No, Koleżko, trafnością stwierdzenia mnie bardzo ująłeś :-))
Szkoda, wielka szkoda... wielki plus za podjęcie tematu, ale cukierkowość totalnie nie na miejscu. Niestety, J.Zaorski=J.Hoffman.
Dlaczego? Czyżby trzeba było robić filmy, by "były przyjemne"? Tu nie trzeba nic przerysowywać, wystarczy oddać realia... Winniśmy - nasze pokolenia - to Im, straceńcom. Bo co przejdzie do historii-świadomości społecznej? Takie kicze?? Niestety, po p.J.Zaorskim więcej się nie spodziewałem. Wciąż jednak czekam na odważną filmową realizację losów obywateli polskich tamtego czasu. I wciąż biała plama na mapie... Może p. W. Smarzowski się kiedyś skusi? ;-)
Co do lepszych prób podjęcia tematu zsyłki - "Wszystko co najważniejsze" (1992).
A po Zaorskim niesłusznie nie spodziewasz się wiele - on ma się czym pochwalić, tylko jak w przypadku wielu innych było to już dosyć dawno temu.
Jeśli masz na myśli lata 80-te, to of korz się całkowicie zgadzam., ale miałem na myśli "dziś". Onegdaj byłem na spotkaniu z p. reżyserem J.Zaorskim i nie wywarł na mnie, niestety, zbyt dobrego wrażenia. P. J.Hoffman też swego czasu poczynił kilka całkiem przyjemnych filmów. Ale cóż, lata świetności - IMHO, jak na razie - już za tymi panami.