Wstrząsająca fantazja społeczna, w której dochodzi do konfliktu jak w tragedii antycznej. Pierwsza połowa filmu nie zapowiada napięcia i bezkompromisowości tej drugiej. Kiedy bohaterami stają się zło i przemoc, nikt już nie jest bez winy, i Ulaa Salim nie bierze jeńców. Świetny scenariusz o prostych mechanizmach zbrodni i odwetu, a jednak całość opowiedziana tak nieszablonowo, że jedynie dramatycznego zakończenia można się domyślać. To niesamowite, jak Skandynawowie – nie tylko Duńczycy – potrafią filmowo reagować na problemy i napięcia, które u nas doczekują się jakichś bzdurnych „Polityk”, a u nich – tak doskonale odbierającego oddech i pokazującego, jak wiele oblicz ma ludzkie okrucieństwo, obrazu. Bardzo panoramicznego, bardzo dobrego.
Potrafią reagować? No ta, ale na to co sami sobie zgotowali. Znasz to: Socjalizm jest takim systemem, który zwalcza to, co sam stworzył.
Ale co sobie zgotowali? W wielu badaniach Dania prowadzi jako najlepszy kraj do zycia. Chodzi mi o filmową reakcję na pomruki nacjonalizmu.
Byłeś w Danii? Rozmawiałeś z Duńczykami? Polacy, którzy tam wyjechali pracować i z którymi rozmawiałem, nigdy nie zamierzają wracać do Polski.
To podobnie jak Polacy w wielu innych krajach. Ale są też tacy, którzy zmieniają zdanie. Nie tylko Polacy.
A w ogóle to co to ma do rzeczy? Gdyby zapytać ludzi, w którym kraju chcieliby żyć, to wyszłyby... Chiny.
Nacjonalizm - a raczej ksenofobia - nie jest pomrukiem, ale reakcją na obcych. Bardzo obcych.
Krzypur, fascynujesz mnie:) Ilekroć wchodzę na forum filmwebowe produkcji, która zrobiła na mnie wrażenie swoim kulturowym wyczuciem i społecznym zaangażowaniem, widzę uroczego rudego kotka firmującego zawsze ten sam głos głębokiego niezadowolenia, jeśli nie odrazy. I zachodzę w głowę, czemu Ty się tak męczysz i oglądasz filmy, które działają Ci na nerwy? To jakiś rodzaj masochizmu czy kompulsji?