PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=829366}

Synowie Danii

Danmarks sønner
6,3 1 062
oceny
6,3 10 1 1062
6,3 3
oceny krytyków
Synowie Danii
powrót do forum filmu Synowie Danii

Tworzenie i pokazywanie takich filmów, powinno być ZAKAZANE, tak samo, jak rozpowszechnianie "Mein Kampf" oraz dzieł Marksa, Engelsa i jeszcze kilku innych "wizjonerów". Na szczęście niektórzy sami się wyeliminowali, jak np: Bader i jeszcze kilku innych świrów.
Film ocieka lewicową propagandą, a właściwie to służy prawdopodobnie do agitowania i prania mózgu młodym.
Jego drugie dno, to nic innego, jak nauki muzułmańskich Imamów - ludzi, którzy są NACJONALISTAMI, ale islamskimi.
Tak, nacjonaliści i faszyści to nie tylko "biali" europejczycy. To Islam, "religia pokoju", nawołuje do mordowania wszystkich "niewiernych". Wszyscy Imamowie powinni już dawno zostać wyłapani i wydaleni do swoich krajów(w najlepszym razie), bo to oni sieją nienawiść i żądze mordu.

Sam film zrealizowany jest sprawnie. Ma fajne zdjęcia, ma klimat.
Moja niska ocena wynika wyłącznie z treści, polegającej na "odwracaniu kota ogonem".

W skrócie: dobrzy Muzułmanie podkładają bomby, bo przecież muszą się bronić przed białymi rasistami.
Na osłodę jest też i polewanie kwasem, ale to biali nacjonaliści leją nim muzułmańską kobietę.
A ja myślałem, że to Afgańczycy, Irakijczycy, Pakistańczycy, Arabowie, Berberowie i Saudyjczycy oblewają kwasem swoje żony - z jakiegoś istotnego powodu, lub bez.

Nadmieniam, że nie jestem w żadnej partii prawicowej, ani innej, nie chodzę do kościoła i nie lubię księży. Nie jestem nacjonalistą ani w zadnym wypadku "patriotą" w rozumieniu obecnych władz.
Jedyny powód, dla którego jestem skłonny użyć przemocy, to obrona mojej rodziny. Nawet nie samego siebie, bo swojego życia aż tak nie cenię, ale za najbliższych oddałbym życie.
Każdy kto przyjdzie do mnie, mówiąc, że zgwałci , a potem zabije moją matkę,siostry - musi dać głowę.
Jakim prawem?
Prawem ojca, prawem brata i syna.
Osobom, które mają podobne zdanie odradzam oglądać ten film - tylko się zdenerwujecie.

Kedorlaomer

Mylisz pojęcia. Owszem, można mówić o islamskim fanatyzmie religijnym, ale nie o islamskim nacjonalizmie. Nacjonalizm jest silnie związany z krajem pochodzenia - kraje muzułmańskie też toczą ze sobą wojny, nie ma jednolitej masy wyznawców Allaha, oni też się dzielą na różne nurty, różne poglądy i różne nacjonalizmy.

ocenił(a) film na 2
Tataaleksandrykatarzyny

To prawda. Wojowanie miedzy sobą leży w ich naturze. Tylko gdy mają nad sobą bat - a właściwie miecz - są grzeczni.
Kulturę osobistą też mają.
Pójdziesz do Szyity - będziesz się opędzał od much i nie tkniesz nic do jedzenia, taki będzie brud. Pójdziesz do Kurda - będzie miał w domu czyściutko i sterylnie jak na porodówce, a jedzenie będzie znakomite i czysto podane.
Celowo napisałem o nacjonalistach, mieszkających nie u siebie. Chodzi mi o to, że islamiści, każdy kraj, w którym są gośćmi, traktują jako swój. To prezent od Allacha, a oni tylko muszą posprzątać.
Rdzenni mieszkańcy to tylko ludzka masa niewiernych, których trzeba wyeliminować.
W tym sensie są nacjonalistami wszędzie, gdzie się pojawią.

