie i byłem bardzo zestresowany?. Ale Depp ufał swojemu przyjacielowi i wiedział, że może liczyć na jego szczerą opinię. ?Powiedziałem: ?Mam dwie wiadomości: dobrą i złą. Którą chcesz najpierw usłyszeć??? ? opowiada Witkin. ? ?A Johnny na to: ?Złą?. Więc powiedziałem mu: ?Zła wiadomość jest taka, że chyba będziesz musiał zrobić ten film??. ?Byłem w gabinecie i rozmawiałem przez telefon? ? Zanuck opowiada o chwili, kiedy usłyszał nagranie Deppa. ? ?Aż tu nagle wpada Tim i bez słowa kładzie na moim biurku mały magnetofon i swoje słuchawki i wychodzi. Więc zakończyłem rozmowę, założyłem słuchawki i po raz pierwszy usłyszałem, jak Johnny śpiewa. Zaraz poszedłem do gabinetu Tima i obaj po prostu popatrzyliśmy na siebie z ogromnym poczuciem ulgi. Uśmiechaliśmy się szeroko, bo wiedzieliśmy, że Depp ma świetny głos i że uda mu się stworzyć doskonałą rolę?. ?Jest bardzo seksowny? ? mówi Bonham Carter o głosie Johnnego Deppa. ? ?Jego piosenki brzmią seksownie, a jednocześnie jego głos, kiedy śpiewa, podobny jest to jego normalnego głosu. To bardzo ekscytujące. Widać, że Johnny naprawdę śpiewa z wnętrza siebie. Jego postać jest pełna emocji. W śpiewie całkowicie się odsłania, to jest seksowne, ale też jednocześnie wzruszające, odważne, piękne i pełne uczucia?. Burton dodaje: ?Johnny ma bardzo przyjemny tembr głosu. Jego głos wyraża jego wnętrze, to właśnie jest takie wspaniałe?. Zdaniem Deppa, kluczem do zrozumienia postaci Sweeneya Todda jest to, żeby nie traktować go jako mordercy, tylko jako ofiarę: ?Sweeney jest niezaprzeczalnie mroczną postacią. Ale sądzę, że jest też bardzo wrażliwy. Jest nadwrażliwcem, który doświadczył w życiu wielkiej tragedii, prawdziwej traumy. Spotkała go ogromna niesprawiedliwość. Zawsze uważałem, że trzeba go widzieć raczej jako ofiarę. Chcę powiedzieć, że każdy, kto był potraktowany tak niesprawiedliwie jak on, a kto potem chce się zemścić na swoich prześladowcach i staje się mordercą, jest prawdopodobnie niespełna rozumu. Zawsze uważałem, że jest lekko otępiały. Może nie jest głupi, ale zawsze jest jakby krok z tyłu. Jego idealne życie, idealny świat zamienił się w gruzy. Spędził piętnaście lat w piekle. Teraz jedynym sensem jego życia jest zemsta na tych wszystkich, którzy wyrządzili mu krzywdę?. ?Aktorstwo Johnny?ego Deppa w tej roli jest najwyższej próby? ? podkreśla Sondheim. ? ?Sweeney żyje pragnieniem zemsty, jest w nim nieustannie palący gniew i poczucie krzywdy, które popychają do przodu akcję filmu. Do wyrażenia tego dosyć wąskiego spektrum emocji Johnny znajduje niesłychanie szeroką gamę środków wyrazu. Jego kreacja jest intensywna, wrząca, ciśnienie nigdy nie spada. Johnny pokazuje prawdziwy gniew?. ?On nie umie być szczęśliwy? ? mówi Depp o swoim bohaterze. ?Aż do chwili, kiedy zaczyna realizować swój plan zemsty i zbliżać się do swojego celu, którym jest poderżnięcie gardeł wszystkim, którzy go skrzywdzili?. Ulubionym narzędziem zbrodni Sweeneya są lśniące brzytwy, które są też jego narzędziem pracy jako fryzjera. Dowiadujemy się, że pani Lovett przechowała je przez piętnaście lat jego zesłania w Australii. ?Myślę, że samo to pokazuje, jak bardzo pani Lovett jest w nim zakochana ? opowiada Bonham Carter ? Mogłaby łatwo sprzedać te brzytwy, bo są dużo warte. Ale ona tego nie robi. Przechowuje brzytwy i myślę, że robi to w nadziei, że Benjamin Barker któregoś dnia wróci. Te brzytwy przypominają jej o nim?. Kiedy Sweeney znowu trzyma w ręku swoje brzytwy, które są dla niego zarazem źródłem utrzymania i narzędziem, śpiewa o nich wzruszającą balladę ?My Friends?. ?Brzytwy są dla niego jak rodzina ? wyjaśnia Depp ? Są jego jedyną miłością po tym, jak stracił rodzinę?. ?Kiedy Johnny sięga po raz pierwszy po powrocie po brzytwę i trzyma ją w ręku, jest to moment czystej miłości? ? dodaje Logan. ? ?A kiedy śpiewa dla nich piosenkę, jest to piosenka o miłości. Właściwie przytula wtedy do siebie brzytwę. Przez cały film trzyma je w specjalnym pokrowcu, podobnym do kabury?. Jednym połączeniem między Sweeneyem Toddem a prawdziwym światem jest pani Lovett. ?Ta postać jest jednym z większych osiągnięć dwudziestowiecznego dramatu? ? uważa Logan. ? ?Jest przeciwwagą dla Sweeneya, który jest ponury, zamknięty w sobie i skupiony na swoich planach. Pani Lovett wnosi do filmu życie, i energię. Ma taki wyjątkowy błysk w oku. Razem ze Sweeneyem tworzy mieszankę wybuchową?. ?Wiele aktorek starało się o tę rolę? ? opowiada Richard Zanuck. ? ?Wiele naprawdę wielkich gwiazd prosiło o spotkania i prezentowało swoje umiejętności wokalne. Niektóre z nich śpiewały tylko z akompaniamentem pianina. Było około ośmiu takich aktorek. Urządziliśmy też po kilka castingów w Londynie i Nowym Jorku. Poza tym wiele znanych aktorek nie uczestniczyło w castingach, ale nagrało próbki piosenek i przysłało nagrania na płytach?. Helena Bonham Carter (Harry Potter i Zakon Feniksa) zakochała się w musicalu Sondheima jako nastolatka. ?Pamiętam, jak siedziałam w salonie śledząc partyturę, czytając teksty piosenek i słuchając jednocześnie muzyki? ? opowiada. ? ?Ta muzyka całkowicie mnie pochłonęła. Zawsze uwielbiałam Sondheima. Jego umiejętność komponowania muzyki i pisania tekstów piosenek to prawdziwy geniusz?. Ale jej miłość do musicalu obejmowała coś więcej, niż tylko muzykę i teksty piosenek. ?Od kiedy skończyłam trzynaście lat, chciałam zagrać panią Lovett? ? mówi z uśmiechem aktorka. ? ?Nawet zaczęłam się czesać tak jak ona?. Mimo że Bonham Carter marzyła o roli pani Lovett jako nastolatka, nigdy właściwie nie zastanawiała się nad tym, czy jej zdolności wokalne są wystarczające. ?Zawsze chciałam zagrać w musicalu, ale właściwie nie byłam pewna, czy umiem śpiewać. No, może tylko pod prysznicem? ? opowiada. Bonham Carter dała więc sobie trzy miesiące na naukę. ?Na szczęście znalazłam niesamowitego nauczyciela. Nazywał się Ian Adam. Niestety, umarł niedawno. Ian specjalizował się w uczeniu aktorów śpiewu. Dziewięćdziesiąt procent jego pracy to po prostu zbudowanie u aktora poczucia pewności siebie i wiary w to, że potrafi śpiewać. Musisz wierzyć w to, że otworzysz usta i wydasz z siebie dźwięk. Od czerwca do września 2006 r. codziennie ćwiczyłam śpiew. Nauczyłam się też praktycznie całej partytury, tak bardzo zapaliłam się do tego projektu. Uznałam, że moją szansą jest stworzenie kreacji aktorskiej. Wiedziałam, że Sondheimowi podobała się Judi Dench w ?A Little Night Music?, bo zagrała doskonale pod względem