Oprócz fabuły która ciekawie przedstawia problematykę bliskowschodnią, daje on również nadzieję, że hollywodzkie kino porusza od czasu do czasu również ciekawe tematy bez owijania w bawełnę. Co prawda film wymaga pewnego "wkładu intelektualnego" w porównaniu do popularnych produkcji amerykańskich, ale nie trzeba profesury aby zrozumieć meandry amerykańskiej polityki bliskowschodniej. Z resztą już trochę nieaktualnej w związku z wydarzeniami "wiosny ludów" z ostatnich miesięcy.
Amerykańskie kino osiągnęło mistrzostwo w przedstawianiu własnego rządu i jego agend (zwłaszcza CIA) jako organizacji przestępczej na usługach rodzimego biznesu. Czasem mam wrażenie, że nie powstają już filmy, które władzę pokazują w inny sposób. W ten sposób doczekaliśmy się gatunku ideologiczno-artystycznego.