Kedorlaomer

Ale mi narobiłeś "smaka" na film! Dzwonię po imama i zaraz oglądamy!

ocenił(a) film na 2
harkonen_mgla

Jak by to powiedział Bin Laden: "dla mnie bomba" ;)

Kedorlaomer

Masz fatwę jak w SKOKU Wołomin! Miało być czadersko i bohatersko w wyszło... duńsko! Strzeż się!

Kedorlaomer

Zgadzam się z tobą całkowicie. Mój odbiór tego propagandowego knota jest identyczny. Cieszę się, że w zalewie wypowiedzi zindoktrynowanych treściami mediów głównego ścieku bezmózgów, pojawiła się Twoja trzeźwa ocena.

ocenił(a) film na 2
Daryavush_Meribbaal

Miło wiedzieć, że nie jestem sam ;)

ocenił(a) film na 8
Kedorlaomer

Ciekawa rzecz. Wiadomo, że wielu ludzi ma problem z czytaniem ze zrozumieniem, ale jak widać oglądać ze zrozumieniem niektórym też przychodzi z trudem.

Nie, ten film nie jest o dobrym muzułmanach i złych Duńczykach. To film o dwóch różnych światach, które wzajemnie się nie tolerują. O ekstremistach, którzy - niezależnie od tego, którą stronę reprezentują - posługują się identycznymi argumentami i metodami. Że bez względu na to, czy słuchasz Synów Danii czy synów imigrantów, słyszysz to samo: zarzuty o brak szacunku, lęk o przyszłość, poczucie nieustannego zagrożenia, potrzebę zwierania szeregów wyrażającą się w tytułowaniu innych członków grupy "braćmi" bądź "rodziną", potępienie zdrajców, którzy zasługują na śmierć, wreszcie - nawoływanie do działania, które nieodwołalnie prowadzi do fizycznej eliminacji przeciwnika.

Bez względu na kolor skóry i pochodzenie ci ludzie są tacy sami i boją się tego samego. O tym jest ten film. I nie tylko nie należy go zakazywać, ale pokazywać gdzie się da i zachęcać do oglądania. Byle bez uprzedzeń.

ocenił(a) film na 2
mucha_nie_siada

Mam wrażenie, że nie rozumiesz kultury i mentalności muzułmańskiej. Tu nie o kolor skóry chodzi.
Byłeś "tam"? Widziałeś jak żyją ci ludzie? Widziałeś co robią?
Mam na myśli tych "normalnych", nie ekstremistów.
Po co ciągną do Europy? Dlaczego to właśnie tam ciągle są wojny. Dlaczego właśnie te kraje, są tak nierówne pod względem gospodarczym? Dlaczego tak pełne kontrastów?
Porozmawiaj z kimś, kto był na misji w Iraku, albo w Afganistanie, a dowiesz się ciekawych rzeczy.
A film zrozumiałem doskonale. To o czym piszesz, to jego pierwsze dno, a ja mówię o tym drugim.

ocenił(a) film na 8
Kedorlaomer

Wnioskując z Twoich wpisów i wbrew temu, co twierdzisz, nie rozumiesz albo nie chcesz zrozumieć, o czym jest ten film ani o czym piszę. Nie dam się wciągnąć w dyskusję na temat geopolitycznej sytuacji na Bliskim czy Dalekim Wschodzie i nie mam zamiaru rozpisywać się o tym, jak na destabilizację różnych zakątków świata wpłynęła polityka kolonialna czy mocarstwowa interwencja tzw. państw zachodnich, czyli Europy i Stanów Zjednoczonych. A to z kilku powodów:

1. Jest to forum filmowe i powinniśmy dyskutować o filmach, a nie o tym, co sądzimy o ludziach różniących się od nas (tj. autora wypowiedzi) płcią / wiekiem / miejscem zamieszkania / pochodzeniem / religią / kolorem skóry / orientacją seksualną / gustem itp. O czym mnie samej zdarza się, niestety, zapominać.