aktorskim. Pomyślałam: ?Jeśli mi się uda przekazać prawdę emocjonalną w tych piosenkach, to moja jedyna szansa??. Mimo że Burton pracował wcześniej z Bonham Carter przy Planecie małp, Dużej rybie i Charlie?em i fabryce czekolady, obsadzenie jej w roli pani Lovett nie wydawało mu się oczywiste. Jednym z problemów był fakt, że Helena Bonham Carter jest jego partnerką życiową, a Burton chciał uniknąć wrażenia, że obsadza ją w głównej roli, bo jest jego dziewczyną. ?Bardzo się tym martwiłem, bo to rola niezwykle ważna dla filmu. Zresztą, to nie miała być tylko moja decyzja. Sondheim miał tu głos decydujący? ? opowiada reżyser. ? ?Obsadzając taką rolę musisz być pewny, że aktor sobie poradzi?. ?Pomimo że są razem, Tim zachował absolutną obiektywność? ? podkreśla Zanuck. ? ?Nigdy nie widziałem, aby ktoś był tak obiektywny w podobnej sytuacji, oceniając osobę, z którą jest tak blisko związany?. Nie wiedząc o decyzji Burtona, Sondheim obejrzał taśmy z przesłuchań kandydatek do roli i także wybrał Bonham Carter. ?Powiedział, że jest zdecydowanie i bez żadnych wątpliwości najlepsza? ? opowiada Zanuck. ? ?Nie chodziło mu o przygotowanie muzyczne, bo mieliśmy też oferty profesjonalnych śpiewaczek i piosenkarek. Miał na myśli ogólne wrażenie: głos, osobowość i wygląd ? to po prostu była nasza pani Lovett?. ?Jeśli mam być szczera, to był prawdopodobnie najpiękniejszy dzień w mojej karierze zawodowej? ? mówi Bonham Carter. ? ?Byłam w zupełnym szoku, zresztą, Tim też?. ?Jest bardzo odważna? ? mówi Johnny Depp o swojej filmowej partnerce. ? ?Bez wątpienia, to najtrudniejsza rola w filmie, a Helena sprawia, że nie możemy sobie w niej wyobrazić nikogo innego. Jej pani Lovett jest jednocześnie delikatna, przerażająca, słodka i zabawna. Ta postać jest wielowymiarowa i Helena to pokazuje?. ?Chciałam pokazać, że jest całkowicie amoralna, pełna energii i życia. Jest osobą, która zawsze sobie jakoś poradzi? ? opowiada Bonham Carter. ? ?Pani Lovett jest tak samo pełna energii i witalna, jak Sweeney jest introwertyczny i depresyjny. Ona ma wiele zdrowego rozsądku, chce stać się szanowanym członkiem klasy średniej. Ale motorem jej postępowania, cechą, która ją definiuje, jest to, że pani Lovett jest tragicznie zakochana w mężczyźnie, który jej nie zauważa?. ?Myślę, że pani Lovett wolałaby, żeby Sweeney nie myślał cały czas o zemście i zabijaniu, żeby był bardziej romantyczny i poświęcał jej więcej uwagi? ? mówi Depp. ? ?Kontakt wzrokowy nie jest najmocniejszą stroną Sweeneya ? nawet w scenach z biedną panią Lovett?. ?Jest coś bardzo smutnego, wzruszającego i sentymentalnego, ale też szalonego w takiej postaci? ? tłumaczy Burton. ? ?Dlatego razem tworzą tak doskonałą parę. Tak naprawdę to film o związku dwojga ludzi?. Jednak uczucia pani Lovett nie koncentrują się tylko na Toddzie. Jest jeszcze Toby (Edward Sanders), młody asystent Pirelliego, którym zaczyna się ona opiekować. ?Myślę, że obsesyjnie pragnie być matką? ? opisuje swoją bohaterkę Bonham Carter. ? ?Uważa się właściwie za matkę, widzi siebie trochę jak Matkę Naturę. Ma potężny instynkt macierzyński, opiekuje się ludźmi, zwłaszcza Sweeneyem i Tobym. Jest chyba niespełniona jako matka. Wyobraziłam sobie, że może miała kiedyś dziecko, które straciła. To by mogło być to zdarzenie, które doprowadziło ją na skraj szaleństwa. Także w swoich kontaktach z Tobym zachowuje się jak niespełniona matka. Toby szanuje ją i słucha jej. Sweeney nie. Mimo wszystko pani Lovett jest bardzo samotna. Jej wychowanek Toby uważa ją za damę. To jeszcze jedna rzecz, której zawsze chciała ? marzyła, żeby być elegancką damą. Toby widzi ją tak, jak pani Lovett chce być postrzegana?. Rolę sędziego Turpina, przyczyny nieszczęść Sweeneya Todda i przedmiotu jego zemsty, Burton chciał powierzyć utalentowanemu aktorowi, który będzie w stanie ją udźwignąć. ?Sędzia jest kluczową postacią w tej historii? ? mówi Zanuck. ? ?To z powodu jego intrygi Sweeney zostaje uwięziony, a kiedy wraca do Londynu, sędzia staje się przedmiotem jego obsesyjnego pragnienia zemsty. Potrzebowaliśmy kogoś, kto nie zostanie przytłoczony przez Johnnego Deppa, jakiegoś godnego przeciwnika. Musiał to być aktor, który umie śpiewać. I musiał nadawać się do roli czarnego charakteru. A nikt nie umie zagrać niesympatycznej postaci tak oszczędnymi środkami jak Alan Rickman?. ?Alan zawsze był jednym z moich ulubionych aktorów. Ale nie uświadamiałem sobie do tej pory, jak dobrze śpiewa? ? opowiada Burton. ? ?W swojej grze przypomina trochę aktorstwo Vincenta Price?a. Nie musi nic mówić, wygłaszać żadnych kwestii na ekranie, żeby wyrazić emocje swojego bohatera. Nawet kiedy gra negatywnego bohatera, widz potrafi go zrozumieć, bo w jest w nim też jakaś łagodność i delikatność?. ?Alan jest niesamowity? ? zgadza się Depp. ? ?Potrafi być absolutnie przerażający i, w tym samym ujęciu, odwrócić głowę i zamienić się we wcielenie słodyczy i spojrzeć na ciebie takimi oczami małego szczeniaczka. Rickman to naprawdę ktoś?. Pomimo że nauka śpiewu była jednym z przedmiotów w programie studiów Rickmana w Royal Academy of Dramatic Art (RADA) w Londynie, Rickman nigdy nie śpiewał w żadnym ze swoich filmów. ?Co prawda grałem główną rolę w musicalu, który był przedstawieniem dyplomowym mojego roku i, podczas moich pierwszych lat w teatrze, śpiewałem chórki w musicalu ?Guys and Dolls?? ? opowiada aktor. ?Zawsze lubiłem śpiewać, ale nigdy nie sądziłem, że wezmę udział w takim projekcie. Dobrze jest trafić na takie wyzwanie, kiedy człowiek najmniej się tego spodziewa?. Rolę Pirelliego, ekscentrycznego włoskiego fryzjera, który odkrywa prawdziwą tożsamość Sweeneya, ale sam też skrywa pewną tajemnicę, Burton powierzył utalentowanemu brytyjskiemu komikowi Sachy Baronowi Cohenowi. Jest to jego pierwszy film po fenomenalnym sukcesie komedii Borat: Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej. ?Pirelli jest konkurencją dla Sweeneya z zawodowego punktu widzenia. Dochodzi między nimi do konfrontacji na jednym z placów miejskich? ? opowiada producentka Laurie MacDonald. ? ?Jest pomyślany jako postać komiczna, więc Sacha mógł wykorzystać w tej roli swój talent komediowy. Myślę, że widzowie będą zaskoczeni, jak dobrze śpiewa i jak znakomitym jest aktorem, jak dobrze jego gra pasuje do fantastycznej scenerii filmu?. ?Podpisaliśmy z nim kontrakt jeszcze zanim zobaczyliśmy Borata i zanim Sacha stał się tak sławny? ? wspomina Zanuck. ? ?Poprosił o spotkanie. Spotkaliśmy