Na koniec, kiedy bohaterowie wracają do Polski, do pociągu wsiada komendant. Potem widzimy scenę jak cała rodzina, wraz z nieżyjącą matką, schodzi się w rodzinnym domu.
Czyli, że tak naprawdę nie wrócili, a spotkali się w zaświatach?
Bo w w sumie matki być nie powinno. Ojciec z wojny też mógł nie wrócić. Reszta? Co z resztą? Czyżby komendant skontrolował ich w pociągu i zauważył, że przemycają dziecko?
Jak myślicie?
Ja interpretuję to tak, że przeżył tylko Staszek Dolina (starszy syn). Ojciec zginął na froncie, matka jak wiadomo już wcześniej, a młody mógł umrzeć w transporcie. Komendant dopiął swego, żeby osierocić chłopaka.
Moim zdaniem to tylko symbol,że spotkali się na polskiej ziemi,w domu. Ale w rzeczywistosci dzieci już nie spotkały się z rodzicami.
To wspomnienie sprzed wyjazdu, ojciec wraca z frontu. Młodszy syn jest dużo młodszy niż pod koniec filmu, czyli widać, że to przeszłość.
Czyli, że raczej skłaniacie się do happy endu. No może...
Mi się narzuciło podobieństwo zakończeń filmów Syberiada i Korczak tyle, że w tym drugim symbolizowało to nic innego jak pójście z dymem.
Tutaj z dymem nikogo nie puszczali, więc miało to chyba być przypomnienie widzowi co bohaterowie stracili.
Warte zauważenia jest to, że rodzina spotyka się w swoim przedwojennym domu. Ludzi na Sybir wysiedlano z Kresów, czyli z terenów, które po wojnie nie były już w Polsce, tak więc nie mogli tam powrócić. Poza tym ojciec jest w mundurze przedwojennym, z orłem w koronie, tak więc moim zdaniem to po prostu wspomnienie z przeszłości.