2. Trudno spierać się nie mając wspólnej płaszczyzny. My jej nie mamy. Opinia osoby, która była na misji w Iraku lub Afganistanie, a która nie zna lokalnej kultury ani nie rozumie języka mieszkańców, która przez dużą część społeczeństwa traktowana jest jak najeźdźca i która żyje w ciągłym poczuciu zagrożenia własnego życia, nie ma dla mnie wartości dowodowej. Mogę się od takiego człowieka dowiedzieć dużo o życiu na misji, ale nie o Iraku czy Afganistanie. Ponieważ wątpię, abyś chciał przyjąć tę argumentację, zastanów się, proszę, czy wartościowym byłby dla Ciebie sąd na temat Polaków sformułowany przez niemieckiego urzędnika pracującego w dobie Bismarcka na ziemiach zaboru pruskiego?

3. Tak naprawdę to, co wydaje się nam, że wiemy na temat Danii, Iraku czy Afganistanu, lub też, skoro się przy tym upierasz, muzułmanów (choć to bardzo szerokie pojęcie) nie ma znaczenia. Bo nie o to chodzi.

Ten film przedstawia uniwersalny mechanizm, działający pod każdą szerokością geograficzną i w każdej epoce niezależnie od takich czynników jak pochodzenie etniczne czy wyznawana religia. Widać go w średniowiecznych pogromach Żydów, prześladowaniach Romów, Holocauście, rzezi wołyńskiej, ludobójstwie Ormian, masakrze Tutsi, konflikcie izraelsko-palestyńskim, protestach w Hongkongu, kampanii nienawiści wobec Rohingów, murze stawianym przez Trumpa, polityce Chin wobec Tybetańczyków czy Ujgurów. Długo by wymieniać. Historia opisywana w filmie jest tylko jednym z takich przykładów. A opisana jest świetnie, bo jeśli oglądać ją uważnie i bez uprzedzeń, widać jak reżyser obu stronom równo rozdaje razy i nikogo nie oszczędza.

4. Oboje doskonale wiemy, że nie dojdziemy do porozumienia. A tym bardziej nie ma szans na to, aby udało nam się przekonać drugą stronę do naszych racji. Umieściłam swój wpis w tym wątku dla innych użytkowników Filmwebu, którzy, podobnie jak mnie się to zdarza, zaglądają na forum, żeby lepiej zrozumieć film, który właśnie obejrzeli. Z naszych dwóch opinii wybiorą sobie tę, która lepiej do nich przemawia.

ocenił(a) film na 2
mucha_nie_siada

Nie mam i nigdy nie miałem zamiaru politykować.
To prawda, że film porusza bardzo ważny temat - agresja rodzi agresję, napędzaną strachem i chęcią odwetu.
Po prostu nie zgadzam się z tym, że "razy", o których piszesz, zostały rozdane po równo.
Film jest tendencyjny, zgodnie z obecną poprawnością polityczną.
Jest wiele innych dzieł, które przedstawiają ten mechanizm lepiej, a już na pewno bardziej obiektywnie.

A i jeszcze jedno.
Naprawdę myślisz, że na misję może pojechać ktoś, kto nie ma pojęcia o lokalnej kulturze np. Afganistanu?
Od znajomości tej kultury zależy życie. Wejdziesz do wioski, a lokalny przywódca zaprosi Cię do swojego domu. Pokaże swoje własne miejsce i każe Ci usiąść, bo tego wymaga etykieta.
Jednak jeśli ktoś skorzysta z tej oferty, może liczyć na "kulkę" zaraz jak wyjdzie poza obręb wioski. Oczywiście to też zależy od tego, jaki humor będzie miał gospodarz.
Odmówić też nie można, bo gospodarz się obrazi.
No i co dalej?
Nie ma wyjścia z tej sytuacji, a to jest tylko zaproszenie na posiłek.
Zaproszenie od którego może zależeć życie ludzi - swoich, bądź obcych.
Dlatego NIKT, NIGDY nie podbije Afganistanu.
Bo tu nie chodzi o gościnność, tylko o to, kiedy przyjedzie kolejna Toyota Hilux, po następna partię Opium
Nadal uważasz, że tego typu doświadczenia nie są miarodajnym dowodem?
A co jest?
Może Wikipedia, albo "Mniemanologia Stosowana" według Prof. Stanisławskiego?