się po raz pierwszy w studio nagraniowym. Nie zdawałem sobie wcześniej sprawy, jaki jest wysoki, ma przynajmniej metr dziewięćdziesiąt pięć, no i jaki jest przystojny. Sacha powiedział nam, że zawsze uwielbiał ten musical, i że jako młody chłopak śpiewał w chórze, więc poprosiliśmy go, żeby stanął przed mikrofonem. Nie był przygotowany, żeby zaśpiewać jakąś piosenkę ze ?Sweeneya Todda?, ale zaśpiewał nam praktycznie całego ?Skrzypka na dachu? i to w taki sposób, że ja i Tim znaleźliśmy się praktycznie na podłodze, kompletnie powaleni. Był bardzo zabawny, a my, tarzając się ze śmiechu, uświadomiliśmy sobie, że ma znakomity głos. W tamtym momencie zdecydowaliśmy, że powinien dostać tę rolę. I jest w filmie znakomity. Sacha daje w Sweeneyu Toddzie prawdziwy popis?. Depp potwierdza opinię Burtona: ?Podziwiałem Sachę od wielu lat, od czasów Alego G. Przyszedł na spotkanie i od razu nas do siebie przekonał. To przyjemność patrzeć, jak gra i pracować z nim. To jakby spotkać nowego Petera Sellersa. Sacha jest niesłychanie utalentowany?. W roli nikczemnego pomocnika sędziego, kościelnego Bamforda, zobaczymy Timothy?ego Spalla. Spall jest jednym z najbardziej szanowanych brytyjskich aktorów filmowych, telewizyjnych i teatralnych. Ostatnio zagrał Petera Pettigrew w serii filmów o Harrym Potterze. Podobnie jak Rickman, Spall jest absolwentem RADA i śpiewał tam w przedstawieniach studenckich. Śpiewał także w komedii muzycznej ?Topsy-Turvy? w reżyserii Mike?a Leigh, opowiadającej o współpracy dwóch tytanów brytyjskiej operetki, Gilberta i Sullivana. ?Moja postać w Sweeneyu Toddzie jest absolutnie obrzydliwa? ? mówi Spall. ? ?Jest drobną płotką we władzach parafialnych, ale posiada sporą władzę dzięki swoim związkom z Sędzią Turpinem, któremu oddał w przeszłości wiele przysług. Jest jakby jego ochroniarzem i chłopcem na posyłki, dostarcza mu rzeczy, których Sędzia potrzebuje. Niektóre z tych zleceń są legalne, inne nie do końca. Do tego jest bardzo brutalny. To nie jest przyjemna postać?. Obsadę uzupełniają utalentowani młodzi aktorzy, dla których Sweeney Todd jest debiutem fabularnym. Należą do nich Jamie Campbell Bower (Anthony), który jest uczniem klasy maturalnej, oraz Jayne Wisener (Johanna), która studiuje na drugim roku w Królewskiej Akademii Muzyki i Teatru w Glasgow, a także uczeń szkoły podstawowej Edward Sanders (Toby). Film jest też debiutem filmowym weteranki londyńskiego West Endu, Laury Michelle Kelly, która ma na swoim koncie role w musicalach ?Mamma Mia?, ?Mary Poppins? oraz ?Władca pierścieni?, w którym zagrała Galadrielę.
AKT TRZECI: MUZYKA I PIOSENKI
?Muzyczna strona filmu była dla nas bardzo ważna? ?podkreśla Zanuck. ? ?Nasza historia opowiadana jest poprzez muzykę. Chcieliśmy, aby każdy członek obsady sam wykonywał swoje piosenki. W filmie wszyscy aktorzy śpiewają własnym głosem?. A jednak, z wyjątkiem Laury Michelle Kelly, która gra rolę żebraczki, żaden inny członek obsady Sweeneya Todda nie jest profesjonalnym wokalistą. ?Stephen Sondheim pisze najbardziej skomplikowaną i wymagającą muzykę w historii musicalu, dlatego dla naszych aktorów wykonywanie jego piosenek jest wyzwaniem porównywalnym z wspinaniem się na Mount Everest bez butli z tlenem i Szerpów? ? wyjaśnia John Logan. Po to, aby aktorzy mogli ćwiczyć sceny przy muzyce, Mike Higham, producent muzyczny, z którym Burton współpracował wcześniej przy Gnijącej pannie młodej, stworzył wersję ścieżki dźwiękowej bez piosenek. ?Niesamowicie było nauczyć się słyszeć i rozróżniać różne warstwy dźwięków, sekcję smyczków, sekcję instrumentów dętych, usłyszeć je wszystkie prawie oddzielnie od siebie, w izolacji ? to naprawdę otworzyło mi oczy? ? opisuje swoje przeżycia Depp. Aktor nagrał większość swoich piosenek na płycie demo w Los Angeles, ale w Londynie nagrał je od nowa. ?Nie zdawałem sobie wcześniej sprawy, jakie to skomplikowane. Nawet kiedy widziałem przedstawienia, albo słuchałem płyty, nie wydawało mi się to wcale takie skomplikowane. Ale kiedy usłyszy się muzykę bez wokalu, człowiek uświadamia sobie, że muzyka Sondheima jest niesłychanie wyrafinowana, pełna dysonansów?. ?Momenty harmonii w ścieżce dźwiękowej Sweeneya Todda są tak piękne, bo są nieoczekiwane? ? dodaje Bonham Carter. ? ?Ale to, co kocham w tej muzyce najbardziej, to jej wymiar emocjonalny. Jedna z moich piosenek to ?Wait?. To piękna kołysanka. Wydaje się prosta, ale kiedy dokładniej się w nią wsłuchamy, jest upiorna. Śpiewam ją z towarzyszeniem pianina, i akompaniament składa się prawie z samych dysonansów. Oczywiście, pokazuje to stan duszy Sweeneya. Wiele tematów muzycznych i wyczuwalne w nim napięcie, które nigdy nie opada, jest odbiciem stanu umysłu, serca i duszy Sweeneya?. Ścieżka dźwiękowa została nagrana podczas czterech dni w London Air Studios przez sześćdziesięcioczteroosobową orkiestrę skompletowaną specjalnie na potrzeby filmu. Jest to największa orkiestra, jaka kiedykolwiek wykonywała muzykę Sondheima. ?Dodaliśmy 30 par skrzypiec, więcej rogów i tubę, po to, żeby nasza orkiestra brzmiała pełniej, szerzej i lepiej? ? opowiada Higham. ? ?Dzięki temu ma ona swoje własne, unikalne brzmienie?. Proces nagrywania muzyki był nadzorowany przez Stephena Sondheima, a orkiestrą dyrygował współpracujący z nim Paul Gemignani. ?Siedzieć tam z Timem po jednej stronie i Stephenem Sondheimem po drugiej, to było fascynujące przeżycie dla nas wszystkich? ? opowiada Zanuck. ? ?Stephen był w swoim żywiole, potrafi usłyszeć flet, który lekko wypada z tonacji, tak jak Tim kątem oka może zauważyć, co robi jakiś statysta pięćdziesiąt metrów dalej?. Po zakończeniu prac nad nagraniem muzyki, następnym etapem było nagranie piosenek. Ale zanim zaczęto je nagrywać, wszyscy aktorzy odbyli próby, śpiewając swoje piosenki przed Sondheimem, który specjalnie przyleciał na kilka dni do Londynu, żeby ich usłyszeć. ?To było potwornie stresujące? ? wspomina Bonham Carter. ? ?Wiedziałam, że Sondheim zaaprobował obsadzenie mnie w mojej roli. Ale teraz musiałam przed nim zaśpiewać. Ale na szczęście spodobało mu się moje wykonanie?. Timothy Spall dodaje: ?Potrafię śpiewać, ale nie jestem profesjonalnym wokalistą. Śpiewanie przed Sondheimem było trochę jak granie Hamleta przed Szekspirem?. Naturalnie, Sondheimowi zależało na wysokim poziomie muzycznym filmu, ale interesowała go też strona aktorska. Kompozytor tłumaczy: ?Wolę śpiewających aktorów, niż wokalistów, którzy usiłują grać. Może ich piosenki nie są idealne od strony muzycznej, ale popychają akcję do przodu, a to jest moim zdaniem najważniejsze?. Nagrywanie piosenek zajęło sześć tygodni w listopadzie i grudniu 2006 r. i odbyło się w Air Studios oraz Eden Studios w Londynie. ?Co prawda nagrałem większość piosenek na moim demo w Los Angeles ? opowiada Depp ? ale później w Londynie i tak nagrałem je jeszcze raz z towarzyszeniem orkiestry. Cały ten proces w dziwny sposób wydawał mi się naturalny, w końcu muzyka jest moją pierwszą miłością?. Jednak to Bonham Carter miała najtrudniejsze zadanie. Nie tylko miała do zaśpiewania najwięcej utworów, ale też były one najbardziej skomplikowane. Znakiem rozpoznawczym jej bohaterki jest piosenka ?The Worst Pies In London?, podczas śpiewania której pani Lovett piecze tytułowy pasztet. ?To bardzo błyskotliwa piosenka? ? twierdzi aktorka. ? ?Sondheim napisał ją jako prawdziwy popis aktorskich możliwości. Jest bardzo skomplikowana. Tempo jest bardzo szybkie, a w dodatku ta piosenka w cudowny sposób pokazuje charakter pani Lovett. Widzimy ją rozwibrowaną, szaleńczą, energetyczną. Ta piosenka pokazuje, jak myśli i działa pani Lovett. A jednocześnie prezentuje pewne fakty dotyczące jej życia: to, że jest właścicielką piekarni, że piekarnia podupada, a pani Lovett jest zgorzkniała. I w dodatku pani Lovett w trakcie śpiewania piecze pasztet, więc jest to naprawdę ciężka praca?. Bonham Carter wzięła nawet kilka lekcji pieczenia ciast i pasztetów od specjalistki w zakresie kuchni historycznej. Ruchy jej postaci podczas pieczenia musiały zostać zsynchronizowane z muzyką oraz wzięte pod uwagę podczas nagrywania ścieżki dźwiękowej. ?Kiedy kręcisz film, musisz wykonywać każdy ruch przy każdym dublu dokładnie tak samo, aby zapewnić zgodność na etapie montażu? ? wyjaśnia Bonham Carter. ? ?Przy tej piosence, każdy mój ruch musiał być wykonywany w dokładnie tym samym momencie piosenki. Myślę, że zaśpiewałam do tej pory tę piosenkę około pięciuset razy, najpierw ćwicząc odpowiednie ruchy, potem podczas przesłuchań pracując nad jakością śpiewu, a potem nagrywając różne wersje i podejmując decyzję, która z nich ostatecznie znajdzie się w filmie?. Ponieważ w Sweeneyu Toddzie historia opowiadana jest głównie za pośrednictwem piosenek i muzyki, a nie dialogów, podczas nagrywania piosenek chodziło o coś więcej, niż tylko techniczną doskonałość. Aktorzy najpierw nagrali swoje piosenki, a dopiero potem rozpoczęły się zdjęcia do filmu. Oznaczało to, że będą później podczas zdjęć śpiewać z playbacku. Dlatego wykonanie piosenek w studio nagraniowym musiało też być bezbłędne z aktorskiego punktu widzenia. Aktorzy już podczas nagrywania piosenek musieli znaleźć pomysł na swoje postacie i utożsamić się z nimi ? mimo że zdjęcia miały się rozpocząć kilka miesięcy później. ?To wymagało narzucenia sobie bardzo odmiennej dyscypliny? ? opowiada Depp. ? ?Kiedy nagrałeś piosenkę, nic już nie można było zmienić. Dokonywało się wiążących decyzji dotyczących swojej postaci na długie miesiące przed rozpoczęciem zdjęć. A jednocześnie podczas zdjęć trzeba było jakoś dopasować się do nagrania i jeszcze je ulepszyć, sprawić, żeby było bardziej przekonujące?. Zdjęcia do filmu rozpoczęły się 5 lutego 2007 r. w wytwórni filmowej Pinewood w Anglii. Burton nakręcił tam wcześniej Batmana oraz Charliego i fabrykę czekolady. Podczas zdjęć aktorzy musieli zsynchronizować ruchy ust z playbackiem, co sprawia czasem trudności nawet profesjonalnym wokalistom. ?Trzeba starać się grać tak, jakby się brało udział w danej scenie po raz pierwszy, ale jednocześnie trzeba pozwolić dać się prowadzić nawykom wypracowanym podczas wcześniejszych nagrań? ? opisuje ten proces Bonham Carter. ? ?Nie można sprawiać wrażenia, że śpiewa się z pamięci, że człowiek stara się coś zilustrować czy zademonstrować swoimi gestami. Trzeba po prostu wykonywać gesty i starać się, żeby wyszło to naturalnie. Czasem myślałam, że wolałabym zaśpiewać te piosenki na żywo podczas zdjęć, ale wtedy oczywiście jakość dźwięku byłaby dużo gorsza?. ?Obserwując Helenę i Johnny?ego, byłam pod wrażeniem? ? opowiada Laura Michelle Kelly, profesjonalna wokalistka musicalowa, która w Sweeneyu Toddzie debiutuje na ekranie. ? ?Nigdy bym nie przypuszczała, że po raz pierwszy śpiewają publicznie. Wszyscy sprawiali wrażenie tak pewnych siebie. Ważna jest umiejętność przekazania śpiewem emocji, to, żeby nie śpiewać mechanicznie ? i tutaj właśnie oboje pokazali swój kunszt. Wielu profesjonalistów uważa, że piosenki Sondheima należą do najtrudniejszego repertuaru, ze swoimi zmianami tempa i melodii. Wszystkie są bardzo trudne technicznie. Wielu ludzi przygotowuje się do ich śpiewania przez lata. A tymczasem tych dwoje śpiewa je całkiem naturalnie. Wiele się nauczyłam, obserwując ich pracę?. Burton uważał, że z filmu należy usunąć wszystkie typowe ?broadwayowskie? chwyty jeśli chodzi o muzykę oraz aktorstwo. ?Na Broadwayu widzowie są przyzwyczajeni do tego, że piosenki kończą się grzmiącym ?ta-tam?, które jest dla nich sygnałem, że pora zacząć klaskać. Nie można przenieść tego efektu do filmu? ? wyjaśnia reżyser ? ?Z jednej strony wydawało mi się, że kręcę film niemy, i dlatego potrzebny jest pewien specjalny styl aktorski, lekko przerysowany i bardzo ekspresyjny, ale z drugiej strony jak ognia unikałem broadwayowskiego sposobu śpiewania. Chociaż zostało może kilka takich scen? Musiałem znaleźć równowagę między tymi skrajnościami. Zależało mi na ekspresyjnej grze w stylu kina niemego albo starego filmu grozy, ale starałem się unikać typowej dla Broadwayu szarży?. ?To nie jest nagranie broadwayowskiego musicalu, tylko film? ? podkreśla Logan. ? ?Tim był bardzo wyczulony na zbyt ekspresyjną grę aktorską, na koturnowość, na przesadne ?upiększanie? swojej gry i staranie się, żeby była ona widoczna nawet z galerii. W musicalu jest miejsce na taki nadmiar ekspresji aktorskiej, na używanie zbyt grubej kreski ? to w końcu historia o szalejących namiętnościach, pełna nieco patetycznej muzyki. Ale Tim był bardzo czujny, starał się utrzymać realizm i prawdę. Chciał pokazać prawdziwych ludzi, którzy stają się uczestnikami tragicznych wydarzeń. Nie uciekał od pokazywania rozpaczy i skrajnych emocji. Jako miłośnik teatru i kinoman muszę stwierdzić, że to była genialna strategia. Tim tak jakby mówił : ?Szanujemy i kochamy musical. Zawsze będziemy o nim pamiętali. Ale to, co robimy, ma być przede wszystkim filmem kinowym??.
AKT CZWARTY: TWORZENIE ŚWIATA SWEENEYA
Filmy Burtona zawsze spotykały się z uznaniem za wysmakowaną scenografię i stylowe efekty wizualne. W Sweeneyu Toddzie reżyser powierzył zadanie wyczarowania na ekranie dziewiętnastowiecznego Londynu dwukrotnemu laureatowi Oscara, scenografowi Dantemu Ferretti. Ferretti jest jednym z uznanych mistrzów swojej profesji. Zdobył międzynarodową sławę dzięki pracy ze zmarłym już legendarnym włoskim reżyserem Federico Fellinim. Ferretti współpracował z nim przy sześciu filmach, zanim przeniósł się do Hollywood, gdzie następnie współpracował wielokrotnie z Martinem Scorsese przy takich filmach jak Wiek niewinności, Gangi Nowego Jorku oraz Awiator, a także z Brianem De Palmą przy Czarnej dalii i z Neilem Jordanem przy Wywiadzie z wampirem. ?Znałem pracę Dantego jeszcze z czasów jego współpracy z Fellinim. W pracy z kimś, kto pracował z Fellinim, jest specjalna energia? ? mówi Burton. ? ?Sprowadza się to do tego, że czujesz, że robisz film nie po to, żeby osiągnąć sukces finansowy. Dante jest artystą. Wchodzisz do jego pracowni i widzisz, że Dante sam szkicuje swoje pomysły. Jest w tym wiele energii. Kiedy pomyśli się o karierze Dantego i tym wszystkim, czego dokonał... Praca z nim była dla mnie bardzo ekscytująca?. Z kolei Ferretti zawsze uważał, że Burton przypomina Felliniego, także z powodu swojego artystycznego temperamentu. Burton zawsze rysuje coś albo szkicuje. ?Zawsze tak uważałem. Uważałem, że przypomina Felliniego? ? mówi scenograf. ? ?Jest taki kreatywny. Zawsze coś rysuje, dokładnie jak Fellini. Są do siebie bardzo podobni?. Burton nie chciał tworzyć realistycznej scenografii dziewiętnastowiecznego Londynu. ?Zdecydowaliśmy się nie przykładać wagi do wierności prawdzie historycznej, bo nasza historia jest trochę baśniowa. Chcieliśmy pokazać Londyn wystylizowany? ? opowiada reżyser. Burton wysłał Ferrettiemu płytę DVD z filmem Syn Frankensteina, żeby pokazać, jaki jest jego pomysł na scenografię. ?Tim powiedział: ?Chciałbym pokazać Londyn taki, jak w starych czarno-białych filmach hollywoodzkich?? ? opowiada scenograf. ? ?Nie za dużo detali, wrażenie czarno-białego filmu, stonowane kolory. Nasza scenografia jest bardzo graficzna. Tim jest niesłychanie kreatywny. Zawsze ma bardzo jasną wizję tego, co chce osiągnąć. Jest wielkim reżyserem, a każdy, kto obejrzy jego filmy, przekona się, że najważniejsza jest dla niego strona wizualna?. Unikalną stronę wizualną filmu buduje też wykorzystanie w scenach retrospekcji oraz marzeń bohaterów scenografii i kostiumów w jasnych, żywych kolorach. ?W musicalu to piosenki opowiadają o tym, że Sweeney stracił żonę, którą odebrał mu przemocą sędzia Turpin? ? mówi producentka Laurie MacDonald. ? ?Jednak film dał nam możliwość ukazania tej części historii, możemy pokazać Sweeneya takiego, jaki był wcześniej i takiego, jakim się stał. Te nasycone kolorami sceny zdecydowanie kontrastują z mroczną scenografią Ferrettiego oraz budują kontrast między tym, jaki Sweeney był kiedyś, a tym, jaki jest teraz?. Burton znany jest ze swojej zdolności wyczarowywania na ekranie fantastycznych światów z wykorzystaniem tradycyjnych technik filmowych, takich jak budowa dekoracji w studio, a nie efekty komputerowe. Jednak planował wykorzystanie w Sweeneyu Toddzie zdjęć na tle zielonego ekranu z użyciem tylko minimalnej ilości rekwizytów i dekoracji (technologia ta znana jest z filmów Sin City oraz Sky Kapitan i świat jutra). ?Jednym z powodów był budżet filmu? ? tłumaczy reżyser. ? ?Ale kiedy dobrze to przemyślałem, zrozumiałem, że scenografia pomaga mnie i aktorom w pracy. Pomaga całej ekipie. Poza tym, w tym filmie aktorzy śpiewają swoje piosenki. Uznałem więc, że śpiewanie z zielonym ekranem za plecami sprawi, że aktorzy będą zbyt oddaleni od rzeczywistości, że będzie to dla nich praktycznie koszmar. Myślę, że w tym konkretnym filmie naprawdę potrzebowaliśmy tradycyjnej scenografii z racji śpiewania?. Jeden z producentów filmu, Richard D. Zanuck, dodaje, że różnica w kosztach pomiędzy green screenem a tradycyjną scenografią była w tym wypadku minimalna. ?Uświadomiliśmy sobie, że koszty będą porównywalne w wypadku, jeśli nakręcimy cały film w technologii cyfrowej, i jeśli inteligentnie wykorzystamy tradycyjne dekoracje, używając komputera po to, żeby tworzyć perspektywę i tylko niektóre sceny kręcąc na tle zielonego ekranu. Tim czuł się zdecydowanie bardziej komfortowo przy takim sposobie pracy, podobnie jak aktorzy?. Mimo że Feretti był zadowolony z decyzji, że film będzie miał tradycyjną scenografię, oznaczało to też więcej pracy dla niego i jego zespołu. Kiedy rozważano jeszcze wykorzystanie technologii zielonego ekranu, tradycyjne dekoracje domu sędziego Turpina ograniczały się do jednego okna i drzwi ? cała reszta miała być wygenerowana komputerowo. Tymczasem powrót do koncepcji tradycyjnej scenografii oznaczał, że scenografowie będą musieli wybudować makietę całego domu, razem z prowadzącą do niego ulicą wysadzaną drzewami i gigantycznym namalowanym tłem udającym perspektywę. Ferretti zaprojektował i nadzorował budowę kilkunastu kompletnych dekoracji w Pinewood Studios. Skrócenie okresu przedprodukcyjnego oraz stosunkowo mały budżet oznaczały, że Ferretti musiał wykorzystać całą swoją kreatywność, nie tyko po to, aby zbudować wszystkie wymagane dekoracje, ale też żeby zmieścić je na małej przestrzeni w halach Pinewood Studios, jakie ekipa miała do swojej dyspozycji. Rozwiązanie zaproponowane przez Ferrettiego było bardzo kreatywne i nadspodziewanie tanie. Dzięki wykorzystaniu wymiennych frontów kamienic oraz wyjmowanych ścian, dekoracje mogły być używane wielokrotnie, i tak na przykład plac targowy przed kościołem św. Dunstana, który został w całości wybudowany w hali w Pinewood, z łatwością można było zamienić w scenografię Fleet Street, oszczędzając w ten sposób czas i pieniądze. ?To był mój pierwszy film z Dantem, i muszę powiedzieć, że jego praca przewyższyła wszystkie moje oczekiwania? ? chwali scenografa Zanuck. ? ?Nie mieliśmy zbyt dużo pieniędzy i wiedzieliśmy, że nie będziemy sobie mogli pozwolić na zbudowanie wszystkich potrzebnych dekoracji. W związku z tym Dante uprawiał swoisty recycling scenografii, po prostu zmieniając niektóre elementy. Czasem dekoracje są ustawione jedne za drugimi, bo nie mogliśmy sobie pozwolić na wynajęcie większej liczby hal. To, co udało mu się osiągnąć, budzi podziw. Widzowie będą się czuli, jakby byli w Londynie w tamtym okresie. Oczywiście, wykorzystaliśmy też komputerowe możliwości, aby wizualnie powiększyć i przedłużyć dekoracje, więc na ekranie będzie to wyglądało jak szeroko filmowane plenery?. ?Jest coś magicznego dla scenarzysty w tym, że najpierw pisze w scenariuszu ?WNĘTRZE: PIEKARNIA?, a później widzi to, co Tim i Dante stworzyli? ? opowiada scenarzysta filmu John Logan. ? ?Znam Dantego dobrze, bo razem pracowaliśmy przy filmie Aviator i wiedziałem, że wniesie do swojej pracy wielką dbałość o szczegóły. W scenariuszu napisałem, że zakład fryzjerski Sweeneya wygląda na nawiedzony przez duchy, i w filmie każdy centymetr tego świata tak właśnie wygląda. Dekoracje do filmu są bardzo niepokojące, ponieważ są ciemne, pełne niespodziewanych zakrętów i załomów. Nigdy nie wiesz, co może się czaić za rogiem. Może to być Sweeney Todd ze swoją brzytwą, pani Lovett z kawałkiem pasztetu albo Kuba Rozpruwacz. To przerażające dekoracje, i tak przecież powinno być, bo ten film jest też horrorem?. Dla aktorów scenografia zaprojektowana przez Ferrettiego okazała się bardzo inspirująca. ?Zachwyciły mnie dekoracje? ? mówi Helena Bonham Carter. ? ?Uwielbiałam zwłaszcza chodzić po naszej Fleet Street. Ta atmosfera pomagała nam w grze, otoczenie zapraszało wyobraźnię do podróży. Podobało mi się też wnętrze mojego sklepiku?. Innym kluczowym elementem filmu były kostiumy stworzone przez Coleen Atwood. ?Kostiumy są jak jeszcze jeden bohater filmu? ? mówi Burton. ? ?Współpracowałem z Coleen wiele razy i wiem, że ona też tak na to patrzy. Jej rola w procesie produkcji jest równie ważna, jak wszystkich innych członków ekipy kreatywnej filmu. Kostiumy przyczyniają się do wyznaczenia tonacji filmu i pomagają aktorom zrozumieć, jakie są ich postacie, jak mają zagrać?. Praca nad Sweneyem Toddem była wyjątkowym wyzwaniem, ponieważ we wszystkich scenach z wyjątkiem retrospekcji zdecydowano się na użycie bardzo ograniczonej palety kolorów. Jednak dzięki eksperymentom z różnymi fakturami materiałów i projektami Atwood udało się stworzyć wizję, której oczekiwał Burton. ?Sweeney i pani Lovett są silnymi postaciami? ? mówi Burton. ? ?Chcieliśmy osiągnąć taki sam mocny efekt wizualny, jaki widać w starych filmach o Frankensteinie albo Drakuli, i w innych klasycznych horrorach. I taki był nasz cel: chcieliśmy, żeby wizerunek Sweeneya i pani Lovett był nową wersją tamtych klasycznych ikon kultury?. Te same założenia sprawiły, że Tim Burton chciał, aby Sweeney Todd wyglądał prawie jak film czarno-biały, niemal całkowicie pozbawiony innych kolorów. ?Mój pierwszy pomysł polegał na tym, żeby film najbardziej jak to możliwe przypominał stare filmy czarno-białe? ? wyjaśnia pochodzący z Polski operator Dariusz Wolski. ?Tim dał mi do obejrzenia masy starych filmów grozy. Obaj też lubimy film noir. Podobają nam się także klasyczne czarno-białe filmy. Takie było nasze ogólne podejście, chcieliśmy mieć film ekspresjonistyczny, mroczny, z dużą ilością kontrastu, bardzo graficzny. Dante stworzył surową, monochromatyczną scenografię. Potem ja przejąłem pałeczkę, pracując nad oświetleniem. Obejrzeliśmy wcześniej wiele fotografii starego Londynu. Staraliśmy się, żeby Sweeney Todd wyglądał jak stary film nakręcony przy użyciu współczesnej technologii. W nowoczesny sposób nakręciliśmy staroświecki film?. Następnie, na etapie postprodukcji, Wolski wykorzystał technologię Digital Intermediate, aby zdjęcia jeszcze bardziej pozbawić koloru. ?W tym filmie na wszystkie sposoby staramy się pozbawić zdjęcia koloru ? temu celowi służy charakteryzacja, kostiumy, scenografia i cyfrowa postprodukcja wykonana przeze mnie? ? opowiada Wolski. ?Staraliśmy się, żeby film wyglądał prawie na czarno-biały, z odrobiną wyblakłych kolorów tu i tam. No i oczywiście z krwią?. Z faktu, że Sweeney Todd morduje swoje ofiary, podrzynając im gardła, wynikało, że na ekranie pojawi się morze krwi. Naturalnie film Burtona bierze też pod uwagę dziedzictwo musicalu. ?Kiedy pierwszy raz spotkałem się z Timem, od razu zaczęliśmy rozmawiać o tym, że z obejrzenia ?Sweeneya Todda? po raz pierwszy na scenie pamiętamy głównie krew? ? wspomina Logan. ? ?Przy pierwszym morderstwie, Sweeney wykonuje szerokie cięcie brzytwą, a krew rozlewa się łukiem po całej scenie i lśni w świetle reflektorów, które wydobywają jej głęboki czerwony kolor?. ?W rzeczywistości poderżnięcie komuś gardła to brudna i obrzydliwa robota i nie staramy się tego ukryć? ? mówi Logan. ? ?Nie staramy się upiększać zbrodni Sweeneya, ponieważ żeby zrozumieć jego tragedię trzeba też zrozumieć cierpienia, jakie zadaje swoim ofiarom i jego własne upodlenie. Musimy zrozumieć, że jest on zbrodniczym psychopatą, a jednak zacząć mu współczuć. Na tym polega genialność Sweeneya Todda. Uważaliśmy, że bardzo ważne jest to, żeby nie rezygnować z realistycznego pokazywania krwi. Więc kiedy przecina komuś tętnicę szyjną, krew tryska na wszystkie strony i wszystko jest nią zalane?. ?Tim wychowywał się na horrorach? ? uśmiecha się Bonham Carter. ? ?Co sobotę biegał do kina na horror, a Johnny też je uwielbia. I wyraźnie widać, że szukali tam inspiracji do naszego filmu. Sweeney Todd jest horrorem. Ale Tim jest dosyć przewrotny. W filmie jest masa kiczu, co bardzo go bawi, i masa krwi, co także go bawi. Jest w tym wiele czarnego humoru. I mam nadzieję, że nie jest to naprawdę przerażające, tylko raczej śmieszno-straszne, śmieszne w pewien inteligentny i przewrotny sposób?. ?Sweeney Todd jest, aby użyć klasycznych terminów teatralnych, krwawą tragedią zemsty? ? podsumowuje Logan. ? ?Jest też hołdem złożonym tradycji makabrycznych przedstawień teatru Grand Guignol i nawiązuje do tradycji zeszytowych powieści popularnych (?penny dreadfuls?), czytanych w wiktoriańskim Londynie. Należy jednak podkreślić, że przedstawianie krwi w Sweeneyu Toddzie nie ma wydźwięku sadystycznego. Krew w filmie nie jest zbędnym elementem fabuły. Jest w sposób integralny częścią świata bohaterów, więc zrezygnowanie z pokazania jej oznaczałoby zdradę prawdy artystycznej filmu, co byłoby całkowicie sprzeczne z wizją reżysera i koncepcją filmu. Sprowadza się to do tego, że Sweeney Todd opowiada o mordowaniu ludzi. Główny bohater tak bardzo pragnie zemsty, że morduje swoje ofiary brzytwą, a ich krew leje się na wszystko dookoła ? na ich ciała, ale też na twarz i ręce Sweeneya. Todd jest zbrukany krwią swoich ofiar w sensie dosłownym i metaforycznym?.
EPILOG
Fragment Sweeney Todda miał swoją światową premierę podczas festiwalu filmowego w Wenecji we wrześniu, podczas którego Burton odebrał też Złotego Lwa za całokształt twórczości. Widzom pokazano osiem minut filmu, w tym scenę, w której Depp śpiewa balladę ?My Friends?. Reakcja publiczności festiwalowej na pokazany fragment była entuzjastyczna. ?Mam nadzieję, że film okaże się dla widzów chociaż w połowie tak ekscytującym i wciągającym przeżyciem, jakim dla nas była jego produkcja? ? mówi Bonham Carter. ? ?Myślę, że będzie wielkim sukcesem. Ten film to trochę jak małżeństwo umysłów Tima i Stephena Sondheima. Obaj dzielą podobny sposób widzenia świata i mają to samo czarne poczucie humoru. Kochają też muzykę i obaj są bardzo wrażliwi?. ?Liczymy się z możliwością, że nasz film spotka się z protestami fanów oryginalnego musicalu, bo zmieniliśmy trochę scenariusz i nie wykorzystaliśmy wszystkich piosenek? ? przewiduje Burton. ? ?Starałem się zachować jak największą wierność wobec musicalu, ale mimo tego nie jestem pewny, jak zareagują wojujący obrońcy musicalu. Ale z drugiej strony chyba nie ma ich tak wielu? Zrobienie filmu takiego jak ten jest bardzo ryzykowne. Ma on kategorię ?od lat 18?, a jednak jest musicalem. Jest w nim masa krwi, ale z drugiej strony liczymy na widzów, którzy chodzą z reguły na broadwayowskie musicale i omijają krwawe horrory szerokim łukiem. I odwrotnie: widzowie, którzy chodzą na krwawe horrory i omijają musicale szerokim łukiem?. Stephen Sondheim przyznaje, że sporo materiału z oryginalnego musicalu nie znalazło się w filmie i może to być rozczarowaniem dla fanów. Kompozytor dodaje: ?Chciałbym prosić fanów broadwayowskiego musicalu żeby, o ile to możliwe, zostawili swoje wspomnienia za drzwiami. W przeciwieństwie do innych adaptacji filmowych musicali, które widziałem, film Burtona jest próbą całkowitej transformacji formy musicalu w dzieło filmowe. Najważniejszą cechą Sweeneya Todda jest to, że nie jest to filmowy zapis przedstawienia scenicznego. Jest to film oparty na motywach przedstawienia?. ?Najbardziej cieszę się z tego, że wielu widzów, którzy nigdy nie słyszeli o Stephenie Sondheimie i nigdy nie byli na Broadwayu, za pośrednictwem naszego filmu zetknie się po raz pierwszy z tym arcydziełem? ? mówi Logan. ? ?Usłyszą muzykę niepodobną do jakiejkolwiek muzyki skomponowanej przez amerykańskiego kompozytora. Obejrzą oryginalną historię, niepodobną do niczego, co widzieli wcześniej. I zrozumieją dlaczego ludzie, którzy kochają ?Sweeneya Todda? tak jak my, kochają go od tak dawna i tak mocno. W pewien sposób, widzowie w kinie staną się Timem Burtonem albo Johnem Loganem, którzy oglądają po raz pierwszy ten musical dwadzieścia pięć lat temu, i zakochują się w nim na długie lata. Sweeneya Todda można scharakteryzować najkrócej jako mieszankę musicalu i horroru. To film grozy z muzyką, która odgrywa ważną rolę w akcji. Jest to też wciągający film psychologiczny i przewrotna czarna komedia. Jest to również film grozy w stylu makabresek Grand Guignol. Ale przede wszystkim jest to czysta rozrywka. Geniusz Stephena Sondheima, połączony z geniuszem Tima Burtona, przywołują na ekran świat Sweeneya Todda. To wyjątkowe i bardzo ekscytujące przeżycie dla widzów?.
LEGENDA SWEENEYA TODDA
?Kiedy zgodziłem się wyreżyserować ten film, poszedłem do wytwórni i powiedziałem: ?Wiecie, chłopaki, w tym filmie będzie morze krwi?? ? przypomina sobie reżyser Tim Burton, który wcześnie zrozumiał, że ta klasyczna makabreska będzie musiała ociekać krwią tak samo, jak podejrzany farsz do pasztecików pani Lovett. Nie ma co tego ukrywać, Sweeney Todd jest przerażającym mordercą i psychopatą. Chociaż niektórzy badacze twierdzą, że Sweeney Todd jest postacią fikcyjną, inni wskazują na istnienie dokumentów potwierdzających, że w osiemnastowiecznym Londynie rzeczywiście działał na Fleet Street ?zbrodniczy golibroda?. Todd stał się ważnym bohaterem pierwszych tabloidów, tanich powieści zeszytowych opowiadających przerażające historie o zbrodniarzach (?penny dreadfuls?) oraz popularnych przedstawień teatralnych. Medialna kariera Sweeneya Todda staje się potwierdzeniem powiedzenia (pochodzącego z westernu Johna Forda Człowiek, który zastrzelił Liberty Valance?a) głoszącego : ?Kiedy legenda zostaje uznana za fakt, wydrukuj legendę??. Sweeney Todd urodził się rzekomo w 1748 r. Był jedynym dzieckiem pary niestroniących od alkoholu biedaków. W tym czasie Londyn był miastem opanowanym przez choroby i korupcję, brudnym i pełnym nędzy. Młody Todd od najmłodszych lat pracował ciężko u boku swoich rodziców w manufakturze tekstylnej. Jego rodzice zaginęli w tajemniczych okolicznościach, a w wieku czternastu lat Todd został aresztowany za drobną kradzież i osadzony w wiezieniu Newgate. Wyrok można uznać za łagodny, ponieważ większość młodocianych złodziei karano w tym czasie śmiercią przez powieszenie. W więzieniu Todd wszedł w środowisko złodziei i kryminalistów i później stał się pomocnikiem więziennego cyrulika, który sam także był jednym z więźniów. Człowiek ten nazywał się Elmer Plummer. Cyrulicy i balwierze zwyczajowo wykonywali też drobne operacje chirurgiczne. Taka jest geneza tradycyjnego szyldu, jakim w Anglii oznacza się zakłady balwierskie i fryzjerskie, a którym jest tyczka pomalowana w ukośne biało-czerwone paski (czerwony ma symbolizować krew). Terminując u Plummera, Todd nauczył się zawodu balwierza i zdobył podstawowe wiadomości z zakresu anatomii, a także nauczył się niepostrzeżenie okradać kieszenie klientów, którzy rozsiadali się na fotelu fryzjerskim. Te umiejętności przydały mu się, kiedy wyszedł na wolność, jednak wkrótce opanowała go chciwość, zazdrość i chorobliwa furia, które sprawiły, że zaczął mordować swoich klientów. Todd otworzył zakład fryzjerski w domu pod numerem 186 przy Fleet Street, obok kościoła św. Dunstana, pod którym znajdowały się zapomniane tunele i katakumby, gdzie przez wieki grzebano parafian. Todd reklamował swoje usługi, eksponując na wystawie słoiki z usuniętymi przez siebie zębami, obciętymi włosami i krwią pacjentów. Na honorowym miejscu w zakładzie stał jego straszliwy wynalazek: fotel fryzjerski połączony z zapadnią. Aby zatrzeć ślady swoich zbrodni, Todd wybudował zapadnię, która obracała się o 360 stopni. Do fałszywego panelu podłogi przytwierdził fotel fryzjerski. Dlatego kiedy naciskał na dźwignię, deski obracały się pod ciężarem klienta, który wpadał głową w dół do specjalnego zsypu prowadzącego do położonej wiele kondygnacji niżej piwnicy. Deski obracały się dalej aż do ponownego zamknięcia i już po sekundzie zakład znowu sprawiał niewinne wrażenie, z fotelem stojącym po środku podłogi. Wtedy Todd biegł do piwnicy. Jeśli jego ofiara nie zginęła od upadku, zabijał ją przy pomocy brzytwy, a następnie okradał trupa z wszystkich kosztowności i ukrywał ciało w katakumbach pod kościołem, wśród kości dawno zmarłych parafian. Przez jakiś czas zbrodniczy plan działał bez zarzutu, jednak wkrótce Toddowi zaczęło brakować miejsca na ciała kolejnych ofiar. W tym czasie Todd poznał chciwą wdowę Margery Lovett. Wkrótce pani Lovett została jego kochanką i wspólniczką jego zbrodni. Todd kupił pani Lovett piekarnię w zaułku Bell Yard, która była połączona z jego zakładem balwierskim tajnym tunelem prowadzącym przez katakumby. Todd wykorzystywał swoją wiedzę o anatomii, żeby fachowo ciąć na kawałki ciała swoich ofiar i przynosił mięso pani Lovett, która przyrządzała z niego farsz do pasztetów, a skórę i kości nadal ukrywał w katakumbach. Przez jakiś czas zakład balwierski Todda prosperował, a piekarnia pani Lovett zaczęła sobie zdobywać sławę w Londynie, jednak straszliwy smród wydobywający się z katakumb św. Dunstana zwrócił uwagę władz. Podczas śledztwa odkryto świeże zwłoki w katakumbach, a prowadzący sprawę przedstawiciele władz łatwo połączyli fakt tajemniczych zaginięć z rejonie Fleet Street z trupami w katakumbach i krwawymi odciskami stóp, które prowadziły podziemnym tunelem od zakładu fryzjerskiego do piekarni pani Lovett. Wtedy miasto opanowała histeria.
MEDIA I POWIEŚCI ZESZYTOWE
Aresztowanie Todda nie wywołało wielkiego poruszenia, ale kiedy prowadzący śledztwo złożyli wizytę pani Lovett przy Bell Yard, klienci jej piekarni, którzy uwielbiali smak jej pasztecików z mięsem, zrozumieli, że przez długi czas zjadali ofiary zbrodniczego fryzjera. Tłum usiłował na miejscu zlinczować właścicielkę piekarni, jednak władzom udało się przetransportować panią Lovett do więzienia Newgate. Wyznała ona całą prawdę o zbrodniach swoich i Todda i popełniła samobójstwo. Todd został osądzony i uznany za winnego, a następnie powieszony. Źródła utrzymują, że Todd zamordował ponad 160 osób. Mieszkańcy Londynu z przerażeniem śledzili wieści o tym mrożącym krew w żyłach skandalu. Wydawcy gazet wykorzystali zainteresowanie opinii publicznej, aby zwiększyć nakłady. Dziennikarze łączyli niepotwierdzone plotki z faktami, ubarwiając całą historię w taki sposób, że Sweeney Todd stał się wkrótce niekwestionowaną gwiazdą pierwszych tabloidów i prawdziwym miejskim mitem. Właśnie dlatego, że historia była tak popularna i opowiadana w nieskończonej liczbie wariantów, nie dysponujemy obecnie jednym wiarygodnym opisem wyglądu Todda. Wynikająca z dosyć oczywistych przyczyn popularność tej historii oraz stopniowy wzrost umiejętności czytania wśród dorosłych stały się ważnymi elementami, które przyczyniły się do powstania pewnego specjalnego typu literatury. Były to zeszyty zawierające odcinki sensacyjnych opowieści. Jeden egzemplarz kosztował zwyczajowo pensa. Z powodu swojej ceny oraz pełnej przemocy i brutalności treści, magazyny te zaczęły być nazywane najpierw ?Penny Bloods?, a później ?Penny Dreadfuls?. Najbardziej popularnym dziełem z gatunku ?Penny Dreadfuls? było napisane w 1846 r. przez Thomasa Pecketta Presta opowiadanie ?The String of Pearls?, w którym występuje Zbrodniczy Golibroda Sweeney Todd. Opowiedziana przez Presta krwawa historia o zbrodniczym psychopacie oraz echa historii prawdziwego Todda w kulturze popularnej tamtych czasów prawie natychmiast zainspirowały także twórców teatralnych.
TRADYCJA GRAND GUIGNOL
?George Dibdin-Pitt należał do najbardziej popularnych dramatopisarzy swojej epoki? ? opowiada Stephen Sondheim. ? ?W późnych latach czterdziestych dziewiętnastego wieku napisał sztukę o Sweeneyu Toddzie, która stał się wielkim przebojem?. Jej popularność jest niewątpliwym dowodem fascynacji tamtej epoki horrorem i makabrą. Sztuka Pitta zadziwiła także wiktoriańską publiczność odwołaniami do francuskiej tradycji makabrycznego melodramatu w stylu teatru Grand Guignol. Tradycja Grand Guignol odwołuje się do sztuk wystawianych w Le Theatre du Grand Guignol, założonym przez Oscara Meteniera w 1897 r. Charakterystyczną cechą produkcji Grand Guignol jest makabryczna fabuła oraz wykorzystanie pomysłowych efektów specjalnych. Grand Guignol uznawany jest obecnie za staroświecką formę rozrywki. Kres popularności podobnych sztuk położył rozwój filmu grozy w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku. Jednak jeszcze w tym okresie sztuka Pitta o Sweeneyu Toddzie nadal szokowała publiczność teatralną. Jej wieloletnie triumfy zainspirowały szereg innych adaptacji tej samej historii, jednak dopiero na początku lat siedemdziesiątych brytyjski dramaturg i aktor Christopher Bond napisał nową sztukę, w której wprowadził wiele istotnych zmian do legendy. Bond dopisał motyw zemsty Todda na sędzim Turpinie, zamieniając tym samym Sweeneya Todda z psychopatycznego seryjnego mordercy motywowanego jedynie chciwością w nieszczęsnego człowieka dręczonego przez demony przeszłości. ?W 1973 r. byłem w Londynie i zobaczyłem sztukę Bonda? ? mówi Sondheim. ? ?Zawsze bardzo lubiłem melodramat i pomyślałem, że ta fabuła znakomicie nadaje się na musical. Skontaktowałem się więc z Christopherem Bondem i poprosiłem go o zgodę na adaptację musicalową sztuki?.
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.