Kedorlaomer

Daj już spokój, piszesz o swoich domysłach. Nie masz pojęcia o misjach militarnych, a głosisz tu jakieś "prawdy objawione". A może się mylę, może jesteś weteranem z Afganistanu lub Iraku?

ocenił(a) film na 8
Kedorlaomer

Znajomość etykiety nie jest tym samym co wiedza o kulturze, a tym bardziej jej rozumienie. To trochę tak, jakbyś twierdził, że znasz język włoski, bo wkułeś na blachę rozmówki polsko-włoskie i jesteś w stanie zamówić pizzę w restauracji albo zapytać o drogę na dworzec. Savoir-vivre to jedynie naskórek kultury, zaraz po materialnych wytworach (jak architektura) jej najłatwiej dostrzegalna warstwa. Przypuszczam, że nie sprowadziłbyś kultury polskiej do zestawu prostych rad w stylu „nie wchodź w kostiumie kąpielowym do świątyni” albo „zapytaj gospodarza, czy masz zdjąć buty”. Jeśli postrzegamy obcą kulturę jedynie jako zbiór dziwacznych obyczajów egzotycznego ludu, to znaczy, że nic o niej nie wiemy, gorzej, że nie jesteśmy gotowi się dowiedzieć czegoś więcej. W tym sensie przytoczone przez Ciebie przykłady tylko potwierdzają moje obawy.

Nie zrozum mnie źle, ludzie wyjeżdżający na misję de facto jadą na wojnę, trudno od nich oczekiwać zachwytu lokalnym kolorytem i otwartości na inność. Tymczasem żeby rozumieć ludzi i ich kulturę, trzeba z nimi być. Żołnierze nie są nawet obok. Oni są z definicji, niestety, przeciw. I tak są traktowani, jako okupanci – nie inaczej niż Polacy traktowali po zaborach urzędników rosyjskich czy pruskich.

Na Twoje pytanie, co może być źródłem informacji, odpowiem, że są profesjonaliści, którzy się tą tematyką zajmują zawodowo np. antropolodzy, psycholodzy kulturowi, socjolodzy. Można też sięgnąć po dobre reportaże czy dokumenty, ale ostrożnie, bo np. Wojciech Cejrowski, choć pół świata zjeździł, rozumie z niego niewiele. W punkcie wyjścia jest uprzedzony i to go ogranicza.

Pojmuję, że można ten film uznać za jednostronny – w końcu widzimy na ekranie tylko jedną stronę konfliktu. W rezultacie albo widz się z nią utożsamia albo, jak Ty, irytuje, że miałby się z nią właśnie utożsamiać. Jednak jeśli oglądać „Synów Danii” uważnie, widać, że to nie takie proste. Film zaczyna się od ataku terrorystycznego, który, jakkolwiek sam jest reakcją na przemoc (która jest reakcją na przemoc, jak słusznie zauważasz), staje się punktem zwrotnym – zwykli obywatele mówią głośno „nie”. Czy trudno nam ich zrozumieć? Pytanie retoryczne. Zakaria jest wcieleniem stereotypu – młody, gniewny, nie pracuje, uczyć się nie chce (zostawmy na boku pytanie, czy ma te same szanse co biali Duńczycy; grunt, że nie korzysta z tych, które dostał), żyje w getcie, na korytarzach jego bloku walają się śmieci. Daje się wciągnąć w terrorystyczną bojówkę będącą lustrzanym odbiciem Synów Danii. Mówią to samo i robią to samo. Są identyczni. I są na wojnie – mówią o tym otwarcie. A na wojnie nie ma porozumienia ani kompromisu, jest tylko walka.

Widzimy ludzi uwikłanych w sytuację, która ich przerosła i zmusza do działania, które jest zarazem pogwałceniem zasad, które do tej pory były dla nich święte. Jakim prawem? Prawem ojca, męża, brata, syna... Malik pociągając za spust depcze wartości demokratycznego kraju, w który wierzył i któremu służył. Sympatyczny chłopak, który na początku filmu traci w wybuchu ukochaną, musi przemóc siebie, aby zastrzelić dziecko. Tu nie ma większego dobra, jest tylko mniejsze zło. Frustracja, ból i przerażenie.

A Wikipedii i Stanisławskiego nie lekceważyłabym;) Przepraszam, że tak się rozpisałam. Widać inaczej nie umiem. I to by było na tyle.

mucha_nie_siada

W punkt.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones